Robert Kubica i frajda z rajdów: Po raz pierwszy przyjechałem na rajd z pozytywnym nastawieniem

- Jestem jak ryba, którą ktoś wyciągnął z rzeki i wrzucił do morza. Ona nie będzie się czuła zbyt dobrze, i tak ja się czułem na początku w rajdach. Ale jest coraz lepiej - mówi Robert Kubica. Relacja na żywo w czwartek do 16.40 w Sport.pl.

Blisko 30-letni kierowca, którego kariera w Formule 1 załamała się po poważnym wypadku w lutym 2011 roku, przygotowuje się do startu w Lotos Rally Poland z bazą w Mikołajkach. Rajd wystartuje 26 czerwca, zakończy się 29. W klasyfikacji mistrzostw świata jeżdżący fordem fiestą wrc Kubica zajmuje 12. miejsce z 12 punktami. Prowadzi Sébastien Ogier (Volkswagen).

- Startowałem w nim w ubiegłym roku, ale ponieważ większość oesów jest nowa, będzie to kolejne nowe wyzwanie. Na pewno widok tylu polskich kibiców, możliwość spotkania się z nimi przyniesie mi dużo radości, ale też mało odpoczynku. Jesteśmy na to przygotowani - mówi Kubica. W 2013 roku w Mikołajkach po sześciu odcinkach specjalnych był szósty, ale na siódmym urwał koło i ostatecznie nie ukończył rajdu.

Kliknij, aby powiększyć grafikę - mapa rajdu:

Łukasz Cegliński: W niedawnej rozmowie z "Autosportem" przyznałeś, że znasz swoje ograniczenia i wiesz, że nie mógłbyś wrócić do Formuły 1 na swój dawny poziom i np. rywalizować na ciasnym, krętym, trudnym torze w Monako, a z drugiej strony - nigdy nie powiedziałeś, że do Formuły 1 nie wrócisz.

Robert Kubica: Omijacie jedno słowo i tracicie sens tej wypowiedzi. Ja ciągle mówię, że teraz, dzisiaj, w tej chwili nie mógłbym wrócić. Dzisiaj - to słowo robi dużą różnicę. Wiem, że w Monako teraz nie dałbym rady się ścigać, ale co będzie za trzy miesiące, pół roku czy trzy lata - tego nie wiem. W tej chwili jazda czy testy w bolidzie Formuły 1 nie mają sensu, bo na niektórych torach i tak nie mógłbym startować. Problemem są ograniczenia związane z prawą ręką, a konkretnie brak rotacji przedramienia. Żeby skręcać kierownicą, potrzebuję więcej miejsca, bo używam do tego barku. Sądzę, że na torach, gdzie nie ma ciasnych, wąskich zakrętów, dałbym sobie w bolidzie radę. Ale w Monako - nie.

Jak wyglądają postępy w rehabilitacji? Czy sprawność prawej ręki, przedramienia się poprawia?

- Rok temu, po dwóch latach rehabilitacji stacjonarnej, przeszedłem do rehabilitacji praktycznej, czyli za kierownicę, do wykonywania czynności, do których ja, mój mózg, byłem przyzwyczajony. Nie tylko ja uważam, że ta metoda jest dla mnie najlepsza, choć oczywiście nie zastępuje w 100 proc. tradycyjnej rehabilitacji. Oczywiście wszystkiego za kierownicą nie jestem w stanie poprawić, pewne ograniczenia łokcia, nadgarstka czy barku wciąż są. Nie wykluczam, że przejdę kolejne zabiegi, ale w trakcie sezonu nie mam czasu na to, by iść na stół operacyjny.

Czy w ciągu roku zauważyłeś postęp w sprawności, jeżdżąc rajdówką?

- Tak, jest duży. Widziałem go też w symulatorze Formuły 1, z którego korzystałem w zeszłym roku. Postępy są tam, gdzie być mogą. Niektórych rzeczy jednak nie przeskoczę - czy na rehabilitacji, czy w rajdówce. I to jest problem.

Mówisz, że obrałeś nowy cel, odwołujesz się do niego, ale w gruncie rzeczy nigdy go nie sprecyzowałeś. Co nim jest - rajdowe mistrzostwo świata czy powrót do Formuły 1?

- Cele są bardzo ważne - dla sportowców, dla ludzi. One pozwalają dawać z siebie więcej, mobilizować się do pracy. Startując w Formule 1, miałem cel, marzenie, ale po wypadku moje życie - prywatne i sportowe - się zmieniło. Realizacja starego celu w tej chwili nie jest możliwa. Do czego dążę teraz? Szczytem marzeń byłby powrót za kierownicę Formuły 1 jako regularnie ścigający się kierowca, a nie tylko na testy. W tej chwili to trudne do wykonania, dlatego mam też cel bardziej realny, czyli postępy w rajdach. Nie mówię o konkretnych wynikach, ponieważ wiem, że dopóki nie odrobię wielu lekcji, dopóki nie zdobędę doświadczenia, spektakularnych wyników nie będzie. Z drugiej strony nie postawiłbym ani grosza na to, że będę w rajdach za trzy lata, bo tak daleko w przyszłość nie wybiegam.

W rozmowie z Sokolimokiem.tv powiedziałeś, że w dążeniu do wyników w rajdach podstawą są cierpliwość, wytrzymałość i czas. Masz to wszystko?

- Nie chodziło mi tyle o wyniki, co o osiągnięcie poziomu, który prezentowałem na torze. Cierpliwym gościem nigdy nie byłem, ale rajdy mnie tego uczą. Żeby poznać dany fragment trasy w Formule 1, potrzebujesz około kwadransa - wsiadasz do bolidu, wykonujesz kilka, kilkanaście okrążeń z rzędu. W rajdach, żeby przejechać dany odcinek 10 razy, potrzeba pięciu lat. I moim zdaniem to jest ten czas, po którym można jechać na rajd, myśląc o wynikach, choć oczywiście zdarzają się kierowcy, którzy do wysokiego poziomu dochodzą dużo szybciej. Taka jest charakterystyka tego sportu, cierpliwość i wytrzymałość w dążeniu do celu są konieczne. Podczas jazdy na niektórych odcinkach zdaję sobie sprawę, że mógłbym w pewnych miejscach jechać szybciej, ale wiem też, że muszę poczekać rok, żeby to sprawdzić. Ale tu kolejny problem: organizator może zmienić trasę odcinka.

Stwierdziłeś niedawno, że niewiele osób potrafi zrozumieć, o co chodzi w tym twoim rajdowaniu.

- Bo mało osób wie, jak człowiek, który spędził 20 lat na torze w wyścigowym bolidzie, może się czuć, jeżdżąc na szutrze w rajdówce. To całkiem inne doświadczenie, z którego wiele osób nie zdaje sobie sprawy. Te setki tysięcy kilometrów, które przejechałem na torze, z rajdami mają niewiele wspólnego, w wielu momentach wyścigowe nawyki w rajdówce mi przeszkadzają. Chciałbym się ich pozbyć, ale też nie do końca, bo nigdy nie wiadomo, co ci się przyda w życiu, a poza tym jestem dumny z tego, że jestem kierowcą wyścigowym. Mam nadzieję, że jeśli nabędę doświadczenia, to te wyścigowe nawyki będę mógł wykorzystać w rajdówce.

"Zrobiłbym wszystko, by wrócić do Formuły 1" - to mocne słowa.

- Czy ja wiem? Mówiłem to już kilka razy... Chciałbym być tam, gdzie byłem przez wiele lat, wyścigi, Formuła 1, to moje środowisko. Nie narzekam na to, co jest, doceniam szansę, którą mam, uczę się całkiem nowej dyscypliny na bardzo wysokim poziomie. Ale jestem jak ryba, którą ktoś wyciągnął z rzeki i wrzucił do morza. Ona nie będzie się czuła zbyt dobrze, i tak ja się czułem na początku w rajdach. Ale jest coraz lepiej, jest coraz więcej momentów, w których czuję się dobrze. Ostatnio na Sardynii jechało mi się fajnie, czułem radość, i to też jest jeden z moich celów, bo aby robić coś dobrze, lepiej, trzeba się tym cieszyć.

Na początku poprzedniego sezonu tej radości z rajdowania nie miałeś?

- Nie. Ale wiedziałem, że takie mogą być jego początki, że do pewnych rzeczy trzeba dojść. W pierwszych startach na szutrze rzadko się zdarzało, bym kończył odcinek specjalny z uśmiechem na twarzy, moją reakcją było raczej: "Uff, skończyło się, wreszcie". A to nie jest dobre - ani w sporcie, ani w życiu. Frajda z tego, co się robi, jest szalenie ważna. Tutaj, na Mazurach, mogę powiedzieć, że chyba po raz pierwszy przyjechałem na rajd z pozytywnym nastawieniem. Doświadczenie mam coraz większe, jestem w lepszej sytuacji niż rok temu.

Mówisz, że Formuła 1 to twoje środowisko. Czego brakuje ci najbardziej - szybkości, rywalizacji, elitarności?

- Bolidów, choć te obecne zmieniły się bardzo w porównaniu z tymi, w których ja jeździłem, i nie jest to zmiana na dobre. Poprzednie dawały więcej frajdy z jazdy, ale regulaminy się zmieniły. Generalnie jednak bolid Formuły 1 daje adrenalinę nieporównywalną z niczym w sportach motorowych. Brakuje mi też celu, tego marzenia, które miałem już jako dzieciak startujący w kartingu.

Kończysz w tym roku 30 lat. Zwracasz na to uwagę?

- Nie, chociaż lat nie ubywa, a ja w latach 2011-13 przeżyłem, można powiedzieć, 10 lat, a nie dwa. Pamiętam, że jak miałem 18 lat i ktoś mówił mi o jakimś trzydziestolatku, to myślałem: "Ale stary gość". Teraz już mi się tak nie wydaje, nawet czterdziestolatek nie jest starą osobą. Zasadniczo nie przywiązuję do takich przełomów wielkiego znaczenia.

Wyniki nie są ważne, liczą się nauka i frajda, ale jakie masz oczekiwania przed Rajdem Polski?

- Jak będę się dobrze bawił za kierownicą i po rajdzie będę mógł sobie powiedzieć, że pojechałem dobrze, to będę zadowolony. Wiem, że walka z czołówką nie jest możliwa, więc się z nią nie porównuję. Patrzę na siebie.

źródło: Okazje.info

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.