MacLaren szykuje apelację, Hamilton zemstę

23-letni Lewis Hamilton, ze swoimi czterema wygranymi jest liderem klasyfikacji mistrzostw świata. Kierowca McLarena szuka zemsty po tym, jak odebrano mu zwycięstwo na torze Spa, za ominięcie szykany przy wyprzedzaniu Kimiego Raikkonena. Jego zespół pracuje nad apelacją, którą zamierza oprzeć m.in. na opinii delegata FIA

Szalony Kubica zamyka się w enigmatycznej ciszy ?

-Kimi? Nie wyhamował zbyt szybko, kiedy walczyliśmy na wjeździe do szykany. To po prostu jego styl jazdy. Przecież przyczepność nie była słaba tylko dla niego. Jeśli nie masz odwagi, żeby wyhamować później, to twoja sprawa - mówi Hamilton.

Mimo że brytyjski kierowca był zachęcany przez McLarena, by być ostrożnym na system karny na Spa, zdecydował się zaatakować Raikkonena, przez którego przegrał GP Belgii.

- Gdybyśmy znaleźli się na takim torze jak w Walencji, sytuacja byłaby zdecydowanie groźniejsza, ale wydaje mi się, że w tym wypadku byłoby uczciwie ze strony Kimiego, gdyby zostawił mi trochę miejsca - wciąż rozpamiętuje tamtą sytuację Hamilton. Hamilton czuje się moralnym zwycięzcą wyścigu. - Całą drużyną czujemy się prawdziwymi zwycięzcami na Spa. W niedzielę wieczorem czułem się jak kierowca, któremu udało się wygrać wyścig rozegrany w wyjątkowych okolicznościach. Na ostatnich okrążeniach serce biło mi bardzo mocno. A na końcu, kiedy mnie ukarano, nie mogłem w to uwierzyć. Ale takie rzeczy się zdarzają i czasem trzeba się ich spodziewać - stwierdza.

Formuła 1: Odwołanie Hamiltona będzie rozpatrzone ?

Przekonany, że ma całkowitą rację, Lewis nie ma zamiaru zmieniać swojego nastawienia - komentuje "La Gazzetta dello Sport". - Mam nadzieję, że kara nie będzie miała większego znaczenia na zakończenie sezonu. Wygrywam ciągle dwoma punktami i chciałbym nadal atakować tak, jak w Walencji i na Spa. Nasz atak z każdym wyścigiem, daje mi coraz większą pewność. Ludzie McLarena pracują nad dossier, które mają przedstawić przed FIA do wtorku. Chodzi o podważenie decyzji komisji sędziowskiej. Będzie się ono opierać na czterech punktach. Pierwszy: Hamilton wypadł z trasy wyłącznie dlatego, żeby uniknąć wypadku z Raikkonenem. Drugi: Lewis nic nie zyskał ścinając szykanę, bo na mecie jechał o 5 km/h mniej niż na poprzednim okrążeniu. Trzeci: kiedy zbliżył się do Kimiego do linii, wolał zdjąć nogę z gazu, i próbował wcisnąć się z drugiej strony. Czwarty: dwa razy zapytał Charliego Whitinga (delegata technicznego FIA), czy manewr był ok, i dwa razy odpowiedź była twierdząca. W innym wypadku McLaren, zdając sobie sprawę, że w tym momencie wyścigu jedzie szybciej od Ferrari, pozwoliłaby przejechać Kimiemu jeszcze raz.

Zemsta. Czyżby Monza miała być najlepszym miejscem na to, żeby się odegrać? - zastanawia się "La Gazzetta dello Sport". Lewis nie ulega prowokacjom - stwierdzają jednak Włosi. - Nie ma takiej konieczności, żeby się mścić. Faktem jest, że jesteśmy w trakcie bardzo ważnego sezonu, w którym rozgrywamy morderczy wyścig z Ferrari. Pewnie, byłoby świetnie pokonać ich na ich własnym torze, tak jak rok temu. To byłby doprawdy znakomity wynik, biorąc od uwagę również fakt, że wygraliśmy na naszym torze, w Wielkiej Brytanii i w Niemczech - kończy Hamilton.

Raikkonen w Ferrari do 2010 roku ?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.