Dakar 2012. Luc Alphand: Hołowczyc jest jednym z faworytów

- Najważniejszy jest samochód. Umiejętności kierowcy muszą być duże. Doświadczenie przychodzi z czasem. Hołowczyc ma teraz wszystko, czego potrzeba, by walczyć o zwycięstwo. Choć to będzie dla niego trudne - mówi Sport.pl Luc Alphand, zwycięzca Rajdu Dakar z 2006 roku.

Alphand w 1997 roku Francuz zdobył alpejski Puchar Świata i zakończył karierę. Zaczął startować w Rajdzie Dakar i w dziewiątym podejściu, w 2006 roku, zwyciężył. W sumie startował w nim 11 razy.

Łukasz Cegliński: Gdzie na świecie Dakar jest najbardziej popularny?

Luc Alphand: W tej chwili zdecydowanie w Argentynie, gdzie rok temu na start w Buenos Aires przyszło milion osób, w poprzednich latach dotyczyło to Afryki. W Europie jest różnie - we Francji wyniki oglądalności nieco spadają, podobnie jak zainteresowanie ludzi, bo coraz więcej mówi się o ekologii. Poza tym dla Francuzów Ameryka Południowa ze względów historycznych nie jest tym samym, co Afryka. Ale wiem, że zainteresowanie Dakarem rośnie w Polsce, Rosji, a także w Chinach, od kiedy coraz więcej kierowców z tych krajów pojawia się na starcie rajdu.

Znani kierowcy przyciągają sponsorów, ci wykładają pieniądze na promocję i w ten sposób rośnie zainteresowanie?

- Oczywiście. Dakar to świetny show i wielkie firmy to rozumieją. Szczególnie te, które produkują samochody lub motocykle - dla Toyoty czy KTM pokazywanie się przy marce Dakaru jest bardzo ważne w procesie sprzedawania swoich maszyn, ale także wskazywania, że są nie tylko szybkie, ale też niezawodne i wytrzymałe.

Da się porównać Dakar do wyścigów Formuły 1, rajdów WRC i innych najważniejszych imprez motorowych na świecie?

- Dakar to długi, wyczerpujący rajd, który jest pojedynczym wydarzeniem, a nie cyklem imprez. Porównywałbym go raczej z 24-godzinnym wyścigiem w Le Mans, Grand Prix Monako, czyli perłą w koronie Formuły 1 czy Rajdem Finlandii w WRC. Trzeba jednak pamiętać, że Dakar, choć jest częścią sportów motorowych, to jest jednak ich odrębną dyscypliną. Jeśli startujesz w rajdach terenowych i jedziesz w Dakarze, to po jego ukończeniu praktycznie kończysz sezon i wszystko, co robisz potem, służy przygotowaniu do kolejnej edycji. Uczestnictwo w Dakarze jest o wiele bardziej wymagające niż starty w Formule 1 czy WRC - trudne jest ukończenie rajdu, a co dopiero jego wygranie.

Dakar bardziej przypomina wyścig Formuły 1 czy wspinanie się na Mount Everest?

- Bliżej mu do wchodzenia na Mount Everest, ze względu na długość przedsięwzięcia. Sezon Formuły 1 też jest trudny, ale po jednym nieudanym wyścigu wciąż masz kilkanaście szans na poprawienie wyniku. To zupełnie inne wyzwania.

Dakar to bardziej sport i walka z rywalami czy przygoda i walka z naturą?

- Nie da się odłączyć jednego od drugiego. To wciąż sport i to bardzo trudny - żeby ukończyć Dakar np. na motorze, musisz dzień w dzień wytrzymać kilkaset kilometrów. To wymaga koncentracji, szybkości, ale także świetnego przygotowania fizycznego. Do tego dochodzi przygoda, bo ścigasz się po bezdrożach w nieznanych, często egzotycznych okolicach. Nie da się tego porównać z normalnym rajdem.

Czy porównywanie najbardziej zwycięskich Stephane'a Peterhansela z Dakaru i Sebastiana Loeba z WRC jest możliwe?

- Nie, ale w pewnych aspektach nie dzieli ich wiele. Osiem tytułów mistrzowskich z rzędu Loeba to wariactwo, to coś wielkiego, co wymaga wielkiej pracy i umiejętności. Ale Stephane, który sześć razy wygrał Dakar na motorze i trzy razy w samochodzie też jest wielkim kierowcą.

Zna pan Krzysztofa Hołowczyca?

- Oczywiście. Wiem, że został pierwszym Polakiem, który znalazł się na czele klasyfikacji generalnej. Pamiętam go jeszcze z normalnych rajdów.

Co pan sądzi o jego drodze do czołówki Dakaru?

- W tym rajdzie potrzebujesz przede wszystkim doświadczenia. Kilku startów, by wiedzieć, jak walczyć. Nawet jak jesteś mistrzem WRC, to i tak potrzebujesz kilku lat, aby nauczyć się rozróżniać teren, wiedzieć, jak pokonywać wydmy, jak korzystać z nawigacji itp.

Co jest najważniejsze - doświadczenie, umiejętności czy samochód?

- Samochód jest najważniejszy. Umiejętności kierowcy muszą być duże. Doświadczenie przychodzi z czasem. Hołowczyc ma teraz wszystko, czego potrzeba, by walczyć o zwycięstwo. Choć to będzie dla niego trudne.

Będzie pan zaskoczony, jeśli Hołowczyc wygra tegoroczny Dakar?

- Nie byłaby to wielka niespodzianka, bo to jest jeden z faworytów. Hołowczyc przez lata ciężko pracował na postęp i zasłużył na takie miejsce.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.