RPA 2010. Najlepsze momenty fazy grupowej mundialu

Jeśli chodzi o poziom futbolu, mundial w RPA póki co rozczarowuje - pisze Michał Pol, specjalny wysłannik Sport.pl do RPA. - Żaden mecz nie powalił na kolana, nawet nie zbliżając się poziomem do wielkich hitów: na Euro 2000 (Anglia - Portugalia), 2004 (Holandia - Czechy) czy 2008 (Holandia - Francja czy Holandia - Włochy).

Bohaterowie I rundy wg Rafała Steca ?

Czy to z powodu szczególnych warunków klimatycznych (w Południowej Afryce panuje zima), czy gry na dużej wysokości na jakiej jeszcze mistrzostw świata nie rozgrywano, czy piłki Jabulani, która nie leży ani bramkarzom ani strzelcom? Czy też wreszcie przez piekielne wuwuzele, które dekoncentrują piłkarzy i nie pozwalają im się komunikować.

Najlepszy mecz: Włochy - Słowacja 2:3

Najwięcej sportowych emocji przeżyłem na Ellis Park w meczu, w którym Słowacja odesłała do domu mistrzów świata. A tak naprawdę to ta niesamowita druga połowa, w której Włosi podjęli pościg, rzucając wszystko na jedną kartę. Ich dramatyczny gol kontaktowy, po chwili bramka dająca wyrównanie 2:2, ale nieuznana. Słowacy grający jak Włosi, brutalnie, prowokująco (Marek Hamsik wyprowadzający z równowagi Andreę Pirlo). Bójka Janka Muchy zaplątanego w siatkę z dwoma Włochami o piłkę (zdaje się, że jednego z nich nawet trzasnął w zęby). Pytanie nie "czy Włosi odrobią straty i znów psim swędem zapewnią sobie awans", ale "kiedy". I wreszcie przesądzający o wszystkim gol Kamila Koupanka, rezerwowego, który trafił o siatki pierwszy raz dotykając piłki. Jak w bajce! I na koniec łzy powalonych na kolana mistrzów - kapitana i najlepszego piłkarza mundialu w 2006 roku Fabio Cannavaro czy Antonio di Natale. Tego meczu na pewno nigdy nie zapomnę.

Największe rozczarowanie: Brazylia - Portugalia 0:0

Spotkanie, które przed mundialem zapowiadało się na największy hit pierwszej rundy, okazało się kitem, wybuczanym po ostatnim gwizdku przez kibiców. Cristiano Ronaldo, choć został wybrany na Najlepszego Piłkarza Meczu, nie zagrał w połowie tak dobrze jak w którymkolwiek z meczów Ligi Mistrzów. A "Canarinhos"? Grali brzydko, bez finezji, zachowawczo, o satysfakcjonujący remis niczym NRD-owska drużyna sprzed lat.

Największe rozczarowanie reportera: Słowacja

Półtorej godziny spędziłem z kolegami z Polski w strefie mieszanej po meczu Włochy - Słowacja czekając na Janka Muchę. Bramkarz Legii Warszawa (tak figuruje wciąż we wszystkich raportach meczowych) świetnie mówi po polsku. Liczyliśmy, że nam opowie jakie to uczucie odesłać mistrzów świata o domu. Przed mundialem mówił mi, że Słowacja jedzie do RPA tylko "pokazać się z dobrej strony", o pokonaniu Włochów, awansie nawet nie wspominał, mówiąc, że to tylko Polacy obiecują medal jadąc na każdą wielką imprezę.

Niestety cała reprezentacja Słowacji przemaszerowała przez strefę mieszaną karnym szeregiem, nie zatrzymując się obok nikogo. Powód: bojkotują słowackie media i boją się, że gdyby pogadali z Polakami, ich dziennikarze mogliby jeszcze coś podsłuchać. Konflikt wybuchł po krytyce jaka spadła na reprezentację po dwóch pierwszych meczach, zresztą naprawdę kiepskich w wykonaniu Słowaków. Ich trener Vladimir Weiss na jednej z konferencji wyzwał swoich dziennikarzy od "p ciot", a jednego złapał za klapy i obiecał, że przy z następnym spotkaniu "da mu w mordę". I tak z powodu hrabalowskiego nieporozumienia nie zrobiłem jednej z najciekawszych rozmów na turnieju. Może uda się po meczu z Holandią, jeśli i ją Słowacy wyeliminują z mundialu?

Najpiękniejszy gol: Luis Fabiano w meczu z Wybrzeżem Kości Słoniowej

Ten na 1:0, z prawej strony pola karnego tuż pod poprzeczkę, o którym sam "O Fabuloso" powiedział, że to jego najpiękniejsza bramka w reprezentacyjnej karierze. Brazylia trenera Carlosa Dungi nie gra pięknego, wyrafinowanego futbolu, ale bramka Fabiano taka była.

Najbardziej haniebny gol: Luis Fabiano w meczu z Wybrzeżem Kości Słoniowej

Tym większa szkoda, że po chwili postanowił "przykryć" tę cudowną bramkę golem, zdobytym przy pomocy obu rąk. A raczej dwukrotnemu zagraniu ręką w tej samej akcji. Przecież Brazylia prowadziła i kontrolowała mecz, od tego gola nie zależały mundialowe losy Canarinhos. Mógł się przyznać, byłby to wspaniały sportowy gest, godny prawdziwie wielkiego mistrza. Niestety. Na konferencji prasowej nie chciał się przyznać. Zapytany o ręce, odparł, żeby nie zawracać mu głowy, bo chce się cieszyć z najpiękniejszej bramki w karierze. To już nawet Thierry Henry miał odwagę przyznać się do zagrania ręką z Irlandią...

Największe objawienie piłkarskie: sam nie wiem...

Nie znalazłem jak dotąd na mundialu piłkarza, który by mnie olśnił na tyle, by zachwyt przetrwał dłużej niż do kolejnego meczu. Jak pomocnik RPA Tshabalala, który zdobył świetnego gola w meczu otwarcia i będąc chłopakiem z Soweto, stał się na chwilę bohaterem całej Południowej Afryki. W kolejnych dwóch meczach niczym się nie wyróżnił. Jak nigeryjski bramkarz Enyeama, który powstrzymał w pierwszym meczu Leo Messiego i już zacząłem się zastanawiać jakie to wielkie kluby stoczą o niego walkę, a w następnym spotkaniu stał się kolejną ofiarą Jabulani, a jego klops kosztował Nigerię porażkę 1:2 z Grecją i odpadnięcie z turnieju. W tej sytuacji mój wybór pada na Keisuke Hondę, lidera sensacyjnej reprezentacji Japonii, która efektownie wygrała z Kamerunem oraz Danią i tylko nieznacznie uległa Holandii. Dynamiczny, szybki, silny, świetny technicznie, prowadzi Jabulani jakby nią trenował od dziecka. CSKA Moskwa, w którym występuje na co dzień, robi się dla niego za małe. Nawet Harry Redknapp, trener Tottenhamu, który zagra w Lidze Mistrzów, oświadczył, że poważnie rozważa wymianę Bentley'a (Davida) na Hondę...

Największe objawienie trenerskie: Marcelo Bielsa

Po pierwszej kolejce myślałem, że będę wychwalał w tym punkcie geniusz taktyczny trenera Szwajcarii Ottmara Hitzfelda, który prowadził swą przeciętną drużynę do najbardziej sensacyjnego zwycięstwa pierwszej rundy - z Hiszpanią. Ale Szwajcarzy w następnych dwóch meczach zawiedli przegrywając z Chile i nie potrafiąc pokonać Hondurasu. Ale nawet gdyby to ostatnie im się udało, do drugiej rundy awansowaliby Chilijczycy dzięki geniuszowi Marcelo Bielsy. Argentyńczyk (argentyńscy dziennikarze mówili mi nawet z przekąsem, że najlepszy argentyński trener na tym mundialu siedzi na ławce nie Albicelestes, ale właśnie Chile), dla którego nie jest to pierwszy mundial zaimponował mi w meczu z Hiszpanią. W jednej akcji jego zespół stracił gola na 0:2 i filar defensywy (czerwona kartka dla Estrady, a dwóch pozostałych obrońców miało już żółte kartki!). Każdemu innemu szkoleniowcowi w tym momencie świat zawalił by się na głowę. Jak grać w "dziesiątkę" przeciwko mistrzom Europy? Murować, murować! Parkować autobus w polu karnym, żeby nie było totalnej kompromitacji, 0:4, albo 0:6! Ale to nie filozofia Bielsy. On nakazał frontalny atak. Chile potrzebowało bramki, żeby zapewnić sobie awans nawet przypadku wygranej Szwajcarii. I tę bramkę zdobyło.

Wrażenia naszych specjalnych wysłanników do RPA - znajdziesz na blogach Rafała Steca i Michała Pola

Nie uwolnią się od podtekstów - w niedzielę Niemcy - Anglia ?

O największym strachu reportera - przeczytaj blog Michała Pola

Więcej o:
Copyright © Agora SA