Ghana jako trzecia afrykańska drużyna w historii dotarła do ćwierćfinału mundialu. Wcześniej dokonały tego tylko Kamerun (1990) oraz Senegal (2002). W RPA kibice afrykańscy pokładali nadzieję raczej w WKS czy Nigerii, ale to Ghańczycy dali im najwięcej satysfakcji. Dotarli do ćwierćfinału, a byli blisko awansu do najlepszej czwórki - przegrali w dramatycznych okolicznościach z Urugwajem.
Nie dziwi zatem iście królewskie powitanie, jakie zgotowali ulubieńcom kibice w Ghanie. Piłkarzy na lotnisku witało tysiące kibiców, którzy co prawda najpierw opryskali ich wodą z armatek, ale po chwili rozwinęli przed nimi czerwony dywan.
Nie było widać wśród kolorowej - czerwonej, złotej i zielonej - masy kibiców rozczarowania z powodu porażki z Urugwajem.
- Walczyli dzielnie. Dali powód do dumy nie tylko nam, ale całej Afryce - zachwycała się Felicia Acheampong, 53-letnia nauczycielka.
Tłumy kibiców śpiewały, wspomagając się wuwuzelami i bębnami - wszystko odbywało się w atmosferze karnawału. Tony Bakah, jeden z przybyłych kibiców, nadał swemu nowonarodzonemu dziecku imię "Olele" - Po to, by upamiętnić ten wielki sukces - tłumaczył.
Piłkarze dziękowali kibicom za wspaniałe powitanie. Kapitan drużyny, Stephen Appiah, tłumaczył też przyczyny ćwierćfinałowej porażki. - Staraliśmy się dla Ghany i całej Afryki, ale szczęście nie było po naszej stronie. - Nie jestem prorokiem, ale jestem pewien, że zakwalifikujemy się do następnych mistrzostw w 2014 roku - zakończył Appiah.
Wszystko o Ghanie na MŚ ?