Władze FIA ogłosiły, że planują od przyszłego roku wprowadzić fakultatywny limit budżetu. Zespoły, które się na niego zgodzą będą miały większe swobody przy projektowaniu bolidów. Pomysł spotkał się z krytyką ze strony większości zespołów, najgłośniej swój sprzeciw wyrażali szefowie Ferrari i BMW Sauber.
Kimi Raikkonen ma kontrakt z Ferrari do 2010 roku. Mówi, że jeśli nowe regulacje zostaną wprowdzone, to najprawdopodobniej zakończy swoją przygodę z Formułą 1. - Jest wiele znaków zapytania i nikt tak naprawdę nie wie, jakie przepisy będą obowiązywały - mówi mistrz świata z 2007 roku.
- Cieszę się z tego, co mam. Mój kontrakt jeszcze obowiązuje jeszcze przez rok, a potem ode mnie będzie zależało, co dalej. Zamierzam, go wypełnić, a potem zobaczymy - dodał.
Zapytany o to, czy Ferrari będzie nadal krytykować F1, jeśli limit budżetów zostanie wprowadzony powiedział: - Nie mam pojęcia. Nie jestem odpowiednią osobą do odpowiadania na takie pytania.
- Byłoby ciekawie, jeśli wyścigi byłyby bardziej konkurencyjne. Coraz bardziej się do tego zbliżamy, ale jeszcze wiele kwestii wymaga poprawy. Ciężko jest zadowolić wszystkich - mówił Raikkonen.
Barcelona: ten tor kierowcy znają najlepiej! Kubica ma sporo paliwa przed GP Hiszpanii - czytaj tutaj >