MŚ 2010. Francuzów tęsknota za Zidanem

W grupie A: Francja - Meksyk. Czy skłóconych i pozbawionych lidera piłkarzy stać na bunt przeciw trenerowi Raymondowi Domenechowi? Stawką jest uratowanie mundialu. Dramat Francuzów zaczął się cztery lata temu, kiedy w finale MŚ 2006 z boiska za brutalny atak na Marco Materazzim zszedł Zinedine Zidane. Relacja z meczu z Meksykiem Z czuba i na żywo od 20.30 na Sport.pl

Francja na mundialu na Sport.pl ?

Po pierwszych meczach oba zespoły mają po jednym punkcie. Przegrany w Polokwane może zacząć żegnać się z mistrzostwami. Dla Francuzów drugi wielki turniej zakończony w fazie grupowej byłby katastrofą. Na Euro 2008 nie wygrali meczu, strzelając jednego gola.

Ich dramat zaczął się dwa lata wcześniej, w Berlinie. W dogrywce finału mistrzostw świata wielki Zinedine Zidane uderzył głową Marca Materazziego i dostał czerwoną kartkę. Osłabiona Francja przegrała z Włochami po rzutach karnych.

Gdy Zidane schodził z boiska, wydawało się, że straty jego reprezentacji ograniczą się do przegrania finału. Francuzi wciąż wychowywali wspaniałych piłkarzy, następne wielkie turnieje mieli zaczynać z mocno przytwierdzoną łatką faworytów.

Nikt nie spodziewał się, że osierocona przez lidera drużyna przez następne cztery lata nie zagra ani jednego meczu na poziomie występów z fazy pucharowej niemieckiego mundialu.

Zidane nie wychował następcy, a może nie mógł wychować. Reprezentacyjna starszyzna, choć wciąż gra w najlepszych europejskich klubach, nie cierpi na nadmiar charyzmy. Thierry Henry jest w Barcelonie od słuchania, a nie pokrzykiwania, trenera w Chelsea zmienić mogą John Terry i Didier Drogba, ale nie Florent Malouda i Nicolas Anelka, gdy Manchester United rusza w miasto, o trasie odwiedzin nocnych klubów nie decyduje Patrice Evra (nie tylko dlatego, że lewy obrońca wicemistrzów Anglii wieczory woli spędzać w domu).

- Uważam, że nowa generacja jest nawet zdolniejsza od mojej, ale brakuje jej liderów. Kapitan Evra nie jest przywódcą, a do wygrania mundialu potrzebujesz zespołu liderów - uważa Marcel Desailly, francuski mistrz świata i Europy.

Typowany na następcę Zidane'a Yoann Gourcuff w RPA raczej nim nie zostanie. Choć w Bordeaux rządzi i dzieli na boisku, w kadrze nie potrafi dogadać się ze starszymi piłkarzami, którzy chcą, by selekcjoner wyrzucił go ze składu.

Domenech prawdopodobnie posłucha, bo Gourcuff fatalnie zagrał z Urugwajem. Do pierwszej jedenastki mogą wrócić Malouda i Henry. 34-letni napastnik zastąpi bijącego rekordy bezproduktywności Anelkę. Piłkarz Chelsea w czterech ostatnich meczach kadry nie oddał celnego strzału.

- Wszyscy są podnieceni, nie mogą się doczekać meczu - mówi Domenech. Obserwujący futbol klubowy doskonale widzą, że liderować można także w garniturze i z trenerskiej ławki. Energią, jaką przekazują piłkarzom Jose Mourinho czy Pep Guardiola, dałoby się oświetlić niejedno południowoafrykańskie miasto. Fachowcy twierdzą, że przy ich zdolnościach przywódczych, obaj świetnie poradziliby sobie w fotelach prezesów wielkich korporacji. Ale powierzenie Domenechowi kierowania żłobkiem niechybnie zakończyłoby się buntem pracowników i wychowanków.

O podziałach we francuskiej kadrze mówi się od lat. Najsilniejszy, czyli na starych i młodych, selekcjoner próbował rozbić, osłabiając przed mundialem obie grupy. Żółtodzioby straciły Karima Benzemę i Samira Nasriego, staruchy Patricka Vieirę. Efektu nie widać.

Spotkanie w Polokwane nienaburmuszonego Francuza jest równie prawdopodobne co rozmowa z mieszkańcem planety Melmac.

Malouda narzeka, że trener nakłada na niego zbyt wiele obowiązków w defensywie, dzień przed meczem z Urugwajem wściekłość próbował wyładować podczas treningu, na nogach kolegów.

William Gallas liczył, że po posadzeniu Henry'ego na ławce zostanie kapitanem. Domenech uznał, że ciało obrońcy Arsenalu nie wytrzyma ciężkiego turnieju i wybrał Evrę. Gallas zgrzyta zębami, ale siedzi cicho, od początku MŚ odmawia współpracy z dziennikarzami. Czy zagra w czwartek, nie wiadomo, wciąż bolą go mięśnie.

- Brakuje nam czegoś, co tworzy zespół. Jeśli wciąż będziemy wzajemnie o wszystko się obwiniać, nie uda nam się niczego zbudować - mówi Sidney Govou.

Reszta próbuje odnaleźć się w nowej taktyce przygotowanej specjalnie na mundial. 58-letni selekcjoner defensywne 4-2-3-1 zmienił na ofensywne 4-3-3. Jego zespół wydaje się zagubiony, w sparingach zdołał pokonać tylko Kostarykę, nie dał rady Tunezji i Chinom. - W ogóle nie grają zespołowo, każdy próbuje indywidualnych akcji. Domenech to żaden trener, piłkarze powinni się zbuntować i zacząć grać razem - mówi Zidane.

Nad zmianami zastanawiają się także Meksykanie. Prawdopodobnie Carlosa Velę i Guillermo Franco zastąpią Cuauhtemoc Blanco i Javier Hernandez. - Francuzi mają swoje nazwiska, a my swoje. Musimy pokazać, że jesteśmy wojownikami - mówi pomocnik Gerardo Torrado.

Eric Abidal przyznaje, że jeśli z Meksykiem nie uda się wygrać, o awans będzie ciężko. W ostatnim meczu grupowym Francuzi spotkają się z gospodarzami turnieju. Desailly już w piątek stwierdził, że do 1/8 finału awansują RPA i Urugwaj. Jeśli się nie pomyli, jedynym pocieszeniem Francuzów będzie zmiana selekcjonera. Od lipca poprowadzi ich Laurent Blanc, namiętnie dyskutujący o futbolu z Aleksem Fergusonem, jeden z kandydatów do zastąpienia Szkota w Manchesterze United.

Wrażenia naszych specjalnych wysłanników do RPA - znajdziesz na blogach Rafała Steca ? i Michała Pola ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.