Kajetanowicz chce wygrać Rajd Polski trzeci raz z rzędu

- Kiedy poślizgi wykonujemy przy prędkościach w granicach 150 km/h, adrenalina automatycznie wzrasta - mówi Kajetan Kajetanowicz, który nie miał sobie równych w dwóch poprzednich edycjach Rajdu Polski

W piątek startuje 69. Rajd Polski z udziałem najlepszych kierowców w kraju, ale nie tylko. Jednym z faworytów do zwycięstwa na szutrowych trasach jest Kajetan Kajetanowicz, który już na kilka rund przed zakończeniem cyklu Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski, zapewnił sobie tytuł.

Co więcej, Kajetanowicz triumfował w Rajdzie Polski w dwóch ostatnich edycjach. Mimo, że nie jest przyzwyczajony do jazdy na tego typu nawierzchni, radzi sobie na niej doskonale. Na auto "Kajto" z pewnością skierowane będą oczy większości kibiców.

Rozmowa z Kajetanem Kajetanowiczem

Maciej Nowocień: Rajd Polski to dla pana wyjątkowa impreza?

Kajetan Kajetanowicz, trzykrotny mistrz Polski w rajdach samochodowych: Ja bardzo lubię jeździć w rajdach i nie ma takiej imprezy, w której czułbym się źle. Wiadomo, że Rajd Polski jest szczególny i to jeden z najważniejszych, o ile nie najważniejszy start w całym sezonie. To też jedyna możliwość jazdy po nawierzchni, jaką jest szuter. Wszyscy zawodnicy i kibice wiedzą, że to przysparza dużo frajdy. Odcinki są szybkie, a poślizgi wykonujemy przy prędkościach w granicach 150 km/h. To powoduje automatyczny wzrost adrenaliny. Mogę powiedzieć tak: to jeden z moich ulubionych rajdów (śmiech).

Czuje pan nosem, że zwycięży także w tym roku (triumfował na Mazurach w 2010 i 2011 r.)?

- Na pewno będę walczył o zwycięstwo. Samochód, którym dysponujemy [subaru impreza RT - red.], nie jest zaawansowany technicznie na szuter, tak jak innych kierowców, którzy jadą w klasach S2000 lub RRC. Dzięki ciężkiej pracy całego zespołu i szybkiej jeździe postaram się jednak wygrać.

Na szutrze nie czuje się pan tak dobrze jak na innych nawierzchniach?

- Czuję się na nim pewnie, ale nie jestem tak doświadczony. Może to paradoksalne stwierdzenie, ale nie jeździłem tyle po szutrach, co reszta kierowców z czołowej szóstki. Jak widać było w ostatnich edycjach Rajdu Polski, wcale mi to nie przeszkodziło wygrywać (śmiech). Po prostu lubię się ślizgać.

Jak wspomina pan ubiegłoroczny rajd na Mazurach. Michał Sołowow złożył wówczas protest na pana rajdówkę?

- Teraz już, z perspektywy czasu, wspominam bardzo dobrze ten rajd. Ktoś po prostu nie wierzył w naszą uczciwość i sprawdził karty. Udowodniliśmy, że możemy wygrywać zgodnie z przepisami nawet słabszym samochodem. Cieszymy się z tego, a w zespole nic się nie zmieniło.

W piątek po raz pierwszy w "Polskim" odbędzie się odcinek kwalifikacyjny (na torze w Mikołajkach)...

- Według mnie to bardzo fajna sprawa i inicjatywa organizatora. To pomysł podpatrzony w mistrzostwach świata. Na pewno dzięki takiemu odcinkowi stworzy się niezwykłe show, a przecież rajdy to piękne widowisko.

Jeszcze przed Rajdem Polski zapewnił pan sobie tytuł mistrzowski. Mobilizacja na kolejne starty jest taka sama?

- Zawsze startuję po to, aby walczyć o zwycięstwo. Choć w tym roku nie przegraliśmy w żadnym rajdzie, to cały czas próbuję się mobilizować na bardziej lub mniej racjonalne sposoby.

Mniej racjonalne?

- Tak (śmiech), ale nie mogę ich zdradzić. Przykładowo lubię czasami spojrzeć wstecz, kiedy kilkanaście lat temu ścigałem się fiatem 126p. Teraz w zasadzie mam sporo, a wydawałoby się, że wszystko. I to jest właśnie rada nie tylko dla kierowców, ale dla wszystkich ludzi. Warto sprawdzić i popatrzeć na to, co było kiedyś, a co się osiągnęło. Wtedy zdajemy sobie sprawę, że dzięki ciężkiej pracy wszystko ułoży się tak, jak powinno.

Rozmawiał Maciej Nowocień

Więcej o:
Copyright © Agora SA