Mundial 2014. Samotność sędziego

Skandale sędziowskie są zmorą mundiali. Każdy to wie. I każdy przekonał się o tym ponownie, jeśli tylko obejrzał mecz otwarcia Brazylii z Chorwacją.

Tu zobaczysz najnowsze wyniki, tabele i terminarz mundialu

Japoński arbiter Yuichi Nishimura dał karnego gospodarzom, choć faulu nie było. Wielu z nas, kibiców, poczuło déja vu. W Korei 12 lat temu seria złych decyzji podkopała wiarę w uczciwość gry. I dalej FIFA nie robi nic, by sędziom pomóc. I znów pojawiają się pytania, czy gra jest uczciwa.

Trener Brazylijczyków Luiz Felipe Scolari był jednym z nielicznych, którzy widzieli faul na rzut karny. Ile powtórek widział Scolari? Żadnej. Gdyby choć jedną obejrzał, nie opowiadałby bajek. Uznałby, że napastnik Fred upada teatralnie, z opóźnieniem, zdecydowanie po tym, jak został ledwo dotknięty przez rywala.

Na trybunach stadionu Itaquerao siedziałem obok dziennikarza z Brazylii, który po decyzji japońskiego arbitra podrapał się po głowie, skrzywił i wykonał gest dezaprobaty. Inny - guru dziennikarstwa brazylijskiego - stwierdził: "Joana Havelange [sekretarz komitetu organizacyjnego] powiedziała, że nie można już na mundialu nic ukraść, bo wszystko zostało ukradzione. Kłamała". Bo gospodarze oddaliby wszystko za złoto, ale chcą podboju świata bez pomocy sędziów. Ich szczęściem w sumieniu był gol Oscara na 3:1, choć wiadomo, że gdyby Chorwaci nie stracili wcześniej bramki z karnego, nie musieliby podjąć ryzyka gry na całość. Ale dzięki golowi Oscara fani świętowali zwycięstwo do białego rana bez większych wyrzutów.

Wczoraj znów się działo. W meczu Meksyku z Kamerunem sędzia nie uznał dwóch prawidłowo strzelonych przez Meksykanów goli, w spotkaniu Holendrów z Hiszpanami arbiter podyktował mocno wątpliwego karnego dla obrońców tytułu.

Dziennikarze od razu przypomnieli sobie mundial w Korei w 2002 r., na którym arbitrzy przeciągnęli gospodarzy za uszy do półfinału. Błędy w starciu ćwierćfinałowym z Hiszpanami były tak koszmarne, że od tamtej pory na azjatyckich mistrzostwach dobrze bawić potrafili się już tylko Koreańczycy.

Z perspektywy lat nikt nie wspomina czwartego miejsca Korei jako sukcesu drużyny Guusa Hiddinka. To raczej zawstydzający epizod w historii piłki.

Błędy arbitrów mogą być celowe i przypadkowe. Te pierwsze to sprawa kryminalna. Ponieważ jedne od drugich trudno odróżnić, wszystkie wywołują tyle emocji. Chcę wierzyć, że Yuichi Nishimura w meczu otwarcia się pomylił, że był źle ustawiony i nieprawidłowo ocenił sytuację. Nie miał dostępu do powtórki, a dziś pewnie zdaje sobie sprawę, że podjął decyzję krzywdzącą Chorwatów. FIFA i UEFA nie robią nic, by pomóc arbitrom, tak jak szefowie innych dyscyplin sportu, gdzie arbiter może skorzystać z powtórki lub robi to za niego sędzia techniczny. Władze piłkarskie są aroganckie, konserwatywne. Aby wprowadzić system goal line (sprawdzanie za pomocą skomplikowanego systemu kamer, czy piłka przekroczyła linię bramkową), trzeba było dekad protestów i wiele skrzywdzonych drużyn, którym odmówiono uznania goli lub uznano niestrzelone.

Niektórzy przekonują, że błędy arbitra to czynnik obiektywny, jak deszcz padający podczas gry czy nierówność trawy. Większość z nas ma jednak wrażenie, że to argument absurdalny.

Sędzia jest sam, pracuje pod presją, ma na podjęcie decyzji ułamek sekundy, a przeciw sobie 22 speców od symulowania fauli. Bo nabieranie sędziów stało się elementem sztuki piłkarskiej. Są gracze, nawet wybitni, którzy osiągnęli w tej zawstydzającej profesji mistrzostwo. Cenione przez kolegów i trenerów, bo zbliżające zespół do zwycięstwa, które jest w zawodowym sporcie kryterium ostatecznym. O ile mogę wyobrazić sobie, że Nishimura po obejrzeniu powtórek swego błędu się wstydzi, o tyle jestem pewien, że Fredowi nawet przez myśl to nie przejdzie. On przybliżył drużynę gospodarzy do pierwszego triumfu w mistrzostwach, czyli swoje zadanie wykonał. Niestety.

Megagaleria kibicek MŚ 2014! [AKTUALIZUJEMY ZDJĘCIA]

Więcej o:
Copyright © Agora SA