Red Bull Kart Fight. Mistrzowski manewr Adriana Puca

W zawodach Red Bull Kart Fight ścigali się najlepsi w Polsce amatorscy kierowcy kartingowi. Jednak manewru, jaki w krajowym finale dał zwycięstwo Adrianowi Pucowi, nie powstydziłby się zawodowy i doświadczony kierowca wyścigowy.

W półfinale i finale Puc o pierwsze miejsce walczył z Jakubem Kłękiem. W obu wyścigach startował z drugiego miejsca. W pierwszym nie potrafił wyprzedzić rywala, za to drugim wykazał się dużymi umiejętnościami i dojrzałością. Trudno było uwierzyć, że na torze w Krakowie oglądamy amatora. Rzeszowianin długo i cierpliwie trzymał się za plecami liderami, aż na jednym z zakrętów Kłęk pojechał zbyt szeroko i zostawił nieco miejsca między bandami ochronnymi a swoim wózkiem. Niewiele, ale dokładnie tyle, by Puc zmieścił tam dwa przednie koła swojego karta. Manewr był na skraju bezpieczeństwa i przepisów, podobny do tych, przez które Sergio Perez zdobył w tym roku miano najbardziej brawurowego kierowcy w F1.

Opłaciło się. Puc wyszedł na prowadzenie i nie miał większych problemów z jego utrzymaniem. Wygrał finał zwieńczający trwającą 2,5 miesiąca rywalizację na torach w całej Polsce. W nagrodę pojedzie na światowy finał Red Bull Kart Fight, który odbędzie się w kwietniu 2014 na torze Red Bull Ring w Austrii.

Ale nie tylko on jest zwycięzcą finałów na krakowskich Błoniach. Kilku innych zawodników pokazało dobre tempo, odważną i agresywną jazdę. Okazało się, że walka kierowców prowadzących zaledwie 14-konne pojazdy, o maksymalnej prędkości 80 km/h, może być widowiskowa. - Jestem szybki i myślę, że mam możliwości, ale na więcej brakuje kasy - mówił przed startem Michał Topór. Tarnowianin był bardzo szybki na treningu, ale po awarii karta i wymianie na inny nie potrafił zagrozić czołówce. Skończył zawody na siódmym miejscu. M.in. dla takich zawodników stworzone są zawody Red Bull Kart Fight. Do Krakowa przyjechało kilku naprawdę utalentowanych amatorów, wyłonionych w trzech lokalnych finałach. Najstarszy zawodnik miał 49 lat, a drugi w końcowej klasyfikacji Kłęk nie skończył jeszcze gimnazjum i nie mógł na podium spróbować szampana.

Czy o bohaterach zawodów jeszcze usłyszymy? Zwycięzca zawodów ma już 30 lat i trudno będzie mu zaistnieć w poważniejszym motorsporcie, jednak nastoletni zawodnicy mogą się rozwinąć w dobrych kierowców. Od kartingu zaczynają niemal wszyscy kierowcy, którzy później trafiają do rajdów czy serii wyścigowych z Formułą 1 na czele. - To absolutna podstawa. Jeżdżąc w kartingu, kierowca doświadcza już walki z samym sobą, mierzy się z własnymi ograniczeniami, doskonali technikę - mówi Michał Kościuszko, polski kierowca rajdowy i ambasador zawodów Kart Fight w Polsce. Zawodnik Lotos Rally Team pomagał w projektowaniu toru w Krakowie, a w przerwach między półfinałami i finałem sam się z nim mierzył za kierownicą Forda Fiesty RS WRC. Wąskie szykany pokonywali też Adam Małysz i Rafał Marton w potężnej Toyocie Hilux oraz Jakub Przygoński, który dakarowy motocykl zamienił na ponad 1000-konną Toyotę GT86.

Więcej o:
Copyright © Agora SA