Prysznic z szampana, dramatyczne historie i pierwszy polski zespół w stawce. Startuje legendarny 24-godzinny wyścig w Le Mans

Historia wyścigu LeMans 24 wciska w fotel. To tu doszło do najstraszniejszego wypadku w historii motoryzacji, także tu samochody przekroczyły w wyścigu 400 km/h, i to właśnie po tym wyścigu narodziła się tradycja oblewania szampanem na podium. Jeden z klejnotów potrójnej korony wyścigów, do której należą także GP Monaco Formuły 1 oraz Indianapolis 500. W tym roku wystartuje rekordowa liczba 62 zespołów, a wśród nich po raz pierwszy w historii polska ekipa - Inter Europol Competition.

Nazywany najtrudniejszym wyścigiem świata 24 LeMans potrafi być równie piękny, jak i okrutny. Na liczącej obecnie 13,6 km pętli Circuit de la Sarthe nie ma chwili wytchnienia. Nie tak jak przed 1990 r. kiedy na 6-kilometrowej prostej Mulsanne kierowcy mogli odsapnąć przez kilkadziesiąt sekund i jak opowiadał Jacky Ickx, jedna z legend tego wyścigu, „rozejrzeć się nieco i poczuć atmosferę tego, co dzieje się dookoła”. Na prostej ustawiono szykanę, ponieważ organizatorzy uznali, że może być zbyt niebezpiecznie. W 1988 r. inżynierowie Peugeota Gerard Welter i Michel Meunier ukończyli pracę nad „projektem 400”. Stworzyli samochód nie do zwycięstwa, a pobicia rekordu prędkości w trakcie wyścigu. Udało się. Kierowca Roger Dorchy wycisnął aż 407 km/h, choć w Peugocie upierano się na 405 km/h, bo idealnie komponowało się to z prezentacją nowego modelu. Choć tamten prototyp nie dojechał do mety wyścigu, rekord został do dziś niepobity.

Pierwszy polski zespół

 W tegorocznym LeMans wystartują aż 62 zespoły. W ostatniej chwili organizatorzy zdecydowali się na dołączenie dwóch ekip, choć zgłoszeń i tak było ponad 70. Aby dwa kolejne teamy mogły dołączyć do stawki trzeba było dobudować garaże. Po raz pierwszy w historii wystartuje też ekipa z Polski, Inter Europol Competition, a jednym z kierowców jest Jakub Śmiechowski. Wezmą udział w kategorii LMP2 w samochodzie Ligier JS P217. Do tej pory jedynym Polakiem po wojnie, który wystartował w LeMans był Jakub Giermaziak. W 2015 r. dojechał na 7. miejscu w swojej klasie. Do wyścigu przymierzał się również Robert Kubica, ale ostatecznie wycofał się z zespołu ByKolles, który mówiąc delikatnie dość chaotycznie przygotowywał się do wyścigu.

Kontrowersyjny start

Przez wiele lat start wyścigu odbywał się w ten sam sposób. Kierowcy ustawiali samochody po jednej stronie prostej startowej, a sami stawali po drugiej stronie. Sygnał startu oznaczał, że musieli przebiec całą szerokość toru, wskoczyć do samochodów i dopiero ruszyć do rywalizacji. Taka procedura budziła coraz większy sprzeciw. Wielu kierowców, żeby oszczędzić cenne sekundy, wolało na przykład nie zapinać na początku pasów bezpieczeństwa. Jacky Ickx uznał, że tak dalej być nie może. W ramach protestu w 1969 r. zamiast biec jak szalony do swojego Forda GT40, po sygnale startowym podszedł do niego niespiesznym krokiem. Wygrał wyścig o kilka sekund, więc ten protest mógł go sporo kosztować, ale uznał że warto. Rok później kierowcy startowali już w samochodach, przypięci pasami. Dwa lata później wprowadzono procedurę lotnego startu i tak jest do dziś.

Niezwykłe zwycięstwo Porsche

Najwięcej zwycięstw na koncie ma zespół Porsche - 19.To najbardziej dramatyczne przyszło w 2016 roku. Po 23 godzinach i 54 minutach rywalizacji na prowadzeniu znajdowała się Toyota prowadzona przez Kazuki Nakajimę. Toyota zajmowała 2. miejsce przez 4 kolejne lata i wyglądało na to, że po tych latach zawodu przyszła w końcu chwila triumfu. Niestety. Toyota zaczęła gwałtownie zwalniać, aż w końcu Nakajima musiał zatrzymać się na poboczu prostej startowej i zakończyć walkę. Wybuch radości w garażu Porsche był wprost proporcjonalny do przygnębienia, jakie zapanowało w garażu Japończyków. Ale przedstawicieli Toyoty zachowali się fantastycznie, przychodząc do wielkiego namiotu Porsche, gdzie rozpoczęła się triumfalna impreza i gratulując zwycięstwa w tym niezwykłym wyścigu.

Najtragiczniejszy wypadek w historii wyścigów

Bardzo trudną historię w LeMans ma Mercedes. W 1955 roku doszło bowiem nie tyle do wypadku co do katastrofy. Przy zjeździe do alei serwisowej prowadzący bardzo szybkiego i lekkiego Mercedesa 300 SL Francuz Pierre Bouillin, zahaczył o dużo wolniejszy samochód. Przy prędkości ok. 200 km/h Bouillin uderzył w barierkę, a jego samochód rozpadł się na części. Kierowca zginął na miejscu, a płonący wrak wystrzelił w powietrze i wpadł na trybuny zabijając 83 osoby i raniąc ponad 100. Po tej tragedii Mercedes wycofał się z rywalizacji w LeMans a ponad 30 lat.

Legendarna rywalizacja Forda i Ferrari

24-godzinny wyścig LeMans był miejscem rywalizacji czołowych producentów samochodów: Ferrari, Mercedes, Jaguar czy Porsche rywalizowały nie tylko o prestiż i zwycięstwo, ale także dobrą reklamę dla swoich produktów. Gdy w latach 60. przedstawiciele Forda zgłosili się do Enzo Ferrariego sprawa wydawała się poważna. Chcieli odkupić słynną markę, a Ferrari praktycznie zgodził się na całą transakcję. Zastrzegł jedynie, że chce mieć pełną kontrolę nad zespołem Formuły 1. Gdy przy podpisywaniu dokumentów okazało się, że prawnicy Forda zmienili ten zapis, wściekły Enzo wyrzucił ich z gabinetu, a między producentami rozgorzała wojna. Henry Ford postanowił stworzyć samochód, który przełamie dominację Ferrari w 24 LeMans. W produkcję sportowego auta zaangażował się genialny inżynier Carrol Shelby, a Ford ostatecznie dopiął swego. W 1966 r. nie tylko wygrał wyścig, ale zajął trzy pierwsze miejsca. Na ekrany kin niedługo trafi film o tej rywalizacji.

Prysznic z szampana 

Ze zwycięstwem Forda wiąże się jeszcze jedna ciekawa historia. Rok po przełamaniu dominacji Ferrari, kierowcy Forda wygrali ponownie. O ile wcześniej triumfowali Nowozelandczycy Bruce McLaren i Chris Amon, tak w 1967 r. zwycięstwo wywalczyli Amerykanie Dan Gurney i Anthony Foyt. Radość w Fordzie była więc wyjątkowa, a rozsadzająca Gurneya energia kazała mu zrobić coś szalonego. Złapał więc butelkę szampana i spryskał stojących wokół niego reporterów oraz kolegów z zespołu. To była spontaniczna reakcja, ale weszła na stałe do tradycji nie tylko w LeMans, ale we wszystkich sportach motorowych.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.