Jak poinformował "The Sun", po meczu eliminacji mistrzostwa świata ze Szkocją, wygranym przez Anglików 3:0, Rooney wraz z kilkoma kolegami z kadry postanowił hucznie uczcić zdobycie trzech punktów. Po imprezie w hotelowym barze grupa przeniosła się do sali, gdzie odbywało się wesele. Tam piłkarze zabawili do piątej rano, a kiedy wychodzili, kompletnie pijanemu Rooneyowi paparazzi zrobili zdjęcia.
Wayne Rooney fot. thesun.co.uk
Brytyjskie media spekulują, że w wyniku afery Rooney straci opaskę kapitańską. Sam piłkarz odniósł się do całej sytuacji za pośrednictwem oficjalnego oświadczenia, w którym przeprosił selekcjonera Garetha Southgate'a oraz kibiców za swoje zachowanie.
Krytykowaną mocno na wyspach gwiazdę Manchesteru United wziął w obronę szkoleniowiec Liverpoolu, Juergen Klopp. - Jestem pewny, że to, co zrobił Wayne, nie było aż tak poważne. Nigdy wcześniej nie mieliśmy tak profesjonalnej generacji piłkarzy jak teraz. Legendy piłki, które wspominamy i podziwiamy, piły i paliły jak diabły, a mimo to prezentowały najwyższy poziom - tłumaczy Niemiec.
W 2006 roku Klopp, podobnie jak Rooney, znalazł się na okładkach tabloidów po suto zakrapianej alkoholem imprezie. Wtedy, jeszcze jako trener Mainz, w czasie przerwy świątecznej wybrał się z grupą przyjaciół do baru.
- Mainz miało 11 punktów i zajmowało ostatnie miejsce w tabeli. Źle się z tego powodu czułem, ale chciałem jakoś odreagować. W lokalu nikt mnie nie rozpoznał, bo miałem na twarzy maskę świętego Mikołaja. Pod koniec zabawy, kiedy byłem już trochę pijany, zdjąłem ją, a chwilę później zrobiono mi zdjęcie. Następnego dnia na okładce "Bilda" [niemiecki dziennik - dop. red.] znalazło się moje zdjęcie z tytułem: "Tak Klopp świętuje ostatnie miejsce". Byłem zły na wyniki, ale fotografia, która ukazywała coś innego, poszła w świat. Rozumiem Wayne'a - stwierdził trener Liverpoolu.
Świat sportu ogarnęło prawdziwe szaleństwo! Po co Ronaldo to robi?