Ludzi w czerwonych koszulkach, w czerwonych czapeczkach, z czerwonymi akcentami, charakterystycznym logotypem czarnego rumaka stojącego na tylnych nogach, było tu całe mnóstwo. Na trybunach Hungaroringu pełno było oddanych fanów marki, którzy za różnymi wydarzeniami organizowanymi przez firmę podróżują po całym świecie. Na torze zjawili się też ci, którzy na co dzień jeżdżą autami tej marki, kierowcy wyścigowi czy osoby zaproszone przez firmę Shell, jednego z partnerów Ferrari.
Wydarzenie zorganizowano wokół serii Ferrari Challenge Trofeo Pirelli, w której rywalizują kierowcy zmodyfikowanych Ferrari 458 Italia. W weekend odbyły się dwa wyścigi tego cyklu, a w przerwach między startami po torze jeździli specjalnie wyselekcjonowani klienci Ferrari za kierownicą historycznych bolidów F1 czy absolutna elita, której pozwolono zakupić najnowsze dziecko włoskiej marki - model FXXK. Auto kosztuje około dwóch milionów euro, przyspiesza do setki w mniej niż dwie sekundy, a hybrydowy zestaw z silnikiem V12 ma moc 1050 KM. Do ruchu po drogach publicznych nie zostało dopuszczone, korzystać można z niego jedynie w warunkach torowych. W sumie powstanie 40 sztuk, a Ferrari Racing Days na Hungaroringu były pierwszą okazją dla właścicieli, by posmakować kierowania ich cackami.
Dla tych, którzy na co dzień Ferrari się nie poruszają, atrakcji też nie brakowało. Można było zwiedzać garaże, w których przygotowywano auta do wyjazdu na tor, przepytać ekspertów z Pirelli w kwestii opon, czy podziwiać dziesiątki modeli Ferrari, które z całej Europy zjechały pod Budapeszt. Na Węgrzech pojawiła się też silna grupa z Polski, która pokazała przepiękne Ferrari Testarossa - auto o własnych siłach pokonały drogę z Katowic.
Nie lada gratkę przygotował Shell - w namiotach tej marki można było zobaczyć, jak bada się paliwo i oleje z bolidów Formuły 1, a także przekonać się, jakie płyną korzyści ze stosowania wzbogaconego paliwa Shell V-Power Nitro+. Podczas eksperymentu, w którym dwa cylindry były zasilane zwykłym paliwem, a dwa wzbogaconym, wyszło, że osiągi po zastosowaniu tego lepszego poprawiają się o trzy procent. Fani inżynieryjnych ciekawostek mogli zobaczyć silnik podzielony na dwie części.
Ale i tak największym wydarzeniem był przyjazd Sebastiana Vettela. Czterokrotny mistrz świata od tego sezonu jeździ w Formule 1 dla Ferrari. Z miejsca stał się ulubieńcem kibiców. W niedzielę na Hungaroringu spotkał się z dziennikarzami, przedstawicielami partnerów i klientami Ferrari. Szczęśliwcy zostali przewiezieni przez mistrza świata po Hungaroringu Ferrari F12 Berlinetta, mogli na własnej skórze doświadczyć kunsztu Vettela i dobrze się bawić, gdy ten w zakręty wchodził szerokimi poślizgami. Na koniec to, co fani F1 lubią najbardziej - pokazowe jazdy Vettela bolidem. Nie tym najnowszym, bo tego zabraniają przepisy, ale takim sprzed dwóch lat. Był pokaz pit stopu, były jazda z maksymalną prędkością, a potem "palenie gumy" przed główną trybuną.