Reprezentacja. Furtok: Z Mołdawią jak z San Marino

- W grze naszej drużyny było dużo fatalnych momentów - mówi Jan Furtok po zwycięstwie Polski nad Mołdawią 2:0. - Patrząc na ten mecz przypominałem sobie, jak kiedyś męczyliśmy się z San Marino - dodaje były reprezentant Polski, wspominając spotkanie z 1993 roku. Wtedy, w eliminacjach mundialu 94, po golu strzelonym przez Furtoka ręką, biało-czerwoni wygrali zaledwie 1:0. - Teraz najważniejsze są punkty. Mimo wszystko wierzę, że Polska za dwa lata zagra na mistrzostwach świata w Brazylii - przekonuje Furtok.

We wtorek we Wrocławiu reprezentacja Polski wywalczyła zwycięstwo nad Mołdawią w stylu, na jaki kibice wielokrotnie reagowali gwizdami.

- Na pewno tego meczu nie oglądało się z przyjemnością. Do 81. minuty i drugiego gola dla nas, wynik nie był pewny, bo Mołdawia groźnie atakowała. Okazało się, że na naszym tle ta drużyna nie była taka słaba, jak się tego spodziewaliśmy po jej porażce z Anglią 0:5 - zauważa Furtok.

Były wicekról strzelców niemieckiej Bundesligi przyznaje, że oglądając mecz drużyny Waldemara Fornalika z Mołdawią, przypominał sobie spotkanie kadry Andrzeja Strejlaua z San Marino. - Dobrze pamiętam tamten mecz. Męczyliśmy się bardzo. Przed nim wszyscy się zastanawiali, ile wygramy. Miało być 7:0, 8:0, a jak już na boisku nam nie szło, to czuliśmy coraz większą presję. W końcu ten jeden gol nam wpadł. Z Mołdawią też mecz był nerwowy - twierdzi Furtok.

Po zwycięstwie nad Mołdawią Jakub Wawrzyniak, który zdobył drugiego gola, twierdzi, że dużo lepiej kadra zaprezentuje w październikowym starciu z Anglią. Furtok chce wierzyć, że tak będzie.

- Teraz naprawdę najważniejsze było dla nas zwycięstwo i trzy zdobyte punkty. Anglicy właśnie potknęli się u siebie, w eliminacjach będzie wiele meczów i takich wpadek trzeba unikać - twierdzi legenda GKS-u Katowice.

Mówiąc o potknięciu Anglików Furtok ma na myśli ich remis 1:1 na Wembley z Ukrainą. Jednak były reprezentant przyznaje, że Ukraina to zespół z dużo wyższej półki niż Mołdawia.

- Na dzisiaj na pewno musimy się bać meczu z Anglią, bo to klasowy rywal, a my przeciw Mołdawii nie zagraliśmy dobrze. Trener Fornalik ma bardzo mało czasu, żeby wszystko poprawić - mówi Furtok.

Według byłego napastnika kadry największym problemem drużyny Fornalika jest dyspozycja znajdujących się w niej pomocników. - Na Anglię trzeba przygotować coś nowego w środku pola, bo Eugen Polanski ciągle traci piłkę, Ariel Borysiuk jest kompletnie niewidoczny, Adrian Mierzejewski lepiej sprawdza się jako zmiennik, a Ludovic Obraniak łapie głupie kartki, czym osłabia zespół. Możemy mówić, że problemem jest brak bramek Lewandowskiego, ale byłem napastnikiem, też parę razy się zaciąłem jak teraz Robert, dlatego wiem, że on w końcu zacznie strzelać. Kłopot w tym, że nie mamy innych rozwiązań, kiedy on nie strzela - twierdzi Furtok. - Zresztą, jemu grałoby się łatwiej, gdyby miał zapewnioną większą pomoc. W Borussii strzela gole, bo ma w drużynie kolegów, którzy bardzo dobrze grają w piłkę. Kilka lat temu gole dla reprezentacji strzelali Emmanuel Olisadebe, a później Maciej Żurawski, Tomasz Frankowski i Euzebiusz Smolarek, bo dostawali większą pomoc od innych piłkarzy. Teraz w kadrze Lewandowski szuka się z Kubą Błaszczykowskim i Łukaszem Piszczkiem, widać, że ta trójka coś razem próbuje zrobić, ale oni nie dostają wsparcia od innych zawodników, bo tym brakuje jakości - dodaje.

Według Furtoka w meczu z Anglią braki w umiejętnościach nasi piłkarze muszą nadrobić zaangażowaniem. - Grałem przeciwko Anglikom, więc wiem, jak się na nich człowiek mobilizuje. Co prawda nie wygrywałem, ale wierzę, że teraz nasza drużyna może zagrać dobry mecz i osiągnąć pozytywny wynik. A wtedy piłkarze powinni nam dojrzeć. Naprawdę wierzę, że ten zespół pojedzie na mundial do Brazylii - kończy Furtok.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.