Francuski lekarz o stanie zdrowia Schumachera: Widać postępy, ale musimy uzbroić się w cierpliwość

- Zauważyłem pewne postępy, ale chciałbym powiedzieć, że powinniśmy dać mu czas. Tak jak w przypadku innych pacjentów z podobnymi urazami czas powrotu do zdrowia trwa od roku do trzech lat. Musimy uzbroić się w cierpliwość - powiedział o stanie zdrowia Michaela Schumachera Jean-Francois Payen, kierownik anestezjologii kliniki w Grenoble i pierwszy lekarz opiekujący się niemieckim kierowcą po wypadku.

Zagłosuj na aplikację Sport.pl LIVE!

45-letni Niemiec, były siedmiokrotny mistrz świata Formuły 1, od dwóch miesięcy leczy się pod okiem specjalistów w swojej posiadłości w Gland (wcześniej przebywał w klinice w Lozannie). W szwajcarskim mieście niedawno odwiedził go Payen, kierownik anestezjologii kliniki w Grenoble, do której Schumacher trafił po poważnym wypadku podczas jazdy na nartach we francuskich Alpach pod koniec ubiegłego roku.

W czwartek francuski lekarz w wywiadach z krajowym radiem RTL i gazetą Le Parisien opowiedział o stanie zdrowia Schumachera.

- Zauważyłem pewne postępy, ale chciałbym powiedzieć, że powinniśmy dać mu czas. Tak jak w przypadku innych pacjentów z podobnymi urazami czas powrotu do zdrowia trwa od roku do trzech lat. Musimy uzbroić się w cierpliwość - powiedział Payen.

I dodał: - Warunki domowe, w których przebywa Schumacher, są korzystne dla poprawy jego zdrowia. To bardzo istotne w leczeniu tego typu urazów.

Payen podkreślił przede wszystkim rolę Coriny Schumacher, która w pełni poświęciła się leczeniu męża.

Schumacher miał wypadek podczas jazdy na nartach poza szlakiem 29 grudnia we francuskich Alpach. Przewrócił się i uderzył głową w skałę. Miał kask, ale siła uderzenia była tak duża, że doznał poważnego urazu mózgu. Został wprowadzony w śpiączkę farmakologiczną, w której pozostawał aż do 16 czerwca. Do tego czasu stracił 20 kilogramów masy ciała.

Niemiecki kierowca siedem tytułów mistrza świata F1 wywalczył w latach 1994-1995 oraz 2000-2004. Karierę zakończył w 2012 roku.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.