Prasa po porażce ze Słowacją - "Prezent dla Słowaków"

Polskie gazety są zgodne - polscy piłkarze podarowali Słowacji awans do Mistrzostw Świata w 2010 roku. Po meczu rozgrywanym w "surrealistycznej" scenerii Polska przegrała ze swoimi południowymi sąsiadami 0:1, po samobójczej bramce Seweryna Gancarczyka z trzeciej minuty.

Gazeta Wyborcza - "Niewidzialna polska piłka"

Czekaliśmy na ten mecz jak na stypę. Po sobotniej porażce w Pradze z Czechami, która definitywnie przekreśliła nasze szanse na awans do afrykańskiego mundialu, atmosfera była pogrzebowa. Poprzednio na MŚ Polacy nie wystąpili w 1998 r.

Nie upłynęły trzy minuty od gwizdka i zrobiło się jeszcze gorzej. Marek Hamsik kopnął piłkę w pole karne Polaków, stojący pięć metrów przed bramką Seweryn Gancarczyk skiksował prawą, słabszą, nogą i trafił do siatki. Słowaccy kibice z premierem kraju na czele (był obecny na trybunach) oszaleli. Po raz pierwszy w historii zagrają na mundialu.

Polska przegrała, bo - tak jak w Pradze - okazało się, że na mecze o punkty nie da się sklecić defensywy w kilkanaście dni. Szczególnie, że nowy trener postawił na zawodników biegających i kopiących piłkę na co dzień po polskich boiskach. Znowu boleśnie przekonali się, że to co uchodzi płazem nad Wisłą, w meczach międzynarodowych jest bezlitośnie karane. Polska przegrała po bezsensownym błędzie w defensywie.

Metro -"Mikołaj Gancarczyk"

Przez 94 minuty gry nie oddali ani jednego celnego strzału na bramkę Jerzego Dudka, ale wygrali 1:0 i po raz pierwszy w historii pojadą na mistrzostwa świata. Piłkarzom reprezentacji Słowacji mocno przedwczesny, ale wspaniały prezent świąteczny dał Seweryn Gancarczyk, który zdobył dla nich gola na wagę wyjazdu do RPA.

Dla podopiecznych Vladimira Weissa, który jako pierwszy trener w historii Słowacji wprowadził klub z tego kraju do Ligi Mistrzów (Artmedię Petrzałka w 2005 roku), a teraz z narodową reprezentacją awansował na mundial, wczorajszy wieczór był wielkim świętem. Nam przypominał pogrzeb.

Przegląd Sportowy - "Prezent dla Słowaków"

Słowacja po raz pierwszy zagra w finałach mistrzostw świata. W meczach z Polską zdobyła sześć punktów, mimo że stworzyła żadnej sytuacji strzeleckiej.

Samobójczy gol Seweryna Gancarczyka już w 3. minucie, puste trybuny, obfite opady śniegu - środowy wieczór na Stadionie Śląskim był dla nas smutny jak całe eliminacje mistrzostw świata. Gdy po trzech minutach Gancarczyk, nie naciskany przez żadnego z przeciwników, strzelił kuriozalnego gola samobójczego, wydawało się, że będzie świadkami tragikomedii.

Lato: Nie było żadnego bojkotu. Piechniczek: zatrważająca gra

Dziennik Gazeta Prawna - "Słowacy lepsi w śnieżnym meczu, nam pozostał tylko wielki wstyd"

Surrealizm - to najlepsze skojarzenie, które nasuwało się po wejściu na Stadion Śląski na mecz Polska - Słowacja. Pustka, cisza, śnieg, mróz. To absurdalne widowisko powinien opisywać raczej Mrożek, a nie zwykły dziennikarz sportowy. W takich warunkach dokonała się agonia polskiej piłki. Porażka 0:1 spowodowała, że spadliśmy na samo piłkarskie dno.

Super Express - "Polacy załatwili Słowakom awans"

Już w trzeciej minucie Seweryn Gancarczyk spełnił marzenia o grze na mundialu. Szkoda, że nie nasze... Zimno jak diabli, na trybunach puchy, a na boisku lepiej od naszych piłkarzy na pewno poradziłoby sobie Justyna Kowalczyk, polska mistrzyni świata w biegach narciarskich. Do atmosfery dostosowali się nasi kopacze, którzy sami załatwili zwycięstwo Słowakom 1:0.

Fakt - "To był żałosny koniec"

Uff, nareszcie koniec tych męczarni. Nasi piłkarze nie będą nam już psuć wieczorów swoimi niezdarnymi próbami zdobywania punktów w meczach o stawkę z europejskimi średniakami. Ostatni akt eliminacji mistrzostw świata 2010 był dokładnie taki, jak całe te kwalifikacje - czyli żałosny. Sięgnęliśmy piłkarskiego dna.

Polska przegrała ze Słowacją i zajęła przedostatnie miejsce ?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.