Czarnogóra - Polska 1:2 w eliminacjach MŚ 2018. Zbigniew Boniek dla Sport.pl: Wygraliśmy, wyciągamy wnioski, a mecz zapomnijmy

- Nie tak dawno parę osób odsyłało Piotra Zielińskiego na przedwczesną emeryturę po nieudanych 45 minutach z Ukrainą, a teraz niektórzy się za bardzo podniecili w sprawie Karola Linetty'ego. Nie zagraliśmy swojej piłki w Podgoricy. Ale może i dobrze że rywal dał nam do myślenia - mówi Sport.pl prezes PZPN

Paweł Wilkowicz: To był najbardziej szarpiący nerwy mecz w eliminacjach, czy jednak Armenia?

Zbigniew Boniek: Zawsze najgorszy jest ten ostatni. Bardzo chcieliśmy wygrać, bardzo chcieliśmy mieć spokój. Mecz zwycięski zawsze zapamiętam na plus. Ale każdy mecz ma swoją historię. I w tym historia była taka, że nie zagraliśmy swojej piłki. Nie tak jak potrafimy. Były mankamenty, ale to jest normalna rzecz: sztab usiądzie, pomyśli jak to poprawić. A teraz się bardzo cieszymy ze zwycięstwa. Pewnie gdyby Łukasz Piszczek strzelił wcześniej, na 2:0, gdyby wykorzystać te sytuacje z początku meczu, po akcjach lewą stroną, to wspomnienia byłyby całkiem inne. Nie byłoby żadnych dyskusji. A tak zwycięstwo było nerwowe, uczucia lekko mieszane, ale radość mimo wszystko ogromna. Eliminacje to jest cała opowieść. Są po drodze mecze dobre, złe, całkiem przeciętne. Ale liczą się punkty, cel. A gdy już do celu dotrzemy to się będziemy martwić, czy dużo jeszcze trzeba poprawek by być gotowym na mundial, czy nie. Wiem, niektórzy się już martwią na zapas. Ale dajmy sobie trochę czasu na radość. Tacy jesteśmy niedopieszczeni, ciągle byśmy chcieli więcej niż mamy.

Na półmetku eliminacji mamy akurat całkiem sporo, przynajmniej w punktach.

- Ja się tylko cieszę że po tym pierwszym etapie eliminacji punktów nie będą dzielić. A na poważnie: naszą siłą jest to, że wiemy jakie są nasze minusy, a jakie plusy. I staramy się jeśli chodzi o plusy nie schodzić z wysokiego C. A minusy jak najmocniej tuszować. Starać się poprawić jak najszybciej, ale do czasu jak się uda - tuszować. Naszym celem jest dojechać do mistrzostw świata, jak najkrótszą drogą. Wstrzymałbym się z ogłaszaniem, jaka ta droga jest już gładka i szeroka. Wiemy, że jesteśmy w dobrej sytuacji. Ale kilka meczów do zagrania jeszcze jest. Mamy ogromną szansę i chcemy ją wykorzystać. Ale mówienie o tym, że trzeba się już uczyć rosyjskiego albo rezerwować hotele, jest nikomu niepotrzebne. Zachowajmy skromność, szanujmy każdego rywala. Weźmy taką Czarnogórę. Niby przeciętny zespół, gra twardo, ale sportowo. Skupia się na rywalu, jak mu odebrać atuty. I sporo mu się w niedzielę udało pod tym względem. Ale wygraliśmy, bo jesteśmy drużyną mądrzejszą, dojrzalszą. Sytuacji kreowaliśmy za mało, ale jednak trochę ich było. Tak sobie myślę: a może to lepiej, że ich nie wykorzystaliśmy wcześniej? Może lepiej że nam rywal dał do myślenia?

Zobacz wideo

Wymówek nie było: rywal chciał grać w piłkę, a nie bawić się w wojnę jak w 2012.

- Wtedy do Podgoricy przyjechała Polska z drugiej pięćdziesiątki rankingu FIFA, niepewna siebie. Oni to czuli i chcieli wykorzystać. A teraz przywieźliśmy kadrę, która się szanuje, ma gwiazdy. Każdy chce nas pokonać, ale nikt nie będzie pewnych rzeczy próbować. Był normalny mecz, jak we Włoszech czy w Niemczech. Dzień przed meczem byliśmy na kolacji z szefem czarnogórskiej federacji, Dejanem Saviceviciem. Martwił się bardzo, mówił że im brakuje piłkarzy. Po meczu był nawet w niezłym humorze, mówił że jego drużyna zagrała dobrze, nawet sytuacji sobie trochę stworzyła, a że Rumunia zremisowała z Danią, to Czarnogóra jest nadal w dobrej sytuacji w tabeli. A u nas jak przejrzałem prasę to trochę się zdziwiłem. My nigdy atmosfery nie podgrzewamy, nie dmiemy w trąby zwycięstwa. A komentujący ten mecz jednak trochę się podniecili: że Linetty powinien się wstydzić, że się błąkał po boisku przez 90 minut.

Wstydzić się - to nie ta kategoria. Ale mecz mu nie wyszedł. Gra go omijała.

- Starał się, grał twardo, a że czasami brakowało... No bywa. Uczy się. Niektórzy Piotra Zielińskiego wysyłali po nieudanym meczu z Ukrainą na przedwczesną emeryturę. Trzeba mieć cierpliwość do młodzieży. Dajmy im dorastać do tego co mają robić w kadrze. Jesteśmy twardymi ludźmi, wydaje mi się, że się dość nieźle gramy na piłce. Nie podniecamy się zwycięstwami, ale zwycięstwa nas cieszą. To był jeden z tych meczów, w których trzy punkty trzeba wyrwać w każdy możliwy sposób. Wygrać, wyciągnąć wnioski, a mecz zapomnieć. I tak właśnie robimy.

Więcej o:
Copyright © Agora SA