MŚ 2014. Ghana - USA. System Klinsmanna działa

W Monachium ustawiał na boisku treningowym posągi Buddy, preferował alternatywne metody motywacji piłkarzy i doznał spektakularnej porażki. Może to wszystkich zaskoczy, ale Jürgen Klinsmann, ostro krytykowany po rocznej przygodzie z Bayernem, do piłkarskiej kadry USA wprowadza wyłącznie taktyczną dyscyplinę oraz inteligencję. Buduje system.

Kiedy Amerykanie tworzyli futbolowy plan podbicia świata - z datą zwycięstwa ustawioną bodajże na rok 2006 - ich główne założenia opierały się na szkole holenderskiej. Próbowali stworzyć zespół grający ofensywnie, z polotem i skrzydłami, lecz z wielu powodów na mistrzostwach świata nie udawało się im osiągnąć wyniku lepszego niż ćwierćfinał z 2002 roku. Biorąc pod uwagę losowanie grup obecnego mundialu, Klinsmann nie chciał stracić kolejnej szansy na awans do fazy pucharowej i w ostatnich miesiącach przygotowań przewrócił do góry nogami całą wcześniejszą pracę z reprezentacją USA.

System ponad Donovana

Wydawało się, że przeciwko Ghanie Klinsmann wybierze rozwiązanie przetestowane choćby w spotkaniu z Meksykiem, gdy czwórka pomocników była ustawiona w diamencie. Próba ta była na tyle udana, że dla dobra systemu niemiecki selekcjoner pozostawił poza kadrą na mundial Landona Donovana. Chociaż 4-4-2 wydaje się powoli odchodzić w zapomnienie, a używane jest raczej przez zespoły grające defensywnie, Klinsmann zechciał oprzeć się i temu trendowi, stawiając na jeszcze mniej popularne rozwiązanie ze wspomnianym diamentem w środku pola.

Trzymając się mocno związku personalno-taktycznego w kadrze USA, Klinsmann nad Donovana postawił Michaela Bradleya. Jednak czemu konkretnie Niemiec zrezygnował z tego, który według eksperta magazynu "World Soccer" był najbardziej kompletnym piłkarzem w historii soccera w Ameryce? Krótko mówiąc - wolał piłkarza zdyscyplinowanego taktycznie, świadomego każdej decyzji na boisku i przede wszystkim regulującego tempo gry. Bradley, który te aspekty rozwijał pod okiem choćby Zdenka Zemana w Romie, nadaje się do tej roli idealnie, nawet jeśli przez to USA to zespół mniej widowiskowy, mniej ofensywny.

I faktycznie - przeciwko Ghanie piłkarze Klinsmanna pięknej gry zaserwowali widzom ledwie kilkadziesiąt sekund, co i tak wystarczyło im do zdobycia decydującego gola. Diament w pomocy widoczny był przez pierwszych kilkanaście minut, by następnie Klinsmann nakazał przejście na grę w linii. Ponownie kluczowy był Bradley, który, jak przyjęło się w Ameryce, jest "asystentem" Niemca na murawie. - Każdy trener stara się dostrzec najbardziej pozytywne aspekty w grze swoich piłkarzy, a potencjał Michaela przy atakowaniu z drugiej linii jest niesamowity - mówił Klinsmann. Gdyby tylko Jozy Altidore w dogodnej sytuacji z dwudziestej minuty wyłożył mu piłkę, i te słowa selekcjonera znalazłyby odzwierciedlenie w zdarzeniach na boisku.

Chowając słabe strony

Dlaczego mowa o bardziej inteligentnym 4-4-2 Amerykanów? Przede wszystkim chodzi o dopasowanie systemu do piłkarzy - bo tak naprawdę Klinsmann ma gorszy zespół niż drużyny USA z poprzednich trzech mundiali. Wszyscy interesujący się soccerem w Stanach wiedzą, że środkowi obrońcy (Cameron, Besler i Brooks) to mocno ograniczeni piłkarze, a ci z drugiej linii (wyłączając Bradleya) to bardziej rzemieślnicy niż kreatorzy ofensywnych akcji. Klinsmann nie mógł znaleźć odpowiednich zawodników na boki defensywy, więc przeciwko Ghanie wystąpili tam nominalni pomocnicy.

Nie zapominajmy, że Ghana to przekleństwo Amerykanów z poprzednich dwóch mundiali - zespół nie tylko silniejszy fizycznie, ale posiadający piłkarzy lepszych w indywidualnych pojedynkach w ataku. System Klinsmanna opiera się głównie na defensywie, ale i kontrolowaniu wydarzeń - nie przez błyskawiczne kontry po przejęciu piłki, lecz opanowanie sytuacji i szukanie stabilizacji, stworzenie przewagi najpierw w strefie środkowej, a dopiero potem przeniesienie ciężaru gry pod bramkę rywala. Niemieckiemu selekcjonerowi najbardziej zależy na kompaktowości linii pomocy, współpracy tych zawodników i dyscyplinie taktycznej.

Należy to docenić na tym turnieju - poprzednie mecze mundialu pokazały, że system jest istotny, ale tylko jeśli działa jako wsparcie dla genialnych, robiących kluczową różnicę indywidualności. W drużynie Amerykanów jest zupełnie inaczej, a nawet charakterystyka lidera drużyny - Bradleya właśnie - pokazuje istotę pomysłu Klinsmanna na ten mundial reprezentacji USA. Kiedyś planowali być jak Holendrzy, a teraz wyrafinowaniem najbliżej im do Włochów, choć u Cesare Prandellego poziom jakości jest nieporównywalnie większy. Może więc Amerykanie nie są najbardziej atrakcyjną alternatywą dla do tej pory ofensywnych mistrzostw, ale ich konsekwencja, dyscyplina oraz pomysł może się sprawdzić. Pierwszy krok udało się im postawić - jakże ważny w kontekście wyników ich grupy.

źródło: Okazje.info

Więcej o:
Copyright © Agora SA