Stanisław Czerczesow: Ale dobrej krytyki?
- Nie, nie, ona była dobra, pozytywna. Bo graliśmy dobrze. Przegrywaliśmy już 1:3, ale doprowadziliśmy do remisu. I to w spotkaniu z jedną z najlepszych reprezentacji na świecie. Dla mnie to sukces.
- Wyniki są potrzebne zawsze i wszędzie, nawet kiedy nie grasz w eliminacjach. Ja sam patrzę na wyniki. Mundial to gigantyczny turniej, dlatego presja na zwycięstwa jest już teraz.
- Cały czas próbujesz zwracać uwagę na to, czego nie ma. A nie patrzysz na to, co jest. Robię robotę, która ma dać efekt za rok. Wciąż pracuję nad siłą mojej reprezentacji. Mamy w zespole młodych zawodników, którzy potrzebują trochę czasu. Ja im go dam. Poza tym na razie mierzyliśmy się z naprawdę silnymi rywalami: Turcją, WKS, Belgią, Ghaną. Teraz przed nami kolejne dwa mecze towarzyskie: z Węgrami w Budapeszcie i z Chile w Moskwie. Pamiętaj, że nie ocenia się dnia, zanim nie zaszło słońce.
- Wszędzie jest taka sama.
- Wiadomo, że wszyscy oczekują, aby Sborna grała dobrze. Adam Nawałka też jest pod ciągłym ostrzałem mediów. Dlatego nie stresuję się, jestem na to przygotowany. Jak będziemy wygrywać, to krytyki nie będzie. Jacek Magiera pracuje dobrze czy źle?
- A na początku przegrał 4:8 z Borussią Dortmund! Nie mógł wygrać, ale walczył. I za to należą się mu pochwały. Podobnie my z Belgią - rywalizowaliśmy z wielką drużyną, nie przegraliśmy. Trzeba to docenić.
- Różnica jest taka, że widzisz nas tu, w Warszawie [przy stole, poza Czerczesowem, siedzą jego asystent Mirosław Romaszczenko, trener bramkarzy Gintaras Stauce i trener przygotowania fizycznego Władimir Panikow - aut.]. Gdybyśmy pracowali w klubie, nie mielibyśmy czasu na takie wypady. Ale wakacji nie ma. Oglądam mecze, dużo analizuję, sporo podróżuję. Nie pracuję codziennie, tak jak w Legii, ale roboty i tak nie brakuje. Niby trener klubowy i selekcjoner to taki sam zawód, ale wykonywany całkowicie inaczej.
- Każdy musi się zaadaptować do nowych warunków. To właśnie robię. I nie narzekam.
- Świat się zmienia. Była jedna generacja piłkarzy, nadeszła kolejna. Ja muszę sprawić, aby wymiana była płynna. To naturalny proces, który ma miejsce w każdej reprezentacji. Podobnie było w Polsce. Teraz macie świetne pokolenie, młode, utalentowane. Kiedyś bywało rożnie. My natomiast mieliśmy Andrieja Arszawina, Romana Pawluczenkę czy Jurija Żyrkowa. W 2008 roku stworzyli oni bardzo silny zespół. Ale teraz muszą grać nowi.
- Tak, dla wszystkich. Dla mnie, dla piłkarzy, dla organizatorów i kibiców. Jeśli chodzi o futbol, to w tym Pucharze liczy się tylko zwycięzca. Nie istnieje drugie czy trzecie miejsce. Dlatego chcę go wygrać.
- Piłka to nie jest łyżwiarstwo figurowe. Nie ocenia się wyłącznie wrażeń artystycznych. Dlatego moi piłkarze nie tylko muszą grać ładnie, ale i skutecznie. A czy to się uda, ocenisz dopiero po Pucharze.
- Ja nie myślę, tylko w to wierzę.
- I wierzę, i wiem. Stadiony są naprawdę piękne. Był już mecz z Belgią w Soczi, gdzie otwieraliśmy wspaniały obiekt, graliśmy też w St. Petersburgu. Bardzo podoba mi się stadion w Krasnodarze. Będziecie zadowoleni: i ze stadionów, i z dróg, i z hoteli, i z organizacji. Ze wszystkiego.
- No da! U nas wszystko jest topowe!
- Znam wyniki. Macie jakieś problemy?
- Ale dobrze grają Lewandowski, Piszczek, Fabiański, Grosicki i Glik. Glika chciałem kiedyś do Dynama Moskwa, był wtedy w Torino. Ale dyrektor sportowy powiedział mi, że nie dało się go stamtąd wyciągnąć. Szkoda. Widzę, że teraz gra w każdym meczu Monaco, prezentuje się bardzo dobrze. Ale to nic dziwnego. Czerczesow chce do siebie tylko dobrych piłkarzy. A co tam w Legii?
- Nie zawsze mam czas, ale wiem, co dzieje się w klubie. Na razie są na drugim miejscu. Wierzę mocno, że sezon zakończą z mistrzostwem. Dobrze grają?
- U mnie Vadis nie grał, a wygraliśmy wszystko. Istnieje życie bez Odjidji, naprawdę. Tak samo bez Pazdana. Pamiętasz Igora Lewczuka? Kto z was spodziewał się, że może być na poziomie reprezentacyjnym? A ja od razu wiedziałem, że może. Pamiętam naszą rozmowę. Powiedziałem mu: "Po co oglądasz się na innych? Sam możesz być liderem w Legii, możesz grać w reprezentacji". A on popatrzył na mnie, wyprostował się jak żołnierz i mówi: "Trenerze, wchodzę w to!". I wszedł. Bo z piłkarzami trzeba rozmawiać o tym, co potrafią, a nie o tym czego nie potrafią.
- Nie tylko on! Igor gra dobrze w Bordeaux. Rybus gra dobrze w Lyonie. Nikolić gra dobrze w Chicago. Prijović gra dobrze w Salonikach. Wszystkie moje dzieciaki dają sobie radę.
- Pamiętaj, że zawodnicy nie są starzy i młodzi. Są albo dobrzy, albo słabi. Mówienie o tym, że młodzi muszą grać, tylko dlatego, że są młodzi, to populizm. Rybusa kupiłem do Tereka, jak miał 21 lat. Kosztował kilka milionów. I od razu grał. W reprezentacji Rosji jest dwóch zawodników z kadry U-21. I też grają. W Polsce jest miejsce dla Arkadiusza Milika, Piotra Zielińskiego, Karola Linettego. Dostają szansę, bo są dobrzy, a nie dlatego, że Nawałka ich lubi. Jeśli ktoś ma talent, poradzi sobie nawet będąc nastolatkiem. W Legii taki talent ma Sebastian Szymański. Ma też dobrą głowę. Ale zobaczymy, jak się rozwinie.
- Może powiesz, że jestem nieskromny, ale gdy ja pracowałem w Polsce, nigdy nie oglądaliśmy się na rywali. Graliśmy swoje i patrzyliśmy tylko na siebie. I tego Legii życzę. Aby mogła patrzeć tylko na siebie. A kto jest moim faworytem? Mołodiec, przecież ty wiesz...
- Kanieszna.
- Kiedy tu przyjechałem, ten system już funkcjonował. Wszyscy wiedzą, jak działa. To jaki jest problem? To wasz system, sami go wynaleźliście. Trzeba go albo zaakceptować, albo zmienić. Dla mnie najlepszy system funkcjonuje zawsze w lidze, w której pracuje. Ale mnie już w Polsce nie ma. Co tam jeszcze w klubie?
- Nowy właściciel ma swoją wizję i prawo, aby ją realizować. Najbardziej zaboli go strata Dominika, bo to nie tylko świetny chłopak, ale też dobry i perspektywiczny menadżer. Razem z Michałem Żewłakowem tworzyli świetną drużynę, dobrze mi się z nimi pracowało.
- Kto to opowiedział?
- Nie chcę komentować jego słów. Nie interesują mnie.
- Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że razem pracowało nam się dobrze. Nam to znaczy mi, Leśnodorskiemu, Mioduskiemu i Maciejowi Wandzlowi. Osiągnęliśmy sukces, wygraliśmy to, co planowaliśmy. Nie znam szczegółów ich konfliktu. I nie chcę. Wszystkich wspominam dobrze, z sentymentem. Nikomu nie oddałbym nawet sekundy z naszej współpracy. O panu Mioduskim mogę powiedzieć, że to bardzo poważny człowiek, dobry zarządca, który wprowadzi swoje reguły. Mam tylko nadzieję, że Legia dalej będzie podążać w mistrzowskim kierunku.
- Nie. Już wcześniej planowałem przylecieć i obejrzeć Legię w Lidze Mistrzów. Ale faktycznie, przed meczem do mnie zadzwonił. Spotkaliśmy się, zjedliśmy wspólny obiad. Ale w klubie widziałem też Leśnodorskiego, Dominika, Konrada Paśniewskiego. A Michał Żewłakow zaprosił mnie nawet na kolację do siebie do domu.
- Grają. Jest Janusz Gol w Amkarze Perm.
- A było! Ale nie pracuję już w żadnym klubie.
- Prawie wszystkich Polaków, którzy tam byli, sprowadziłem ja: Rybusa, Wawrzyniaka, Komorowskiego, Gola itd. A więc pewnie kiedy wrócę do pracy w rosyjskim klubie, Polacy znów zagrają w Rosji.
- A dlaczego żart? Mundial to przystanek. Po nim życie toczy się dalej. Więc dlaczego nie Legia? Ja na pewno tego nie wykluczam. Mogę na koniec ja zadać pytanie?
- To będzie dobry wywiad?
- O, mam tak samo. Ja też zawsze twierdzę, że każdy mecz mojej drużyny był dobry! Nawet jeśli inni twierdzą inaczej. Tego się trzymajmy!