Lewandowski wyszedł przed szereg? Kapustka, Linetty i Stępiński chcą grać na Euro U-21

Donośnym echem odbijają się słowa Roberta Lewandowskiego, który stwierdził we wtorek, iż nie widzi sensu występu na czerwcowych mistrzostwach Europy do lat 21 piłkarzy, który mają miejsce w pierwszej reprezentacji Polski. Kapitan kadry dodał, że to jego zdanie, ale "rozmawiał też z chłopakami". Okazuje się jednak, że większość z nich deklaruje chęć gry na zbliżającym się turnieju.

"To byłoby trochę mydlenie oczu, bo nawet jeśli jakiś sukces osiągnęłaby kadra Marcina Dorny z zawodnikami z pierwszej reprezentacji, to nic nam to nie da" - powiedział w rozmowie z Polsat Sport Lewandowski, dodając na koniec, że to jego zdanie, ale "rozmawiał też z chłopakami". Sam fakt rozmowy kapitana reprezentacji Polski z młodszymi piłkarzami nie podlega dyskusji, natomiast zdanie samych zainteresowanych na ten temat - już tak.

Kto chce, a kto nie?

Zaledwie kilkanaście godzin po wywiadzie napastnika Bayernu Monachium gotowość na udział w czempionacie zadeklarowało czterech z sześciu zawodników, którzy są w kadrze A, bądź znajdują się w kręgu zainteresowania selekcjonera. Trzech z nich przebywa na zgrupowaniu reprezentacji U-21 w Wieliczce. To Paweł Dawidowicz, Mariusz Stępinski i Bartosz Kapustka. Szczególnie Dawidowicz i Stępiński, którzy są w zespole Dorny od samego początku jego istnienia, nie wyobrażają sobie odpuszczenia występu na Euro.

Chęć gry w kadrze U-21 deklaruje także Bartosz Kapustka, który w ostatnich miesiącach był w zespole Nawałki, a w czwartek zagra w Krakowie przeciwko włoskiej młodzieżówce. Jego dodatkową motywacją jest chęć udowodnienia swoich umiejętności działaczom i trenerom Leicester, szczególnie, że przecież Polska w grupie zmierzy się z Anglią. W rozmowie z Polsat Sport 20-latek przekonywał: "Euro było dużym doświadczeniem, ale ta nachodząca impreza może być jeszcze większym, jeżeli wszystko pójdzie po mojej myśli i będę robił to co potrafię. Mam nadzieję, że osiągniemy cel, który zakładamy".

Napoli nie pozwoli

Kolejni trzej piłkarze trenują obecnie z pierwszą reprezentacją. Nie jest tajemnicą, że tym, który chce wystąpić na zbliżających się mistrzostwach, jest Karol Linetty, który z Dorną zna się od lat. To właśnie z tym trenerem pomocnik Sampdorii Genua awansował do półfinału mistrzostw Europy U-17 w 2012 r. (w tamtej drużynie był także Stępiński).

Najbardziej skomplikowana jest sytuacja piłkarzy Napoli: Arkadiusza Milika i Piotra Zielińskiego. W ich przypadku dużo do powiedzenia mają także trener neapolitańczyków Maurizio Sarri i ekscentryczny właściciel klubu Aurelio De Laurentiis. O niechęci włoskiego szkoleniowca do występu Milika i Zielińskiego na turnieju poinformowała kilka dni temu "La Repubblica". Jakie są argumenty trenera trzeciej drużyny Serie A? Milik wciąż nie jest w najlepszej formie fizycznej po rekonstrukcji więzadeł krzyżowych, a Zielińskiemu po sezonie przyda się odpoczynek. Do dziś 22-latek z Ząbkowic Śląskich rozegrał w 37 meczach aż 1966 minut (dla porównania Milik - 749, Kapustka - 893). Kontrargumentem PZPN-u może być fakt, że niemal identyczną liczbę minut spędzili na murawie Linetty i Stępiński.

O swoich wątpliwościach Milik poinformował publicznie. Wart ok. 30 mln euro napastnik w rozmowie z Przeglądem Sportowym stwierdził: "Teraz nie jestem w stanie na nie odpowiedzieć [pytanie dotyczącego tego, czy zagra na Euro 2017 - przyp. aut]. Trzeba się zastanowić nad wszystkimi za i przeciw, ale faktycznie odpowiedni odpoczynek po sezonie jest ważny". Podobnego zdania jest jego klubowy kolega, Piotr Zieliński.

Boniek: kto nie chce, nie musi

Co na to wszystko selekcjoner Marcin Dorna i prezes PZPN Zbigniew Boniek? Ten pierwszy odcina się słów Lewandowskiego, mówiąc: "Nie będę ich komentował. Poświęcamy czas tym zawodnikom, których tutaj mamy". Głos w sprawie zabrał natomiast Boniek, który w rozmowie z Pawłem Wilkowiczem powiedział: "Drużyna młodzieżowa to osobny organizm, który ma swoje życie i nikt w niej nie musi grać, jeśli nie będzie mieć ochoty. Ale odłóżmy ten temat na później". Temat został więc odłożony, choć wróci. Prędzej wcześniej, niż później.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.