MŚ 2014. Brazylia - Meksyk. "Sześciopalczasty" Ochoa wywalczył sobie transfer

Jeśli jakiś piłkarz występem na mundialu zapewnił sobie transfer życia, jest nim już po dwóch meczach Guillermo Ochoa. Meksykański bramkarz niemal w pojedynkę zatrzymał Brazylię. Zęby może ostrzyć sobie na niego pół Europy - za 13 dni będzie piłkarzem bez klubu.

KONKURS! Zobacz decydujące mecze MŚ w niezwykłej jakości!

Z końcem czerwca wygasa jego kontrakt z francuskim Ajaccio. Jego klub spadł z ligi, w 37 meczach musiał wyciągać piłkę z siatki ponad 70 razy. Ale nikt na niego nie narzekał. Jego popisem był występ z Paris Saint-Germain - Paryżanie oddali aż 39 strzałów, z czego 17 było celnych. Puścił tylko jednego gola, w końcówce spotkania dał się pokonać Edinsonovi Cavaniemu.

Ale już wtedy pokazał drzemiący w nim potencjał. Strzały z bliższej i dalszej odległości, główki - bronił jak w transie.

Tak samo jak w meczu z Brazylią. Obronił aż sześć strzałów, najwięcej podczas trwającego mundialu. Został przy okazji pierwszym bramkarzem w historii MŚ, któremu Brazylia na własnym boisku nie potrafiła strzelić gola.

A kilka okazji miała. W 26. minucie Ochoa zachwycił po raz pierwszy, wyciągając się jak struna po strzale głową Neymara. Neymara zatrzymał później jeszcze raz, gdy z ostrego kąta strzelał przy bliskim słupku. Nawet gdy uderzał z rzutu wolnego, Ochoa stał na posterunku - gdyby piłka zmierzała w światło bramki, obroniłby ją.

Pod koniec pierwszej połowy w zamieszaniu po rzucie wolnym obronił strzał Davida Luiza, pod koniec meczu zatrzymał Thiago Silvę instynktowną interwencją. To właśnie refleks jest jego największą zaletą.

Najbardziej cieszyć się może jego agent, który nie będzie miał czasu na odbieranie kolejnych telefonów od zainteresowanych nim klubów. Taki bramkarz za darmo? To okazja, jakiej nie można przegapić.

Talentem był od dawna. W 2007 roku, jeszcze gdy grał w meksykańskiej Americe, był nominowany do Złotej Piłki. W głosowaniu zajął 30. miejsce wraz z Carlosem Tevezem, Robinem van Persie, Ryanem Giggsem, Samuelem Eto'o i Dimitarem Berbatowem, zdobywając jeden punkt.

Już trzy lata temu miał trafić do PSG (jeszcze zanim klub został przejęty przez Katarczyków), ale transfer został wstrzymany przez aferę dopingową, gdy wykryto u niego klenbuterol. Potem został oczyszczony z zarzutów, ale trafił tylko do małego Ajaccio. Interesować się nim miał niedawno Milan, ale już niedługo walkę o niego może stoczyć wiele klubów.

Mało brakowało, a nie występowałby w pierwszym składzie na mundialu - trener Miguel Herrera stawiał na Jesusa Coronę, a nawet na Moisesa Munoza. Miejsce w bramce wywalczył dopiero podczas ostatnich sparingów.

Ale nawet kibice w Meksyku czasem uważali, iż nie jest tak dobry, jak się wydaje. Dlaczego? Gdyż w słabym Ajaccio miał wiele możliwości do wykazania się, więc oczywiste było, iż zaliczy wiele dobrych interwencji, a za stracone gole nikt nie będzie go obwiniał. Może to i prawda, ale z Brazylią to nie znalazło zastosowania, potwierdził, iż jego słowa przed tym meczem o braku nerwów i przekonaniu o swych umiejętnościach nie były czczym gadaniem.

W internecie krąży zdjęcie, na którym ma sześć palców u dłoni i przez to w 2010 r. nie trafił do angielskiego Fulham, ale to oczywista nieprawda. Choć z drugiej strony to mogłoby wytłumaczyć jego fantastyczny występ...

źródło: Okazje.info

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.