Michał Bębenek: Mnie nie dogonią

- Tutaj jest zdecydowanie najwięcej drzew blisko drogi, więc trasa zmusza do szczególnej koncentracji - mówi wicelider klasyfikacji generalnej Platinum Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski Michał Bębenek. W ten weekend będzie gonił lidera Kajetana Kajetanowicza podczas 27. Rajdu Karkonoskiego.

Ole, ole, ole, ola! Trybuna Kibica zawsze pełna

Kuba Dybalski: Jest pan zadowolony z Peugeota, którym jeździ pan w tym sezonie?

Michał Bębenek: I to bardzo. Mam już za sobą dwa rajdy w nowym samochodzie i to na dwóch różnych nawierzchniach. Najpierw w zimie, potem typowy rajd asfaltowy. Zwłaszcza z tego drugiego się cieszę, bo większość tras w mistrzostwach jest właśnie asfaltowa, a samochód spisywał się bez zarzutu. Zawsze lubiłem samochody fabryczne, choć tak się złożyło, że większość kariery przejechałem w produkcyjnych które były przerabiane pod kątem rajdów zgodnie z homologacją. Ale nie ma porównania. Samochód fabryczny jest budowany specjalnie do uprawiania sportu, z pełnym przemyśleniem, skrzynia biegów, hamulce... Wszystko tu pasuje.

Startujący w piątek Rajd Karkonoski to kolejny rajd asfaltowy. Woli pan tę nawierzchnie czy szutry?

- Przyjemniej się jeździ na szutrach bo to nawierzchnia "luźna", samochód jedzie uślizgami. Asfalt jest dużo bardziej wymagający i błędy są na nim dużo bardziej kosztowne. Ale nie ma rajdu, którego nie lubię.

W Karkonoszach po raz drugi z rzędu przejedziecie OS-y w mieście. W poprzednim rajdzie jechaliście po Świdnicy, tym razem czeka na was odcinek w Szklarskiej Porębie. Zwraca pan uwagę na kibiców strojących przy drodze.

- Staram się tego nie robić, choć zawsze jednak widać, że ktoś stoi przy drodze i to jest budujące i motywujące. Ale nawet jeśli jakiś rajd jest z tego znany - a takie właśnie OS-y są najbardziej efektowne i lubiane przez kibiców - to i tak są to jeden lub dwa odcinki, kilkanaście pozostałych prowadzi w lesie, czy przez wioski. W sumie wielkiej różnicy nie ma.

A Karkonoski to pana ulubiony? A może ten z mniej lubianych?

- Tak jak powiedziałem, nie ma takiego, którego nie lubię. Każdy rejon ma swoją charakterystykę i urok. W okolicach Jeleniej Góry jest malowniczo, sam bardzo lubię Karpacz. W porównaniu z innymi rajdami na tym asfalty są bardzo przyczepne, a po drugie tutaj jest zdecydowanie najwięcej drzew blisko drogi, więc trasa zmusza do szczególnej koncentracji. Nie wiem jeszcze jak bardzo trasa się zmieniła w porównaniu z poprzednimi edycjami, ale w mistrzostwach Polski startuję już kilkanaście lat. To będzie chyba mój ósmy Rajd Karkonoski i nawet jeśli jest nowy odcinek, to może był on w rajdzie pięć czy sześć lat temu.

Pana pilotem jest brat Grzegorz. Z rodziną można się lepiej dogadać?

- To raczej nie ma znaczenia. Z każdym dobrym człowiekiem można się dogadać. Nie mam zresztą dużego doświadczenia z innym pilotem, bo nie przejechałem nawet jednego pełnego sezonu bez Grześka. Tylko dwa razy obok mnie siedział ktoś inny. Za pierwszym razem z powodu jego kłopotów zdrowotnych, a za drugim chciałem się sprawdzić z kimś innym. Z nim się świetnie dogadujemy i póki tak jest, to nie ma potrzeby szukać innych rozwiązań.

W Karkonoszach będzie pan bronił się przed atakami rywali, czy próbował gonić Kajetana Kajetanowicza, który ma bardzo dużą przewagę w klasyfikacji generalnej?

- Cały czas jest szansa na dogonienie go, bo przecież za nami dopiero dwie eliminacje mistrzostw Polski. Choć może i dobrze, że wszyscy mówią, że są małe szanse na doścignięcie Kajetanowicza, bo to daje nam większą motywację. W rajdach potrzeba trochę szczęścia, a on ma go dużo. W poprzednim rajdzie po pierwszym dniu i awarii był właściwie poza rajdem, ale miał akurat w samochodzie odpowiednie części, które mógł wymienić. Mam nadzieję, że i nam tego szczęścia nie zabraknie. Będę go gonił i może z tego wyjdzie taka jazda, że pozostali nie dogonią mnie.

Michał Bębenek goni Kajetana Kajetanowicza ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA