Czołówka, może poza zespołem Williams Martini, wydaje się, że testowała krótkie odcinki przejazdowe z mniejszą ilością paliwa na pokładzie. Oczywiście to zgadywanka. W czołówce poza wymienioną już trójką nie zabrakło też Kimiego Raikkonena, który przy rozczarowującym jak na razie sezonie zapowiedział koniec kariery wraz z końcem kontraktu w 2015 r. w Ferrari.
W "10" byli również obaj kierowcy Red Bulla Daniel Ricciardo i Sebastian Vettel, którzy po niezłym występie w GP Kanady (zwycięstwo Ricciardo) zawiedli w kolejnym - na GP Austrii. Dwaj piloci bolidów Toro Rosso i McLarena tez zameldowali się w pierwszej połowie stawki.
Ponad 0,8 sekundy straty, jaką zanotował Alonso do Rosberga, jest trudne do zniwelowania, nawet zakładając, że nie do końca wiemy przecież, jakie elementy ustawień i taktyki jazdy są przez dane zespoły testowane na poszczególnych treningach. Prawdopodobnie w sesji kwalifikacyjnej w sobotę jednak różnice ulegną lekkiemu spłaszczeniu. Nie wydaje się prawdopodobne, by lepszych wyników nie uzyskali kierowcy Williamsa i Force India. Felipe Massa był dopiero 17., drugi kierowca Williamsa Susie Wolff miała problemy z bolidem już na początku sesji.
Rok temu wygrał na Silverstone tegoroczny lider klasyfikacji generalnej Rosberg. Hamilton przegrał przez kłopoty z oponami. Tym razem brytyjski czterokrotny zwycięzca GP w tym sezonie liczy na więcej. Jakiekolwiek inne rozstrzygnięcie niż podwójna wygrana Mercedesów w niedzielę będzie niespodzianką. W "generalce" dzieli ich od reszty przepaść.