MŚ 2014. Bryan Ruiz dla Sport.pl: Przyjechaliśmy na mundial po cichu, a wyszliśmy głównym wyjściem

- Chcieliśmy, żeby świat się trochę zdziwił. I zdziwił się, prawda? Holandia była lepsza, jesteśmy smutni, ale duma też przyjdzie, bo to był nasz wielki turniej - mówi piłkarz PSV Eindhoven Bryan Ruiz, strzelec goli w meczach z Włochami i Grecją.

Kostaryka przegrała po rzutach karnych (3:4) z Holandią w ćwierćfinale mistrzostw świata. Drużyna Jorge Pinto była największą rewelacją mundialu w Brazylii. Kostarykanie wygrali grupę z Anglią, Urugwajem i Włochami. W 1/8 finału po rzutach karnych wyeliminowali Grecję.

Paweł Wilkowicz: Zwycięstwo Holendrów było zasłużone, ale los akurat dla pana dość okrutny: niewykorzystany karny jednego z bohaterów mundialu.

Bryan Ruiz: Nic nowego, często trafia na takich piłkarzy, nawet w tym mundialu był już Alexis Sanchez i jego niewykorzystany karny w meczu z Brazylią. A Roberto Baggio... Nigdy nie zapomnę. Tim Krul był dobrze przygotowany. Keylor Navas też, ale Holendrzy strzelali świetnie. Mecz z Holandią był dla mnie szczególny, gram w tamtejszej lidze, czuję się związany z Holandią, choć myślałem oczywiście tylko o Kostaryce. Holandia gra na tym mundialu dobrze, bardzo im posłużyła zmiana na pięciu obrońców. Dłużej trzymają piłkę, a Arjen Robben i Wesley Sneijder rozstrzygają w ofensywie na ich korzyść. Byli faworytami, my chcieliśmy im sprawić trochę kłopotów. To się udało. Zagraliśmy tutaj wielki turniej. Przyjechaliśmy jako najsłabsza drużyna, po cichu, a wyszliśmy głównym wyjściem. Teraz jesteśmy smutni, ale będziemy też dumni.

Jak sobie tłumaczycie te sukcesy? Najważniejsza była taktyka trenera Jorge Luisa Pinto i przygotowanie fizyczne?

- Najważniejsza była jedność. Byliśmy świetną grupą, dobrze nam było razem na mistrzostwach, troszczyliśmy się o siebie nawzajem. Wiedzieliśmy, że nas uważają za najsłabszych, nikt nas nie brał pod uwagę w grupie z trzema mistrzami świata. Mały kraj, mało pieniędzy na futbol. Chcieliśmy, żeby świat się trochę zdziwił. I zdziwił się, prawda? Potem chcieliśmy jeszcze więcej, ale trzeba oddać Holandii, że była lepsza. Słupek, poprzeczka, dużo sytuacji. My też mieliśmy szanse, po kontratakach, do samego końca. Ale oni zasłużyli. A w karnych już byli niezawodni.

Trener Pinto zrobił z was postrach faworytów.

- To, że nikt na nas nie liczył, dobrze nas motywowało. Pomysły trenera Pinto też były bardzo dobre. Jego treningi bywają bardzo wyczerpujące. Długie, z ćwiczeniem taktyki, aż się wszystko będzie udawać automatycznie. Ale warto było. Nasza obrona sprawiała problemy każdemu. Straciliśmy dwa gole. Jeden z karnego, z Urugwajem, jeden w 92. minucie z Grecją. Włosi, Anglicy, Holendrzy nie potrafili nam strzelić. I nikt nas w normalnym czasie gry nie pokonał. Odjedziemy smutni, ale niepokonani. Przed tą grupą piłkarzy dobra przyszłość.

A pan zostaje w PSV czy wraca do Fulham, skąd jest wypożyczony?

- Na razie nie ma żadnych decyzji. Teraz wakacje.

Kto wygra mundial?

- Nie potrafię przewidzieć, każdy już teraz może, bo do półfinałów trafiły cztery najlepsze drużyny turnieju. Co do tego nie mam żadnych wątpliwości.

Więcej o:
Copyright © Agora SA