Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej 2014. Wołowski: Niemcy zauroczyli, sędziowie niewiadomą

Zauroczenie? Niemcy! Rozczarowanie? Hiszpania... A najpiękniejszy mecz to spotkanie USA z Ghaną. Pierwszą kolejkę fazy grupowej podsumowuje wysłannik Sport.pl i "Wyborczej" Dariusz Wołowski.
Deutschlaaaand! Trzy wesołe Niemki skaczą na 3:0 w meczu z Portugalią Deutschlaaaand! Trzy wesołe Niemki skaczą na 3:0 w meczu z Portugalią Fot. Leo Correa

Zauroczenie - Niemcy

Tu zobaczysz najnowsze wyniki, tabele i terminarz mundialu

"Mueller jest tutaj" - grzmiało na pierwszej stronie "O Globo". Gdy wyszedłem w środę rano z hotelu Victoria w Rio, młoda dziewczyna wcisnęła mi specjalny, mundialowy dodatek do gazety. Liczba wielbicielek Niemca w Brazylii drastycznie wzrośnie, bo dookoła stacji metra Gloria siedziały i czytały o jego hat-tricku przeciw Portugalii same kobiety. "Folha de Sao Paulo" dała za to na pierwszej stronie zdjęcie Cristiano Ronaldo z ironicznym podpisem "Przegrał playboy". Ani jeden, ani drugi piłkarz nie był dla mnie ani zauroczeniem, ani rozczarowaniem I rundy mistrzostw. Zauroczeniem były Niemcy. Całe. Bez kolegów Mueller zdziałałby tyle co Ronaldo. Zauroczył mnie fakt z jaką prędkością gracze Joachima Loewa przebierali nogami w pełni brazylijskiego słońca (grali o 13 tutejszego czasu). Jeśli manschaft wytrwa w tym tempie, zajdzie wysoko. Niemcy grają futbol zrównoważony, są mocni w każdym elemencie. Słabe punkty? Kompleks włoski, co widzieliśmy na Euro 2012. Nigdy nie ograli Italii na wielkiej imprezie. Będą też mieli kłopoty z Brazylią, która pozostaje według mnie faworytem numer 1 mistrzostw (mimo przeciętnej gry z Chorwacją). Jeśli genialne zdolne, niemieckie pokolenie ma jednak spełnić oczekiwania, musi przełamywać bariery.

Iker Casillas Iker Casillas Fot. FABRIZIO BENSCH

Rozczarowanie - Hiszpania

Wiem, że w kategorii oryginalności nie zajmę wysokiej pozycji. Kiedy jednak na dworcu autobusowym w Rio oglądałem skrót meczu Holandia - Hiszpania, wydawało mi się, że nie obudziłem się jeszcze po długiej podróży z Sao Paulo. Monstrualny korek po wypadku sprawił, że na żywo oglądałem tylko końcówkę martyrologii mistrzów. Po golu z niezasłużonego karnego (symulka Diego Costy) myśleli, że kontrolują sytuację. Gdyby David Silva wygrał pojedynek sam na sam z bramkarzem...Jak zauważył Zico chciał strzelić zbyt pięknie, podcinką. A potem przyszło trzęsienie ziemi. Ileż to już razy skreślano Arjena Robbena z wielkiej piłki? Zemsta za finał mistrzostw w RPA była słodka. Holendrzy byliby dla mnie większym zauroczeniem niż Niemcy, ale boję się, że jako drużyna chimeryczna następny mecz mogą zagrać zupełnie inaczej. Pamiętacie jak po trzech meczach Euro 2008 przyznawaliśmy im złoto, które wzięli potem Hiszpanie zaczynając swoją złotą erę? Dziś złota era dobiega końca. "La Roja" musi wygrać z Chile. Możliwe? Tak. Potem z Australią. Też prawdopodobne. Ale potem prawdopodobnie z Brazylią. Szalenie trudne w obecnej formie.

Cristiano Ronaldo i Joao Moutinho dyskutują z Miloradem Maziciem Cristiano Ronaldo i Joao Moutinho dyskutują z Miloradem Maziciem Fot. Christophe Ena

Największa niewiadoma - sędziowie

Niestety zamiast dyskutować o pięknej grze, a było jej pod dostatkiem, z pianą na ustach spieraliśmy się o sędziów. A właściwie nawet się nie spieraliśmy, bo wszyscy mówili to samo - są słabi. FIFA jak zwykle bierze ich w obronę z arogancją godną właściciela światowej piłki. Ona organizuje mistrzostwa, ona wyznacza sędziów i standardy ich pracy. Oby wiarygodniejsze niż standardy działaczy, którzy przehandlowali mundial Katarowi. Prezydent Dilma Rousseff mocno naraziła się ostatnio swoim rodakom, ale Sepp Blatter ma u nich jeszcze niższe notowania. Całkowicie popieram. Wciskanie kibicom, że błędy sędziów są takim samym czynnikiem wpływającym na mecz jak padający deszcz, jest argumentem godnym fifowskiej logiki. Bogactwo prowadzi do pychy, pycha do upadku. Mam nadzieję, że Blatter zaczyna mieć tego świadomość.

Hit drugiej rundy na podstawie wydarzeń pierwszej?

Hiszpania - Chile i Anglia - Urugwaj. Trzy z tych drużyn to mistrzowie świata, którzy już teraz walczą o przetrwanie. Mundial mundiali jest bezwzględny. Urugwaj snuł plany o powtórnym 'Maracacaco', szybował myślą ku strefie medalowej, a tu przyjechali Kostarykańczycy, ostatnia drużyna, którą na mundialu pokonali Polacy, i dziś Urusi myślą już o tym, o czym powinni byli myśleć od początku. Czyli o najbliższym meczu. A najbliższy jest z Anglią. Zagra już Luis Suarez. Remis to katastrofa dla Urugwaju i bardzo trudna sytuacja dla Anglii. Wydaje mi się, że Kostaryka nie wygrała pierwszego meczu przypadkiem. Ona gra bez presji, ma trzy punkty. Po losowaniu wszyscy zastanawialiśmy się, kto z grupy śmierci wróci do domu: Urugwaj, czy Anglia? Teraz wygląda na to, że może jedni i drudzy. Mimo wszystko po pierwszym serii znacznie mocniejsza wydała mi się drużyna Roya Hodgsona.

John Brooks w meczu z Ghaną John Brooks w meczu z Ghaną Fot. TORU HANAI / REUTERS

Najpiękniejszy mecz - USA - Ghana

Proszę łaskawie wziąć pod uwagę, że korespondent mundialowy ogląda mecze w różnych warunkach. Jedne na stadionie, drugie w barze, trzecie na dworcu, czwarte na lotnisku, piąte we śnie. Te warunki mogą wpływać na ocenę gry, na Copacabanie atmosfera w barach jest genialna, ale ledwo widać boisko, bo słońce świeci w ekrany. Na coś jednak trzeba się zdecydować. Mnie zachwycił mecz USA z Ghaną. Ci drudzy to drużyna, której najbardziej żałowałem po porażce. Afrykanom wciąż brakuje porządku w grze, ale serce do walki mają nieprzeciętne. Ich technika zachwyca jak brazylijska. Żal było patrzeć na te łzy jak groch. Czy zwróciliście uwagę na radość Amerykanów po zwycięstwie? Jeśli ktoś się upiera, że oni wciąż nie rozumieją piłki, to składam wotum separatum.

Pies w barwach Brazylii Pies w barwach Brazylii Fot. Dariusz Wołowski

Mundial mundiali

Brazylii będę wdzięczny za jedno. Nigdy w życiu nie przeżywałem meczów w podobnych warunkach. Powiedzieć, że kibicują nawet psy, to nie powiedzieć nic. Na Copacabanie ludzie kąpią się w Atlantyku, potem ćwiczą na drążku, idą pokopać piłkę z kolegami, by w porze meczu biec do fanfestu, lub do baru. Takie warunki jednoczą, kibice się bratają, robią wspólne zdjęcia, zaczepiają się przyjaźnie, jak członkowie jednej religii, tylko innego wyznania. Miłość do piłki kwitnie w różnych barwach, ale jest czymś wszechobecnym, jednoczącym. Nic dziwnego, że mieszkańcy Sao Paulo są wściekli, iż ci z Rio de Janeiro w ogóle nie mają czasu na pracę. Faktycznie, pracują tu głównie kelnerzy w barach, zerkając kątem oka na ekrany.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.