Prasa po kolejnej awarii bolidu: Robert "Nie Dojadę" Kubica

PRZEGLĄD PRASY: - Polak prawdopodobnie szybciej dotarłby do pierwszego zakrętu radzieckim rowerem lutowanym mosiądzem o romantycznej nazwie Ukraina niż cudem techniki wartym kilkadziesiąt milionów dolarów - opisuje barwnie niedzielną przygodę Roberta Kubicy z bolidem dziennik "Polska". Beznadziejny Motor Wybuchł - tak rozwija skrót maszyny, przez którą Kubica odpadł już na starcie GP Malezji, "Super Express"

Rewolucja barcelońska - nowy bolid Kubicy ?

"Gazeta Wyborcza": Moc nie była z Kubicą

Kubica miał pecha. Silniki BMW w ostatnich latach psuły się rzadko, a jeśli już, to nie były to usterki powodujące przedwczesne zakończenie wyścigu. Poprzedni taki przypadek to GP USA w 2006 roku, kiedy zepsuł się silnik Jacquesa Villeneuve'a. Kilka tygodni później zastąpił go Kubica i za jego "kadencji" w zespole takich kłopotów nie było. Choć rok 2007 Polak spisał na straty ze względu na awaryjną skrzynię biegów.

"Metro": Deszcz, ogień i pech Kubicy

Grand Prix Malezji Robert Kubica zakończył na starcie. Z silnika jego BMW buchnęły płomienie. Polak przekazał dramatyczny komunikat jeszcze na okrążeniu rozgrzewkowym. - Słyszę dziwny dźwięk, silnik nie ma mocy - doniósł mechanikom. Ci od razu zaczęli przygotowywać stanowisko serwisowe. Jednak chwilę później na starcie bolid nawet nie ruszył. Potem potoczył się wolno. Po pierwszym okrążeniu Kubica był ostatni, na drugim zakończył wyścig. Z tyłu jego BMW pojawiły się płomienie. Awaria silnika...

"Polska": Robert "Nie Dojadę" Kubica

Koszmarna passa Roberta Kubicy trwa. W Kuala Lumpur kierowca BMW Sauber już na drugim okrążeniu uciekał ze swojego bolidu, gdy zaczął palić się silnik. Tydzień temu biało-niebieska maszyna z fabryki w Monachium roztrzaskała się na bandzie w Melbourne.

Gdy do tego dodać końcówkę poprzedniego sezonu i szóste miejsce w Chinach oraz 11. w Brazylii, gdy zawodził zespół, to frustracja naszego kierowcy może sięgać zenitu.

Polak prawdopodobnie szybciej dotarłby do pierwszego zakrętu radzieckim rowerem lutowanym mosiądzem o romantycznej nazwie Ukraina niż cudem techniki wartym kilkadziesiąt milionów dolarów.

"Super Express": BMW - Beznadziejny Motor Wybuchł

W poprzednim sezonie nasz kierowca stracił kilkanaście bezcennych punktów przez błędy zespołu. Teraz miało być inaczej. Niestety, w Malezji powróciły stare problemy. Zanim na dobre zaczął się wyścig, Robert Kubica (25 l.) już mógł się pakować. - Bez silnika ciężko jest jechać - mówił wściekły chwilę później.

Jeszcze przed startem GP Malezji Kubica mówił przez radio, że słyszy jakieś dziwne dźwięki z silnika. Zespół nie zareagował.

Kubica spadł na ostatnie miejsce, ale wciąż próbował walczyć. Na próżno. Z zepsutym silnikiem nawet kierowca tej klasy nie był w stanie nic poradzić. Po dwóch okrążeniach, które przejechał, jak to określił "żółwim tempem", silnik w jego BMW po prostu eksplodował.

"Fakt": Kubica się palił

Polak jeszcze nigdy nie jechał tak krótko w wyścigu Formuły 1. Wielka szkoda, bo gdyby nie defekt silnika, mógłby walczyć o podium. Startował wprawdzie z szóstego miejsca, ale gdy po godzinie ścigania rozszalała się ulewa, na torze zaczęły dziać się dziwne rzeczy. Kierowcy wypadali na pobocze jeden za drugim. Wyprzedzania było tyle, ile w całym poprzednim sezonie.

"Dziennik": Bolid Kubicy się palił

Do końca wyścigu nie dotarł niestety Robert Kubica. Jego pech zaczął się już na początku zawodów. W sobotę po kwalifikacjach polski kierowca nie był zadowolony ze swojego samochodu.

"Bolid strasznie dotykał ziemi" - relacjonował po kwalifikacjach Kubica. "Strasznie podbijało mnie na dohamowaniach. Nie mogłem przez to znaleźć odpowiednich punktów hamowania".

Kubica nie był również zadowolony z braku KERS na pokładzie swojego bolidu. Na długich prostych odcinkach różnica między bolidami wyposażonymi w ten system a resztą była widoczna.

"Przegląd Sportowy": Chaos w ulewie

Robert Kubica nie mógł wystartować i spadł na ostatnie 19. miejsce. Niestety na drugim okrążeniu bolid Kubicy odmówił posłuszeństwa i Polak zakończył swój udział w wyścigu. Jeszcze na okrążeniu formującym Robert zgłaszał przez radio kłopoty z silnikiem.

Rzeczpospolita: "Jenson Button dobry na deszcz"

Tylko Kubica musiał się skupić na znacznie poważniejszym problemie. Polak później przyznał, że chciał jeszcze przed startem zjechać do garażu, ale zespół polecił mu ustawić się na polu startowym.

Nic w ten sposób nie zyskano, bo jednostka napędowa niemal natychmiast odmówiła posłuszeństwa, a konsekwencje startu uszkodzonym samochodem mogły okazać się bardzo poważne.

Przejeżdżający po prostej startowej samochód Polaka zamiast świdrującego uszy ryku 700 koni mechanicznych wydawał z siebie niemrawy warkot. Drugi wyścig sezonu, znów zero punktów i ostatnia pozycja w klasyfikacji mistrzostw świata - nie o takim początku tegorocznych zmagań marzył kierowca BMW Sauber.

Wraca koszmar z 2007 roku. Kubicy ciężko będzie dogonić czołówkę

Oberwanie chmury - jednak błąd organizatorów ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.