MŚ 2014. A jednak Francja! Wielki mecz "Trójkolorowych" z Ukrainą

Po pierwszym meczu barażowym, w którym Ukraina pokonała u siebie Francuzów 2:0, wydawało się, że "Trójkolorowych" zabraknie na mundialu w Brazylii. Ale w rewanżu na Stade de France podopieczni Didiera Deschampsa zagrali fenomenalnie i rozbili Ukraińców 3:0. Jedną z bramek zdobyli ze spalonego, wcześniej jednak sędzia nie uznał im prawidłowo strzelonego gola.

Na trybunach Stade de France wśród kibiców transparenty: "Niemożliwe. Nie dla Francuzów", "Brazylia 2014. To już dziś". W loży honorowej zasiadł prezydent Françoise Hollande. Jeszcze w poniedziałek z wizyty w Izraelu udzielił piłkarzom wsparcia: "Jeżeli wszyscy będziemy zjednoczeni, mamy większą szansę wygrać. Trzeba się zjednoczyć, trzeba się zmobilizować".

Francuzi byli razem. Jak w 1998 roku podczas mistrzostw świata. Wszystkie gazety zapowiadały mecz na czołówkach, wszystkie dzienniki i portale. Na Stade de France przyszło 80 tysięcy widzów. Marsyliankę odśpiewali tak głośno, że na Place des Invalides mógł przebudzić się Napoleon. Piłkarzy trójkolorowych też trudno było poznać. Zaprezentowali się zupełnie inaczej niż w piątek w Kijowie.

W pięć minut mogli odrobić dwubramkową stratę. W minutę stworzyli więcej sytuacji niż cztery dni wcześniej. Zagrali koncertowo. Jeszcze przed przerwą po golach Mamadou Sakho i Karima Benzemy wyrównali rachunki z pierwszego spotkania. Drugi gol padł ze spalonego...

... ale sprawiedliwości stało się zadość, bo chwilę wcześniej arbiter nie uznał prawidłowo zdobytej bramki przez napastnika Realu.

Na początku drugiej połowy za kolejny faul na Francku Ribéry'm czerwoną kartką ukarany został Jewhen Chaczeridi i Ukraińcy grali w dziesiątkę. Przeżyli dramat, bronili się prawie 30 minut, ale ostatecznie odpadli po bramce samobójczej Husiewa z 72. minuty. Była to ich pierwsza porażka od października ubiegłego roku.

Francja natomiast jest pierwszą reprezentacją w historii, której udało się awansować mimo przegranej w pierwszym meczu barażowym 0:2.

Więcej o:
Copyright © Agora SA