Już pierwszego dnia rywalizacji w tegorocznym Dakarze Jakub Przygoński stracił szansę na powtórzenie wyniku z ubiegłego roku, gdy zajął 4. miejsce w klasyfikacji generalnej. Polski kierowca z powodu awarii skrzyni biegów musiał wezwać ciężarówkę serwisową, przez co musiał czekać na nią i naprawę usterki niemal sześć godzin. Ostatecznie udało mu się dojechać do mety, jednak zajmuje dopiero 77. miejsce w klasyfikacji generalnej, ze stratą aż 5:59.36 do lidera.
- Nie byliśmy w stanie usunąć sami awarii dlatego konieczna była ciężarówka serwisowa, na którą czekaliśmy kilka godzin. W tym czasie udało nam się wyjąć uszkodzoną skrzynię, a gdy ciężarówka dotarła, wymienić na nową. Wszystkimi siłami odrabialiśmy straty, ale jechaliśmy już w ciemności, co zdarzyło mi się po raz pierwszy w życiu na pustyni, więc było naprawdę ciężko - powiedział po zakończeniu rywalizacji Jakub Przygoński.
Znakomicie spisał się Rafał Sonik w rywalizacji quadowców. Zwycięzca Dakaru z 2015 roku, rozpoczął zmagania od zajęcia 2. miejsca na pierwszym etapie. W klasyfikacji generalnej traci 5 minut i 36 sekund do liderującego Ignacio Casale, najlepszego w latach 2014 i 2018. Jeszcze lepiej spisali się w kategorii pojazdów SSV Aron Domżała i Maciej Marton, którzy prowadzą po pierwszym etapie rywalizacji. Nad drugą załogą mają minutę i 51 sekund przewagi.