MŚ 2014. Ibrahimović: Wcale nie biłem brawa Ronaldo

To był jeden z najmocniej komentowanych obrazków w eliminacjach do mundialu w Brazylii. Po trzecim golu Cristiano Ronaldo w wygranym przez Portugalię 3:2 barażowym meczu ze Szwecją Zlatan Ibrahimović zaczął bić brawo. Wszyscy myśleli, że był to wyraz szacunku dla rywala, z którym stoczył wielki strzelecki pojedynek. Okazuje się, że nic bardziej mylnego.

Portugalia w dwumeczu o awans pokonała Szwecję 4:2, a gole strzelali tylko wielcy - Ronaldo i Ibrahimović. W pierwszym spotkaniu Portugalczycy wygrali u siebie po golu Ronaldo 1:0, a w meczu rewanżowym po bramce tego samego zawodnika również prowadzili 1:0. Ale wtedy do roboty wziął się Ibrahimović, który strzelił dwie bramki i Szwecja była o gola od awansu. Ostatnie słowo należało jednak do Ronaldo, który zdobył dwie kolejne bramki.

Po pierwszej z nich kamery uchwyciły klaszczącego Ibrahimovicia. Media na całym świecie odebrały to jako wyraz szacunku dla rywala, który tego dnia okazał się lepszy. - To miłe, kiedy koledzy z boiska i kibice mają do ciebie taki szacunek. On jest fantastycznym piłkarzem. Ale tym razem ja wygrałem - skomentował nawet to zdarzenie Ronaldo. Okazuje się jednak, że gest Ibrahimovicia wcale nie był wyrazem szacunku, a wszyscy źle odczytali jego intencje. Ibrahimović wyjaśnił, jakie były prawdziwe powody jego zachowania.

- Pochwaliłem Ronaldo? Nie, ja po prostu w ten sposób zagrzewałem kolegów do dalszej walki. Chciałem ich zmotywować, żeby walczyli do ostatniego gwizdka, bo wszystko się jeszcze mogło zdarzyć - stwierdził szwedzki napastnik.

Co więcej, według Ibrahimovicia ten mecz wcale nie udowodnił, który z tej dwójki jest lepszym piłkarzem. - On jest wielkim graczem, ale miał w tym meczu zbyt dużo swobody. Wiadomo, że nikt nie gra tak dobrze w kontrataku jak on i w tym spotkaniu, niestety, mógł pokazać swoje największe walory - powiedział Ibrahimović. I na koniec dodał: - Czy Ronaldo to najlepszy piłkarz na świecie? Mogę tylko powiedzieć, że strzelił jedną bramkę więcej niż ja.

Bardziej kibicowałem...
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.