Droga na mundial. "Piłkarz ludu" nie jedzie na M¦, Argentyńczycy protestuj±

Najlepszym piłkarzem dla Argentyńczyków jest Leo Messi, ale to Carlos Tevez jest najbardziej uwielbiany. Pomimo to na mistrzostwa ¶wiata decyzj± selekcjonera Alejandro Sabelli nie pojedzie.

Tekst powstał w ramach projektu "Continental - Droga na Mundial", w którym prezentujemy finalistów mistrzostw świata 2014. Trwa Tydzień Argentyński

"El jugador del pueblo", czyli "piłkarz ludu" - tak często nazywany jest Tevez. Kibicom łatwiej identyfikować się z nim niż z Messim. Gwiazda Barcelony opuściła Argentynę bardzo szybko, a jego niemal idealny i nieskazitelny wizerunek niektórym przeszkadza. Za to Tevez postrzegany jest jako "swój", jak sąsiad, który zrobił ogromną karierę. - Jestem normalnym piłkarzem. Ludzie kochają mnie, gdyż jestem jednym z nich. To miłe, że chcą, bym pojechał na mundial - tłumaczył Tevez powody uwielbienia dla jego osoby. Udało mu się uciec z biedy oraz niezbyt ciekawego towarzystwa w dzielnicy Fuerte Apache. Gdyby się stamtąd nie wyrwał, "z pewnością zginąłby lub skończył w więzieniu", jak sam kiedyś stwierdził. Miał okazję usunąć blizny na swojej twarzy, będące skutkiem wypadku z dzieciństwa, lecz nie chciał tego. To one czynią go osobą, którą jest dzisiaj.

Sabella nie oglądał Juventusu?

Tego, że do Brazylii nie poleci, można było spodziewać się już od dłuższego czasu. Już w kwietniu kupił bilety do Walt Disney World, gdzie z żoną oraz dziećmi pojedzie w trakcie turnieju. Nie, nie zamierza oglądać w telewizji kolegów walczących o najcenniejsze trofeum. Grupka kibiców w Buenos Aires zorganizowała nawet protest przeciwko niepowołaniu go na mundial. Rozczarowanie jest ogromne, gdyż w tym sezonie "Fuerte Apache" (przydomek od nazwy dzielnicy, w której się wychował) piłkarsko odżył. W Juventusie, gdzie zdobył 19 goli w lidze, był kluczową postacią zespołu, który przeszedł do historii

- Swoją pracę wykonuję na boisku i to od Sabelli zależy to, czy pojadę na MŚ czy nie. Nie zadzwonię do niego i nie będę go do tego przekonywał. Jeśli nie zostanę wybrany, pojadę na wakacje - tłumaczył Tevez. - Wielu ludzi mnie pyta, dlaczego nie zagram na mundialu, lecz nie muszę udzielać odpowiedzi. Gdybym to zrobił, nie uszanowałbym trenera. Między nami nie ma żadnych problemów. Sabella ma swoją wizję oraz grupę. Wygra lub przegra z piłkarzami, których sam wybrał, to sprawiedliwe.

Czasem zdarzało mu się wypowiadać mniej dyplomatycznie na temat argentyńskiego selekcjonera, choć robił to w żartobliwym tonie. - Myślę, że trener nie ma założonej telewizji satelitarnej, dlatego nie może oglądać Juventusu - żartował Tevez. Zdaniem Giuseppe Marotty, dyrektora generalnego Juventusu, "Apacz" nie został powołany ze względu na pozaboiskowe sprawy, o których opinia publiczna nie ma pojęcia.

Tykająca bomba

O ile każdy zgodzi się ze stwierdzeniem, iż Tevez jest lepszy np. od Franco Di Santo, który początkowo znalazł się w szerokiej kadrze na mundial (już w niej nie jest), o tyle Sabella ma sporo powodów na usprawiedliwienie swojej decyzji.

W przeszłości Tevez kilka razy wspominał o możliwości zakończenia kariery reprezentacyjnej, wskazując m.in. na trudności, jakich przysparza stałe podróżowanie na mecze kadry. Wiązanie przyszłości z graczem o tak zmiennym nastroju byłoby co najmniej nierozsądne. Na Copa America 2011 pojechał dzięki wsparciu mediów, kibiców oraz - przede wszystkim - gubernatora Buenos Aires, Daniela Scioliego. Za to wsparcie odwdzięczył się, stawiając się na zgrupowanie przed turniejem z 6 kilogramami nadwagi. Nie pomógł drużynie, grał słabo oraz zmarnował decydującego karnego w ćwierćfinale z Urugwajem. Dopiero później Sergio Batista, ówczesny selekcjoner Argentyny, przyznał, iż gdyby nie wywierana na niego polityczna presja, nie powołałby Teveza.

Kilka miesięcy później, we wrześniu, w trakcie meczu Ligi Mistrzów z Bayernem Monachium odmówił wejścia na boisko. Nie grał przez kilka miesięcy. Przez Roberto Manciniego do składu został przywrócony dopiero pod koniec marca i pomógł Manchesterowi City zdobyć mistrzostwo. Mimo to puszczono go do Juventusu bez większego żalu.

Gdy nie był powoływany przez Sabellę na początku jego kadencji, stwierdził, iż "gra dla Argentyny zabiera prestiż". W 2003 roku, gdy celebrował mistrzostwo kraju z Bocą Juniors, śpiewał obraźliwe przyśpiewki o reprezentacji.

Plejada gwiazd

A może powód leży gdzie indziej? Tevez nigdy nie zachwycał w reprezentacji. W 64 meczach zdobył zaledwie 13 goli. Tylko sześć z nich w meczach o stawkę - z Peru i USA na Copa America, z Wenezuelą w eliminacjach na MŚ i w turnieju głównym z Serbi± i Czarnogórą (bramka na 5-0) oraz dwie z Meksykiem. Teraz spójrzmy na piłkarzy, z jakimi miałby walczyć o miejsce w podstawowej jedenastce - Lionel Messi, Sergio Aguero, Gonzalo Higuain, Ezequiel Lavezzi i Rodrigo Palacio. Tevez to nieco inny zawodnik niż Lavezzi i prawdopodobnie lepszy niż Palacio, ale czy warto powoływać takiego piłkarza, by siedział na ławce?

Argentyna pod wodzą Sabelli w tych eliminacjach grała bardzo dobrze, więc selekcjoner nie ma żadnego powodu, by zmieniać cokolwiek w dobrze działającym mechanizmie. Zdaniem prezydenta argentyńskiego związku piłki nożnej Tevez stał się po prostu ofiarą kłopotu bogactwa Argentyny. - To problem w grupie. Mamy zbyt dużo piłkarzy walczących o jedno miejsce w zespole. W takich sytuacjach nie warto brać ich wszystkich, wtedy nie wiadomo, kto będzie grał. W ten sposób zaczynają się prawdziwe problemy, miały one miejsce już dawniej - twierdzi Julio Grondona.

Jeśli Sabella nie chce, by do końca życia wypominano mu pominięcie Carlosa Teveza, musi wygrać ten mundial.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.