Historyczny Czachor - podsumowanie I etapu

Jacek Czachor (Orlen Team) zajął drugie miejsce na mecie pierwszego etapu Rajdu Dakar 2009. Polaka wyprzedził tylko Hiszpan Marc Coma. Najlepszy czas spośród kierowców samochodów wywalczył Katarczyk Al-Attiyah.

Czachor drugi, Hołowczyc dziewiąty  ?

W odróżnieniu od afrykańskiego Dakaru organizatorzy tegorocznej edycji rajdu nie tracili czasu na rozgrywanie prologów i "superoesów". Od razu zaaplikowali zawodnikom długi, 371-kilometrowy odcinek, którego trasa wiodła ze stolicy Argentyny Buenos Aires do Santa Rosa, przecinając po drodze słynną równinę La Pampa. Dosyć prosta pod względem technicznym droga, a może głód ścigania po dwuletniej przerwie w rozgrywkach Dakaru spowodowały, że premierowy etap był niezwykle szybki. Dla ponad 70 zawodników okazał się etapem ostatnim...

Jako pierwszy z 500 zawodników w chłodny poranek na trasę wyruszył zwycięzca Dakaru 2007 w kategorii motocykli Cyril Despres (KTM), a dwie minuty po nim - triumfator z roku 2006 - Marc Coma (KTM), który szybko objął prowadzenie.

Motocykliści mieli duże problemy z ogumieniem, które na szutrowej drodze przecierało się w zastraszająco szybkim tempie. Kłopoty miał m.in. jeden z faworytów - David Casteu (KTM), który szybko zdarł opony. Na szczęście wspomógł go rumuński zawodnik Emanuel Gyenes, który odstąpił Francuzowi swoje tylne koło. Casteu mimo to stracił do lidera ponad godzinę.

Jeszcze większego pecha miał Cyril Despres, który niedaleko już mety przebił koło, ale nie poddawał się i jechał dalej na feldze. - Nie było sensu zmieniać dętki, ponieważ wcześniej rozdarła się opona - mówił na mecie, na której zameldował się z ponad 41-minutową stratą do zwycięzcy. - Nie było sensu zakładać nowej dętki, bo i tak by to nie pomogło.

Najszybszy wśród motocyklistów okazał się Marc Coma. Niewiele wolniejszy do niego był zaś Polak - Jacek Czachor, który stracił tylko 22 minuty i zajął doskonałą drugą pozycję! - Odcinek był bardzo szybki i stosunkowo łatwy. Musiałem być skoncentrowany na prędkości - mówił zawodnik OrlenTeamu. - Miałem piękną drogę, bez kurzu. Na tankowaniu zorientowałem się, że mam problemy z musem w oponach i już nie jechałem z taką werwą, uważając, aby nie zniszczyć opony. Ale i tak wyszło z niej białe płótno. Drugi etap pojadę spokojnie, ale z głową. A prawdziwe ściganie i tak zacznie się później.

Nieźle rajd rozpoczął dakarowy debiutant, 24-letni Jakub Przygoński, który osiągnął 18. rezultat. Siedem minut stracił do niego Marek Dąbrowski, który ukończył etap na 24. pozycji. Krzysztof Jarmuż zajął 35. lokatę. W klasie quadów bardzo dobry rezultat osiągnął Rafał Sonik, który wywalczył 4. pozycję.

Wśród załóg samochodowych oczy wszystkich skierowane były na fabrycznych kierowców Mitsubishi i Volkswagena. Ale to nie oni rozdawali karty na pierwszym etapie. Od samego startu najlepsze czasy osiągali kierowcy BMW X-Raid: Guerlain Chicherit oraz Nasser Al-Attiyah. Kiedy wydawało się już, że Chicherit - wielokrotny Mistrz Świata w narciarskim freestylu - dowiezie zwycięstwo do mety, na 290. kilometrze jego BMW groźnie rolowało.

Najlepszy czas spośród kierowców samochodów wywalczył ostatecznie Katarczyk Al-Attiyah - zdobywca ubiegłorocznego Pucharu Świata FIA w rajdach cross-country. - Przyjechaliśmy tu, by zwyciężyć, dlatego naturalnie jestem zadowolony, że rozpocząłem od wygranej na etapie - mówił na mecie. - Była to dość łatwa trasa, ale bardzo szybka. Ograniczałem prędkość, zwłaszcza w momentach, gdy wyprzedzałem motocyklistów, tym bardziej że strasznie się kurzyło. Jestem bardzo usatysfakcjonowany, ponieważ wywalczyłem pozycję lidera. To dowodzi, że moje auto, które różni się od ubiegłorocznego egzemplarza - ma nowe podwozie - sprawuje się doskonale. Niestety obok dobrych wiadomości są i złe. Guerlain Chicherit rolował swoim autem. Mam nadzieję, że będzie mógł kontynuować jazdę...

Sainz - drugi na mecie ze stratą 2 min i 17 sek. - narzekał, że sporo czasu zmarnował, jadąc w kurzu za Stephanem Peterhanselem, którego bał się wyprzedzić z powodu ograniczonej widoczności. Giniel de Villiers, który uplasował się na miejscu trzecim, miał podobne problemy. - Niewiele widzieliśmy w kurzu, a etap był bardzo szybki - mówił. - Wielokrotnie zmuszeni byliśmy do wyprzedzania wolniejszych motocyklistów, co było bardzo ryzykowane. Jeden z nich wywrócił się tuż przed nami, ale na szczęście zdążyliśmy wyhamować.

Wszystko o Rajdzie Dakar 2009  ?

Już pierwszego dnia rajdu wiele maszyn odmówiło współpracy. Kłopoty mieli nawet najwięksi faworyci. W Touaregu Dietera Deppinga na 80 kilometrów przed metą zaczęła szwankować elektronika. Silnik osiągał tylko 2000 obr./min. Niemiecka załoga próbowała naprawić auto, ale w rezultacie tylko straciła jeszcze więcej czasu. Gwiazdor Mitsubishi Hiroshi Masuoka stanął na trasie z powodu awarii silnika, a metę osiągnął dopiero na holu za ciężarówką serwisową. Obecnie zajmuje ostatnie miejsce w klasyfikacji generalnej i nie ma już szans na powtórzenie sukcesu z lat 2002-2003, kiedy wygrywał Dakar. Jadący Hummerem Eric Vigouroux sporo czasu poświęcił na wymianę koła. Pierwszy etap okazał się ostatnim dla Paula Greena, który dachował swoim Land Roveem i nie ma już szans na kontynuowanie jazdy.

Świetnie za to spisał się Krzysztof Hołowczyc, który wywalczył 9. rezultat. - To był dobry OS, pod kontrolą, bez przygód - mówił. - Raz, przy wyprzedzaniu motocyklisty, byliśmy na dwóch kółkach, ale ładnie auto opadło. Wszystko jest OK. Tylko się cieszyć. Słońce świeci. Myślę, że dalej też będzie dobrze.

Druga z polskich załóg samochodowych, Olek Sachanbiński i Arek Rabiega, w swoim dakarowym debiucie ukończyła etap na 153. pozycji ze stratą 2 godz., 11 min i 25 sekund do lidera.

Najszybszą ciężarówką na I etapie okazał się niedoceniany GINAF X2222, którym kierował Holender Marcel van Vliet. O 2 sekundy udało mu się wyprzedzić utytułowanego Gerarda de Rooya. Polacy: Grzegorz Baran - Iza Szwagrzyk i Grzegorz Simon ukończyli etap na 22. pozycji.

Więcej off-roadowych informacji na TERENOWO.PL  ?

Copyright © Agora SA