Lahm - niemiecki system operacyjny - rozpoczyna światową dominację

Chociaż trudno znaleźć drugiego piłkarza, który w ostatnim roku doczekał się tak wielu komplementów, Philipp Lahm pozostaje wciąż nieco w cieniu. Niech więc uniesieniem pucharu za mistrzostwo świata niemiecki piłkarz robot rozpocznie swoją dominację w światowym futbolu.

Philipp Lahm nie jest piłkarzem spektakularnym. Rzadko strzela gole, trochę częściej asystuje kolegom, unika dryblingów, a zwykle jego akcje zamykają się na przyjęciu i podaniu piłki. Zresztą te chwile są łatwe do przeoczenia, bo reakcje Niemca są błyskawiczne, trwają ledwie ułamek sekundy. Częściej jego doskonałość widać w pomeczowych statystykach, gdzie zwykle ma najwięcej podań wykonanych z najwyższą dokładnością.

W finale z Argentyną on najczęściej miał piłkę przy nodze (131 razy), tylko Schweinsteiger i Kroos wykonali więcej podań. Różnorodność jego zagrań imponowała - w pierwszej połowie kapitalnie dośrodkowywał zewnętrzną częścią stopy, w dogrywce na pełnej szybkości zbiegł do środka i świetnym prostopadłym podaniem szukał Thomasa Muellera. Skuteczny i obecny w obronie, był nie do zatrzymania w ataku, zawsze w nich zaangażowany, widoczny i odpowiedzialny.

Nic dziwnego, że Lahm to w ostatnich miesiącach jeden z najczęściej komplementowanych piłkarzy na świecie. Pep Guardiola określił go mianem "najinteligentniejszego", ciesząc się, że może pracować z zawodnikiem na "innym poziomie". - On stał się piłkarskim robotem - powiedział z kolei Thomas Tuchel, do niedawna szkoleniowiec FSV Mainz 05. Jednak i on się myli, bo Philipp Lahm to nie maszyna, ale najwyższej jakości system operacyjny.

"Tworzy środowisko do uruchamiania..."

Lahm nie jest prawdziwym liderem - "der Chef" to była narodowa obsesja Niemców, którą zakończył Joachim Loew, przestając powoływać Michaela Ballacka. Zastąpił go właśnie obrońca Bayernu Monachium i jak przy okazji przejmowania podobnych obowiązków w klubie nie był ani specjalnie zaskoczony, ani podekscytowany.

Nie jest wybuchowy, wszystko doskonale planuje. Jak w wypadku kryzysu w Bayernie na początku pracy Louisa van Gaala, gdy sam zgłosił się do wywiadu i skrytykował politykę transferową klubu, zarazem broniąc szkoleniowca. Bez wzruszenia przyjął karę finansową od Uliego Hoenessa, ale dopiął swego, bo doszło do jego spotkania z władzami, na którym mógł przedstawić swoje racje.

Pomimo kapitańskiej opaski nie wywyższa się, raczej reagując w odpowiednich momentach, ze spokojem tłumacząc młodszym zawodnikom, jakie są ich zadania, ze starszymi współpracując, a nie ich zwalczając. - Jest naturalnym przywódcą - chwalił go Joachim Loew, a przejawia się to odpowiednimi reakcjami, nawet krytyką własnych szkoleniowców. Po porażce z Realem publicznie i delikatnie sugerował Guardioli, że powinien lepiej dobrać taktykę. Zaowocowało to zmianami choćby na finał Pucharu Niemiec, który Bayern wygrał. Zdarzało mu się napominać młodszych kolegów, a Loewowi podpowiadał, by dał więcej szans rezerwowym.

"...i kontroli, synchronizacji zadań użytkownika"

Podobnie zachowuje się na boisku. Nie widać, by krzykiem kierował grą zespołu, rzadko też wskazuje rękoma kolegom, co mają robić. Wystarczy, że jest, a Niemcy - i piłkarze Bayernu - doskonale wiedzą, jak należy grać.

Lahm zapewnia kontrolę wydarzeń. Także na boku obrony, co było widać w meczu z Brazylią w półfinale. Jego stroną przechodziło aż 71 proc. akcji, on sam zaliczył dwie asysty i kilka kluczowych podań, absolutnie dominując nad Hulkiem, Willianem, ale też Marcelo. Na mundialu tylko Javier Mascherano wykonał od niego więcej podań, tylko Arjen Robben przebiegł więcej kilometrów, gdy zespół miał piłkę.

Ze względu na tę zdolność Lahma do kontroli wydarzeń na boisku Guardiola przesunął go do środka pola, a później Loew skopiował ten pomysł. Jednak po czterech meczach mistrzostw świata z pomocnika znów stał się obrońcą, przez co zespół odzyskał równowagę. Zarówno trenerowi Bayernu, jak i selekcjonerowi Niemiec zależy na jak najlepszym funkcjonowaniu kolektywu i doskonałej organizacji - zależnie od sytuacji, warunków oraz przeciwnika, Philipp Lahm gwarantuje to, grając na dwóch zupełnie różnych pozycjach.

Nie do zaskoczenia

Lahm działa bez zarzutu, bo jego talent i umiejętności były w ciągu ostatnich lat udoskonalane. W przerwach na reprezentację Joachim Loew z bocznym obrońcą oglądali oraz analizowali każde jego spotkanie, a na treningach selekcjoner każdemu z piłkarzy mierzył stoperem czas reakcji przy przyjęciu i oddaniu piłki. - Nie ma na boisku takiej sytuacji, która by mnie zaskoczyła - twierdzi teraz Lahm. Dzięki temu system operacyjny Niemców po prostu się nie zawiesza.

Jest najdoskonalszy, ale niedoceniany. - Talent, drybling i gole liczą się bardziej od dobrej gry pozycyjnej - realistycznie ocenia sam Philipp Lahm. Jednak on nie aspiruje do zdobywania nagród indywidualnych, które zgarniają piłkarze ofensywni. Jego celem są znacznie ważniejsze nagrody drużynowe, a po zdobyciu mistrzostwa świata na jego liście jest tylko triumf z reprezentacją w Europie.

Puchar uniósł w najlepszym momencie kariery, po sezonie, w którym on sam poznał nowe granice własnych umiejętności, ale i z typową dla siebie pewnością wkroczył w środek pola jednej z najlepszych drużyn w historii. Mimo 30 lat na karku nie ma nawet możliwości, by pytać, ile ta samodzielna jednostka operacyjna będzie jeszcze funkcjonować. Zwłaszcza że tak naprawdę Philipp Lahm dopiero rozpoczął światową dominację.

Zobacz wideo

Shakira w pięknej sukni zakończyła mundial [ZDJĘCIA]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.