W Urugwaju uważają, że Suárez gryzie, bo boi się stracić to, co ma. Mały Luis, żeby zarobić na sprzęt do gry w piłkę, pracował na ulicach Montevideo jako pucybut. Ojciec zostawił ich wcześnie, matka dorabiała myciem podłóg. Luis miał talent, ale był leniwy. Wagarował, pił i wracał późno do domu. Trener często wyciągał go na mecz siłą.
W wieku 15 lat przyszły gwiazdor Liverpoolu poznał Sofię Balbi i jego życie się zmieniło. Dziewczyna pochodziła z dobrego domu, Luis mógł ją odwiedzać. Był zapraszany do wspólnego stołu i w końcu jadł regularnie. Poczuł się bezpiecznie, ale po kilku miesiącach rodzina Sofii przeprowadziła się z Montevideo do Barcelony. Suárezowi zawalił się świat. Znów był sam.
Miesiąc później jednym uderzeniem głowy rozbił nos sędziemu. Wściekł się, bo jego drużyna grała najważniejszy mecz sezonu, szło jej kiepsko, a arbiter pokazał mu żółtą kartkę. Luis nie przyjął tej decyzji do wiadomości, zaczął się kłócić, więc sędzia zmienił zdanie i wyciągnął kartkę czerwoną. Po chwili padł zalany krwią. Suárez, który w sezonie zdobył 63 gole, nie zagrał w ostatnim meczu.
Nie mógł się też spotykać z Sofią - nie było go stać na bilet do Europy. Ale znalazł sposób - w końcu piłkarze dobrze zarabiają. Poświęcił się treningom, co szybko zaowocowało transferem. Najpierw trafił do Groningen, później do Ajaksu, skąd za 26,5 mln euro kupił go Liverpool. W 2009 r. ożenił się z Sofią, wkrótce urodziło mu się dwoje dzieci. Był szczęśliwy.
W 2010 r., kiedy jeszcze grał w Amsterdamie, pierwszy raz ugryzł rywala - Otmana Bakkala z PSV. Zawieszono go na siedem spotkań. W kwietniu 2013 r., podczas meczu Liverpoolu z Chelsea, ugryzł w ramię Branislava Ivanovicia. Dostał dziesięć meczów kary, a angielskie media porównywały go do Hannibala Lectera z "Milczenia owiec". Dziennikarz ESPN pojechał nawet do Urugwaju, by dowiedzieć się, dlaczego Suárez gryzie. Od znajomych piłkarza usłyszał, że Luis walczy ze strachem - nie chce wrócić do miejsca, z którego całe życie tak bardzo starał się uciec. "Gdy zbliża się do niego obrońca, Suárez nie widzi w nim człowieka, który chce mu odebrać piłkę. Widzi kogoś, kto chce go odesłać na ulice Montevideo" - relacjonował.
We wtorek Urugwaj grał w Natal z Włochami. Żeby awansować do 1/8 finału, musiał wygrać. Drużynie nie szło, Suárez - cudotwórca z meczu z Anglią, w którym strzelił dwa gole - nie mógł sobie poradzić z obrońcami. Miał jedną szansę, ale Buffon jakimś cudem obronił strzał. Chwilę później, w 79. minucie, Urugwajczyk ugryzł Giorgio Chielliniego. Media znów ruszyły z nagłówkami.
Dlaczego ugryzienie wzbudza emocje o wiele większe od nawet najbrutalniejszego wślizgu?
- Jeśli kogoś potrącę na chodniku, to nikt nie będzie miał pewności, czy tego chciałem. Przecież mogłem się poślizgnąć. Tak samo jest na boisku. Nawet ostry wślizg nie jest jednoznaczny: może tylko spóźniłem się z reakcją i wcale nie chciałem złamać rywalowi nogi? Zachowania przypadkowe albo częściowo przypadkowe wybaczamy. Nie krzyczymy przecież na rzekę, kiedy nadchodzi powódź - mówi prof. Zbigniew Nęcki, psycholog społeczny. - Tymczasem to, co robi Suárez, jest intencjonalne. Nie da się zakamuflować ugryzienia, bo jest nasycone wrogością i nienawiścią. Takie zachowanie kompromituje i wymyka się kontroli społecznej. A my chcemy przecież kontrolować. Suárez zachował się jak ktoś nieuspołeczniony, zwierzęcy. Gryzienie ma jak najgorsze tradycje u ssaków. Jest najpierwotniejszą formą walki wśród zwierząt.
- Reakcja Suáreza wzbudza tak wiele emocji, bo podobne zachowania w sporcie zdarzają się rzadko - wtóruje Bogusław Pawłowski, profesor nauk biologicznych, kierownik Katedry Antropologii Uniwersytetu Wrocławskiego. - Gryzienie nie jest u ludzi częstym sposobem walki, a jeśli już, jest bardziej typowe dla kobiet. Mężczyźni częściej używają silnych ramion i nóg. Czasami jeszcze głowy, bo jest twarda. Zęby nie są przystosowane do walki. Mamy po prostu do niej lepsze narzędzia. Nawet w sportach walki używanie zębów jest zabronione.
Profesor dodaje: - Dżentelmeni nie gryzą, gryzą zwierzęta. U pawianów samiec gryzie samicę w kark, jeśli jest nieposłuszna.
- Mary Douglas, antropolożka, która badała kwestie tabu, czystości i brudu, pisała, że szczególną rolę w naszym życiu odgrywają wydzieliny ciała i organy z nimi związane - zwraca z kolei uwagę dr Piotr Cichocki, antropolog mediów z Instytutu Etnologii i Antropologii Kulturowej UW. - Oplucie czy ugryzienie może wzbudzać podwójnie negatywne emocje, większe niż popchnięcie czy kopnięcie. Jeśli zajrzymy w mitologię, to prawie wszędzie pojawiają się wątki wampiryczne. Nic więc dziwnego, że w internecie powstaje tyle memów, w których Suárez przedstawiany jest jako wampir.
- W obliczu rywalizacji i związanego z nią stresu wyłącza się w mózgu kontrola. Człowiek będący w stanie gorączki startowej może się zachować w sposób niekontrolowany lub nawet zwierzęcy. Może też nie rozumieć swego czynu. Tak mogło być w przypadku Suáreza - mówi PAP Marek Graczyk, wiceprezes Polskiego Towarzystwa Psychologicznego i szef psychologów PKOl.
A jeśli piłkarz po prostu chciał ugryźć?
- Nie wykluczam, że w działaniach Urugwajczyka jest pewna doza samokontroli i konsekwencji. Ma wizerunek człowieka, który jest trochę na bakier z prawem, chłopaka z biednej dzielnicy. Wpisuje się to w historię Maradony, ludowego bohatera, który wobec europejskich potęg nie zawsze grał fair. Piłkarze z Ameryki Południowej są w stanie pozwolić sobie na więcej wobec piłkarzy europejskich. Może ma to związek z pamięcią o kolonializmie? Z poczuciem, że nawet jeśli złamią przepisy, mogą to zrobić, bo walczą o swoje? - zastanawia się dr Cichocki.
Na razie nie wiadomo, czy FIFA weźmie pod uwagę którąkolwiek z naukowych interpretacji. Przepisy pozwalają jej zawiesić piłkarza nawet na dwa lata.
Największe firmy oszalały na punkcie Suareza! Może reklamowac wszystko co ma związek z zębami!