Tu zobaczysz najnowsze wyniki, tabele i terminarz mundialu
Bo jest ryzyko, że go niedostatecznie pochwalimy za mecz z Portugalią. On ma niewdzięczną rolę, taką w której trudno zauroczyć tak od razu, trzeba trochę na uznanie zapracować, jak Xavi który na to czekał latami. Trzy bramki Thomasa Muellera nieco zepchnęły w cień to co dla Niemców zrobili Kroos i Sami Khedira. Gdy Niemcy atakowali, to Kroos decydował, z jakim impetem, ale gdy Niemcy się bronili, razem z Khedirą i Philippem Lahmem byli jak gąbka która przyjmuje pierwsze uderzenia przeciwnika i osłabia ich siłę. Jemu udawały się i ryzykowne podania i eleganckie wślizgi. Dzięki niemu maszynownia Niemców podkręcała i zwalniała obroty drużyny kiedy trzeba. Dla Kroosa to o tyle ważne, że ostatnio nigdzie nie czuł pewnego gruntu pod nogami, ani w Bayernie, z którego sam już nie wie, czy chce odejść czy nie. I w kadrze też, bo Kroos przeżył koszmar w półfinale z Włochami w Euro 2012. Jego bezradność przy pilnowaniu Andrei Pirlo stała się symbolem tamtej klęski na równi z uporem Joachima Loewa by ustawić drużynę tak ryzykownie. Teraz obaj coś sobie i innym udowodnili.
Mogę sobie wyobrazić, że się jeszcze podniesie Hiszpania, choć leżała na deskach. Rozumiem ulgę Brazylijczyków, którzy o porażce Urugwaju z Kostaryką mówili, że "fantasma morreu", czyli umarł duch Maracanazo, słynnego zwycięstwa Urugwaju nad Brazylią w poprzednim mundialu w tym kraju. Ale jak na razie jedyną wielką drużyną bez ducha jest tutaj Portugalia. Afrykańska drużyna z Europy, czyli taka, w której wodzów jest więcej niż ludzi do pracy, pierwszym odruchem piłkarzy jest obrażanie się, a kłótnie z sędziami wyglądają nie jak rozczarowanie złym prowadzeniem meczów, tylko szukaniem wymówki dla przegranych pojedynków, niecelnych podań i braku współpracy. Ci piłkarze po prostu za sobą nie przepadają, i to widać nawet z trybun. Jeśli nie zdarzy się jakiś wstrząs, to Cristiano Ronaldo przepadnie tutaj szybko, i bez wieści.
Mimo zwycięstwa nad Bośnią i Hercegowiną. To był rozczarowujący, chaotyczny futbol, piękny gol Leo Messiego to za mało. Jedyne wytłumaczenie dla tego co zrobił Alejandro Sabella to że mając świadomość, iż Argentyna jest w jednej z łatwiejszych grup, chciał ustawienie 5-3-2 sprawdzić z najbardziej wymagającym rywalem, żeby dostać odpowiedzi, których sparingi by mu nie dały. Możliwe, że Argentyna to co najlepsze zostawia na później, wiedząc że wróżenie z rundy grupowej to w mundialach kiepski pomysł. Ale wyglądało to źle. Tak jakby Argentyna ustawiona 5-3-2 czekała nie na nadejście Messiego, tylko samego Diego Maradony. Bo to on by krzyknął, rzucił grubym słowem, porwał za sobą i może obyłoby się bez zmiany ustawienia w przerwie. Messi jest geniuszem, ale w takich sytuacjach pokazuje raczej, jak jest zniechęcony, a nie przejmuje władzę. Niesprawiedliwe? Przekonaj nas Leo, że jest inaczej. Najlepiej w rundzie pucharowej, bo ewentualne sukcesy z Iranem i Nigerią ostatecznej odpowiedzi też nie dadzą.
Oczywiście że jest, zbiorowy. Czyli drużyny z Ameryki Łacińskiej: Południowej, ale i Środkowej. Kto pamięta ostatnie Copa America, w 2011, dla tego nie jest to żadną niespodzianką. Już tamten turniej pokazał, że tej części świata gra się teraz taktycznie niewiele gorzej niż w Europie, do tego większość piłkarzy wygląda jak lekkoatleci sprinterzy. Patrząc na tamten turniej nie mogłem, prawdę mówiąc, znaleźć żadnej drużyny, w starciu z którą Polska byłaby faworytem. I mundial tej opinii nie zmienia. A największe wrażenie z całej tej grupy zrobiła na razie, czego też należało się spodziewać, Kolumbia. Nie jest, wbrew obawom, wiele słabsza bez Falcao, ma mądrego trenera Jose Pekermana (trenera z misją, bo kiedyś zawalił Argentynie mundial, za wcześnie zdejmując Juana Romana Riquelme w ćwierćfinale mundialu 2006 z Niemcami, i to mu zepsuło opinię na długo). Porządek, siła - to może być daleka podróż Kolumbijczyków.
Obstawiam mecze o przeżycie faworytów, czyli Hiszpania - Chile i Anglia - Urugwaj. Ten drugi to będzie mecz na beczce prochu, obu drużynom już się pali lont. Anglia po przegranej z Włochami zebrała przynajmniej pochwały za styl. Urugwaj przegrał w takim stylu, że musi się odwołać nie do tego co było dobre w pierwszym meczu, ale do swojej tradycji wyciągania się z kłopotów w najbardziej nieprawdopodobnych okolicznościach. Przypomnijmy, to jest drużyna która na poprzedni mundial ledwo awansowała, a skończyła go w półfinale. Ale Hiszpania-Chile, choć spotyka się tam jeden mocno ranny z rywalem, któremu wystarczy remis, też zapowiada się znakomicie.
Jest tak, jak się spodziewałem, gdy odjeżdżaliśmy dwa miesiące temu po Misji Brazylia: wspaniale. Kto chciał, ten się znów dał nabrać, że gospodarz nie zdąży, albo że reprezentacyjny futbol już tak wyblakł w zestawieniu z klubowym i nie zatrzyma protestów na masową skalę. Zatrzymał, a Brazylia zdążyła, choć oczywiście swoje problemy z organizacją ma. Trzeba mieć czasem dużo cierpliwości do miejscowych połączeń: telefonicznych i internetowych. Za to te lotnicze są bez zarzutu. Przynajmniej z mojego doświadczenia. Każdy ma swój mały mundial i tak jest co cztery lata. W Niemczech 2006 wsiadałem do takich pociągów, które były opóźnione o pięć godzin już na starcie i wysiadałem z takich, które nigdzie nie dojeżdżały i trzeba się było zrzucać na taksówkę. Ale z ust innych słyszałem same zachwyty nad Deutsche Bahn. Więc albo to jest świetnie zorganizowany mundial, albo ja mam szczęście do Brazylii. Na żaden wariant się nie pogniewam.