Formuła 1. Nadchodzi rewolucja?

Czy Kubica nie będzie musiał się już wstydzić mechaników BMW, którzy opieszale tankują i zmieniają opony? Czy wyścigi będą pasjonującymi, ale trwającymi raptem godzinę zawodami? Czy tego właśnie chce nowo powstała organizacja FOTA?

Alonso: Kubica będzie mistrzem świata ?

Dzień przed inauguracją zmagań o Grand Prix Włoch na torze Monza (już w następny weekend) spotkają się szefowie Formuły 1. Uroczyście podpiszą akt utworzenia organizacji, czy też może wspólnoty FOTA (Formula 1 Team Association). Stowarzyszenie zjednoczy dziesięć stajni, które biorą dziś udział w mistrzostwach.

Powołanie FOTA został przesądzone de facto już kilka miesięcy temu w Maranello, a prezydentem zostanie szef Ferrari i jeden z najpotężniejszych ludzi w F1 Luca Cordero di Montezemolo.

Dopiero teraz nowa organizacja ujawniła część planów dotyczących organizacji wyścigów. Pierwszy - i chyba najważniejszy - to równy podział wpływów między wszystkimi drużynami cyklu. Kolejne, z zastrzeżeniem, że mają być respektowane przez FIA (Międzynarodową Federację Samochodową) są futurystyczne, ale nie niewykonalne. I tak: FOTA chce jak najbardziej obniżyć koszty organizowania całego cyrku F1, tak aby więcej pieniędzy wpływało na rozwój teamów. Wdrażaniem tego projektu zajmie się specjalna komisja techniczna, której przewodniczył będzie Ross Brawn. Szef Hondy zapewnia: - Uda się wyeliminować to, co jest kosztowne i nie poprawia wyników. Jednocześnie damy szansę przeżycia mniejszym drużynom.

Sam Brawn jest przeciwnikiem kolejnej koncepcji, która pojawiła się na założycielskim zebraniu FOTA - likwidacji pit-stopów podczas wyścigów. Znacząco zmniejszyłoby to koszty, ale również - nowe stowarzyszenie boi się tego najbardziej - spadłaby atrakcyjność zawodów. - Postoje w boksach pokazują nam najbardziej interesujące momenty GP, możemy wtedy widzieć bohaterów oraz pracę innych członków drużyny. Bez tego zawody byłyby nudne - twierdzi Brawn.

To zdanie podzielają także szefowie Ferrari, Toyoty i McLarena. Reszta milczy. Także dlatego, że wprowadzenie tej rewolucji nie odbędzie się szybko - w 2009 r. nikt nie będzie w stanie przebudować bolidów tak, by mieściły odpowiednią ilość paliwa w baku.

Kolejny pomysł - zdecydowanie bliższy wdrożenia - to ograniczenie czasu rozgrywania wyścigów. Dziś to maksymalnie dwie godziny (o ile kierowcy nie zdążą z powodu np. wypadków przejechać ustalonej liczby okrążeń), a zawody często trwają ponad półtorej godziny. Niepokój FOTA budzą także dystanse, które wynoszą ok. 300 km. - To za długo i zbyt długo - komentują członkowie nowopowstałej organizacji. - Trzeba skrócić czas, zwłaszcza, że w drugiej części zazwyczaj nie dzieje się nic ciekawego.

GP Belgii: Kara Hamiltona, złość Kubicy. A zwycięstwo Massy ?

Alonso podpisał już kontrakt z BMW Sauber? ?

Masz na ten temat swoje zdanie? Chcesz podyskutować? Załóż bloga! ?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.