Australia - Hiszpania. Pożegnanie z królem goli, czyli ostatnie polowanie Villi

Poniedziałkowym meczem z Australią David Villa zakończył reprezentacyjną karierę. Najlepszy strzelec w historii hiszpańskiej reprezentacji zdobył gola na 1:0. W 57. minucie Vicente del Bosque ściągnął go z boiska Villę. Tak skończyła się reprezentacyjna era ?El Guaje?. Licznik Asturyjczyka zatrzymał się na 97 meczach i 59 golach.

Asturyjczyk urodził się w malutkiej miejscowości Langreo, która słynie z tego, że... urodził się w niej "El Guaje". Kiedy miał 4 lata, złamał kość udową prawej nogi. Nie chciał rozstawać się z piłką, więc w czasie długiej rehabilitacji kopał futbolówkę lewą nogą. - Siedziałem, a ojciec rzucał mi piłkę na lewą nogę. I tak w kółko. Ojciec był ze mną zawsze. Trudno przypomnieć mi sobie trening, w którym obok mnie nie było ojca - wspominał po latach "El Guaje".

Kiedy miał 14 lat, był bliski zakończenia piłkarskiej kariery. Chciał cieszyć się piłką, a tymczasem popadł w konflikt z trenerem i wylądował na ławce rezerwowych. - Chciałem czerpać przyjemność z futbolu. Wtedy wydawało mi się, że najlepiej będzie grać z przyjaciółmi, obok rodzinnego domu - mówił Villa.

Ostatecznie stał się światowej klasy piłkarzem. W rezerwach Sportingu Gijon w 65 meczach strzelił 25 goli. W seniorach "Rojiblancos" wpakował 38 goli. Nie zwolnił w Realu Saragossa, z którym wygrał Puchar Króla, więc sięgnęła po niego Valencia. "Nietoperze" wyłożyły na stół 12 mln euro, co biorąc pod uwagę późniejsze dokonania Villi jest kwotą śmiesznie niską. Na Mestalla wygrał jedynie Puchar Króla, ale jego bilans zwala z nóg - 215 meczów, 126 goli i 23 asysty.

Euro 2008 otworzył hattrickiem przeciwko Rosji. W półfinale doznał kontuzji, przez co ostateczne starcie oglądał z ławki rezerwowych. Stratę powetował sobie dwa lata później. W RPA strzelił cztery gole (identycznie jak na Euro 2008) i z trzema innymi piłkarzami został królem strzelców mundialu. Jeszcze przed turniejem przeniósł się do Barcelony, z którą w 2011 roku wygrał Ligę Mistrzów. W wygranym 3:1 finale przeciwko Manchesterowi United strzelił piękną bramkę.

W finale Klubowych Mistrzostw Świata z 2011 roku doznał poważnej kontuzji, która wykluczyła go m.in. z Euro 2012. Hiszpania poradziła sobie bez Asturyjczyka, choć w jej ataku biegał głównie nominalny pomocnik, Cesc Fabregas.

Barcelona szybko znudziła się swoim mistrzem i bez żalu oddała go do Atletico Madryt. Ironia losu sprawiła, że w minionym sezonie losy mistrzostwa Hiszpanii rozstrzygnęły się na Camp Nou. Villa świętował wówczas zwycięstwo w barwach Atletico Madryt. Dla drużyny Diego Simeone strzelił w sumie 15 goli, po czym przeniósł się do New York City. "El Guaje" może wreszcie odcinać kupony.

Z Hiszpanią Villa chciał pożegnać się mundialowym triumfem na otarcie łez i przynajmniej jedną bramką. Udało się. Vicente del Bosque powiedział o nim kiedyś, że "strzela gole nawet we śnie". Meczem z Australią zakończył się reprezentacyjny sen "El Guaje".

Villa po zejściu z boiska nie potrafił ukryć wzruszenia. Pocieszał go jeden z członków sztabu szkoleniowego "La Roja":

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.