Więcej o Rajdzie Dakar czytaj na blogu "Piach i szutry" ?
Trzeci etap rajdu wydawał się wymarzony dla Polaka, który zanim zajął się startami w rajdach terenowych, ścigał się po szosie i szutrach. Ziemno-kamienista trasa była pozbawiona wydm i piachu. Polak to wykorzystał od początku trzymając się czołówki. Na każdym z punktów pomiarowych do najszybszego kierowcy nie tracił więcej niż minutę.
Rajd Dakar. 'Hołek świetnie zaczął, ale istotą tego rajdu jest przetrwanie'
Prowadzący się zmieniali. Początkowo prowadził Stephane Peterhansel - partner Hołowczyca z teamu X-raid, który jedzie identycznym mini all4 racing - ale w drugiej części trasy tracił czas. Ostatecznie Francuz, który przed tym etapem prowadził w rajdzie, stracił do zwycięzcy etapu Hiszpana Naniego Romy 6 min. 23 s. Polak przyjechał na metę w San Juan drugi ze stratą 1 min. 9 sek. Trzeci, dwadzieścia sekund za Polakiem, przyjechał Katarczyk Nasser Al-Attiyah.
Polak na mecie zameldował się z rozbitą przednią szybą, trochę ponarzekał na nierówną trasę i liczne sadzawki, przez które trzeba było przejechać, ale był uśmiechnięty od ucha do ucha. Przewaga nad Peterhanselem była na tyle duża, że po raz pierwszy Polak objął prowadzenie w klasyfikacji generalnej kierowców. Wyprzedza o 54 s Amerykanina Robby'ego Gordona w hummerze i o 1 min. 40 s jadącego toyotą Giniela de Villiersa z RPA. Peterhansel spadł na piąte miejsce. Nad Francuzem, wciąż najprawdopodobniej najgroźniejszym rywalem do zwycięstwa w rajdzie, Polak ma 2 min. 41 s przewagi.
Krzysztof Hołowczyc ? po drugim etapie: Nie mogłem utrzymać tempa