Zdaniem Webbera jakość wyścigów Formuły 1 spada, bo za kierownicą bolidów zasiadają nie najbardziej utalentowani kierowcy, ale ci, którzy mają hojnych sponsorów. Problemy finansowe zmuszają zespoły nie do poszukiwania prawdziwych "perełek", a raczej zawodników, którzy mogą przyciągnąć dodatkowe pieniądze.
Webber uważa, że tegoroczna lista startowa F1 jest o wiele gorsza niż w 2002 roku, gdy on zaczynał swoją karierę w zespole Minardi.
- Wtedy w F1 ścigali się np. Irvine czy Salo - goście, którzy mieli w swoim wyścigowym życiorysie miejsca na podium. Stawka była napakowana kierowcami, którzy wygrywali Formułę 3000 czy inne prestiżowe wyścigi - wspomina Australijczyk.
- Teraz jest wielu utalentowanych kierowców, ale mnóstwo osób nie przedostaje się przez sieć. To smutna sytuacja. Np. Robin Frijns jest świetnie zapowiadającym się zawodnikiem, ale niestety nie ma pieniędzy - dodaje Webber.
Kierowca Red Bulla objął opieką Mitcha Evansa, którego celem jest F1. Evans przed rokiem wygrał serię GP3, w tym sezonie w GP2 czterokrotnie stawał na podium, ale Webber obawia się, czy 19-latek nie trafił tam zbyt wcześnie. - Moim zadaniem jest pokazać mu, co może osiągnąć - stwierdził kierowca Red Bulla.
Zapytany o 18-letniego Siergieja Sirotkina, który w przyszłym roku ma jeździć w barwach Saubera, Webber powiedział: - Na pewno w tym wieku potrafisz prowadzić auto, ale nie jest to optymalny czas, by trafić do F1. Czy Sirotkin jest nowym Raikkonenem czy Vettelem? Okaże się wkrótce.
Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na iOS , na Androida i Windows Phone