Taki Inoue, najgorszy kierowca w historii F1: Nie miałem pojęcia, co to jest pit stop

- Jak dołączyłem do Formuły 1, nie miałem bladego pojęcia, co to jest pit stop. W innych seriach wyścigów samochodowych tego nie było. Więc skąd miałem wiedzieć - przyznaje Japończyk Taki Inoue, który sam uważa siebie za najgorszego kierowcę w historii Formuły 1.

Nie wszyscy znają skoczków narciarskich, którzy pałętają się w okolicach pięćdziesiątego miejsca albo pukają do bram Pucharu Świata z czeluści Pucharu Kontynentalnego. Wszyscy za to znają Eddiego "Orła" Edwardsa, znanego jako najgorszy skoczek w historii. Dziś może nie wszyscy pamiętają Erika "Węgorza" Moussambaniego, ale gdy pływak z Gwinei Równikowej dzięki dzikiej karcie brał udział w igrzyskach w Sydney, mówili o nim wszyscy. Moussambani, na którego trzeba było na mecie długo czekać, dostał owację na stojąco.

Łatwo jest być najlepszym, ale mieć odwagę być najgorszym - to dopiero sztuka. Portal Red Bulla przeprowadził krótki wywiad z najgorszym kierowcą Formuły 1 w historii tego sportu Japończykiem Takim Inouem. Zawodnik zespołów Simtek i Footwork wystartował w 18 wyścigach. Nie zdobył punktu, za to notorycznie miał pecha - lekko potrącił go samochód medyczny, kiedy indziej w jego bolid wjechał samochód bezpieczeństwa, a jeszcze innym razem, podczas gaszenia pożaru własnego auta, wjechał w niego inny bolid i Inoue wylądował w szpitalu ze złamaniami.

 

- W kwalifikacjach również nic nie pokazałem. Do mojego kolegi z zespołu zawsze traciłem około pięciu sekund. Na tym nie koniec. Nigdy nie udało mi się nawet wyprzedzić innego bolidu. Zdecydowanie uważam siebie za najgorszego kierowcę Formuły 1 - mówi świadomy swojej klasy Inoue. Japończyk przyznaje, że nie ma pojęcia, jakim cudem znalazł się w F1. Jego zdaniem miał po prostu trochę szczęścia i znalazł się w odpowiednim czasie w odpowiednim miejscu.

- Jak dołączyłem do Formuły 1, nie miałem bladego pojęcia, co to jest pit stop. W innych seriach wyścigów samochodowych tego nie było. Więc skąd miałem wiedzieć - przyznaje beztrosko Japończyk.

A jakie ma najsilniejsze wspomnienie z F1?

- To, że zespół nigdy nie płacił nam na czas. Wiem, że nie jest to fajne wspomnienie, ale to mi się właśnie nasuwa na myśl. Zawsze myślę o tym, że musiałem czekać na wypłatę kilka miesięcy.

Więcej o:
Copyright © Agora SA