F1 przed GP Wlk. Brytanii: Trzech kumpli z toru Silverstone

Button - Hamilton - Kubica na trzy dni przed początkiem Grand Prix Wielkiej Brytanii. Dzięki nim dyskusja, ile w Formule 1 znaczy kierowca, a ile jego samochód, nie skończy się nigdy

Nokautujący dziś rywali lider klasyfikacji mistrzostw świata, 29-letni Brytyjczyk Jenson Button kończył poprzedni sezon z zaledwie trzema punktami. Jego rodak, wówczas 23-letni Lewis Hamilton, został najmłodszym mistrzem świata, mając 98 punktów, po drugim w karierze i zarazem drugim z rzędu fantastycznym sezonie. Okrzyknięty jednym z najlepszych kierowców Robert Kubica tuż przed zeszłoroczną GP Wielkiej Brytanii stracił pozycję lidera.

Teraz Button, bohater jednej z najbardziej wyrazistych historii o skoku sportowca znikąd na sam szczyt, ma na koncie 61 punktów. Hamilton zebrał 9, Kubica 2.

Ich sytuacja w zespołach też była i jest zgoła różna, podobnie jak sytuacja zespołów.

Buttona powszechnie uważano za przepłacanego - w szastającej pieniędzmi Hondzie zarabiał ponad 25 mln dol. rocznie. Samochód był szokująco wolny. Kiedy w ostatnim wyścigu sezonu Hamilton w dramatycznych okolicznościach wydarł Felipe Massie już niemal przegrany tytuł, Button wlókł się okrążenie za liderami, a dzień wcześniej w kwalifikacjach był 17.!

Teraz Button jeździ w Brawn GP, który powstał na zgliszczach Hondy wykupionej przez kilku menedżerów za pięć dwunasta. Prawdę mówiąc, nikt po Hondzie nie płakał, pewnie oprócz Buttona i jego partnera Rubensa Barrichello, bo przez długie miesiące nie wiedzieli, czy właśnie nie zakończyli kariery.

W Brawnie Button dobrowolnie zrzekł się części zarobków, ale właśnie zaczęto z nim rozmowy, by w przyszłości powrócić do wielomilionowych honorariów. Kubica zarabia dużo więcej niż w zeszłym sezonie, mówi się nawet o 10 mln euro. Tyle że jego BMW Sauber jeździ tak jak Honda przed rokiem. A Hamilton niewiele lepiej niż Polak. Mało tego, mistrz świata z bohatera poprzedniego sezonu zamienił się w krętacza, który podczas Grand Prix w Australii chciał rywala Jarno Trulliego pozbawić miejsca na podium. Sympatia mass mediów zwróciła się ostatecznie o pełne 180 stopni - na Buttona.

- Jestem szczęśliwy jego szczęściem. Jest fajnym facetem, szansa nigdy nie była mu dana, a teraz ją wykorzystuje. Zasługuje na sukces - powiedział ostatnio Trulli.

Owszem, Button zarobi w tym roku o kilka milionów dolarów mniej, ale po Grand Prix na Silverstone, skąd siedziba teamu jest oddalona o rzut dyfuzorem, może stanąć obok Michaela Schumachera jako największy dyktator torów. Na razie tyle zwycięstw co Brytyjczyk w pierwszych wyścigach sezonu zaliczyli Jim Clark w 1965 roku i Schumacher w 1994 roku. Jeśli Button - człowiek, który w 153 startach do marca tego roku zwyciężył tylko raz - wygra w Silverstone po raz siódmy, lepszy będzie tylko Schumacher z 2004 roku. Niemiec triumfował wtedy w 12 z 13 pierwszych wyścigów.

Button może wpisać się do historii podczas wyjątkowego Grand Prix, bo rozgrywanego po raz ostatni na torze Silverstone - świątyni brytyjskiego sportu motorowego.

Dzięki trzem wymienionym dyskusja, ile w Formule 1 znaczy kierowca, a ile jego samochód, nie skończy się nigdy. - Jeśli mowa o drużynie piłkarskiej, czy nie oceniamy, ile kosztuje bramkarz, ile obrońca, a ile napastnik? - pyta Button, który nigdy nie jest zirytowany pytaniami o to, w jakim stopniu zwrot w jego karierze zależał od poszczególnych elementów zespołu.

Teraz wielu twierdzi, że Button jest genialnym kierowcą, tylko nie mógł tego w Hondzie pokazać. Między nimi jest Damon Hill, mistrz świata z 1996 roku. Szef Buttona Ross Brawn nie wzbrania się przed porównaniem talentów Jensona i Schumachera - z obydwoma długo pracował.

Zaś w sprawie Hamiltona pojawiają się głosy, że był przereklamowany, że wygrywał dzięki perfekcyjnemu samochodowi. Zmienia się też ocena talentu Kubicy - również w polskiej prasie pojawiły się artykuły dezawuujące. Mimo że obaj dokonują czasem na torze cudów.

Tyle że są to cuda ograniczone do środka stawki.

Brawn pracuje już nad nowym bolidem - czytaj tutaj ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.