Marco Bezzecchi podczas GP Japonii w kategorii Moto2 wypadł z toru i zatrzymał się w pułapce żwirowej. Sytuacja wyglądała na tyle nietypowo, że wydawało się, że doszło do awarii jego motocykla. Po zakończeniu rywalizacji, zespół Włocha poinformował w oficjalnym komunikacie, co przyczyniło się do jego rezygnacji z dalszej jazdy.
- Do połowy wyścigu było świetnie. Czułem się fantastycznie na motocyklu i jechałem tempem czołówki. Jechaliśmy po najlepszy rezultat w tym sezonie, ale poczułem się gorzej. Zwymiotowałem i nie miałem szans, by jechać dalej - poinformował Bezzecchi w komunikacie. - Przepraszam wszystkich z zespołu. Nie wiem, czemu do tego doszło. Postaram się zrobić wszystko, by podczas GP Australii to nie wydarzyło się ponownie - dodał.
Herve Poncharal, szef zespołu Tech3 Racing zdradził, że to już druga taka sytuacja z udziałem Włocha w tym sezonie. - Byliśmy bardzo podekscytowani, bo Marco walczył w czołowej grupie. Trzymaliśmy kciuki za niego. Niestety, po raz drugi w tym sezonie zwymiotował do kasku. To samo zdarzało się już w Tajlandii, tylko, że w treningu. Nic nie widział, więc nie mógł jechać dalej, bo wymiociny zabrudziły jego wizjer w kasku - podkreślił Francuz.