Głosuj na najważniejsze wydarzenie Dakaru 2010 ?
Kilka minut przed godz. 23 polskiego czasu z miejsca, w którym znajdują się na biwaku sędziowie wyszedł zdenerwowany Carlos Sainz a zaraz po nim Nasser Al-Attiyah. Hiszpan chciał przekonać sędziów, by w sobotę samochody startowały na odcinek specjalny co 3 minuty, ale nie udało mu się. - To niesłychane. W zeszłym roku startowaliśmy w ten sposób i wydaje mi się to logiczne. W końcu chodzi o to by rozstrzygnąć wszystko w sportowy sposób - rzucił dziennikarzom.
Hiszpan był w piątek czwarty. Drugi Nasser Al-Attiyah odrobił część straty do rywala z tego samego teamu Volkswagen i Sainz wyprzedza go już tylko o 2 min. 48 s. W takiej kolejności będą startować w sobotę, na bardzo zakurzony ostatni etap z Santa Rosy do Buenos Aires. Im późniejszy start, tym więcej kurzu na trasie. Gdyby kierowcy startowali w większych odstępach, wtedy widzieliby więcej, ale organizatorzy są nieugięci. Start każdego będą oddzielały dwie minuty.
Między Hiszpanem a Katarczykiem zaiskrzyło już po przyjeździe na biwak. Al-Attiah był dziś szybszy od Sainza i próbował go wyprzedzić na trasie, ale Hiszpan nie reagował na wskazania systemu sentinel, który informuje kierowcę, że za nim jest ktoś szybszy i nakazuje mu go przepuścić. - To nie fair - mówił Al-Attiyah.
Ostatni etap zapowiada się fascynująco. Hiszpan i Katarczyk nie rozmawiają ze sobą i omijają się wzrokiem.
Tłumy kibiców są wszędzie na Rajdzie Dakar ?