Kubica sceptyczny wobec KERS

- Dodatkową moc czuć, ale nie powala to na kolana. Na chwilę obecną uważam, że samochód bez KERS jest lepszym rozwiązaniem - mówi Robert Kubica

Ferrari i McLaren wystawią po trzy bolidy? 

Polak kończy testy w hiszpańskim Jerez - w środę jeździ samochodem zbliżonym do tego, którym będzie się ścigał w 2009 roku (nowe skrzydła i gładkie opony), ale bez KERS. To już ostatni dzień jazdy testowej. System odzyskiwania energii kinetycznej wytwarzanej podczas hamowania i zamieniania jej w dodatkowy napęd to największa zagadka przyszłego sezonu.

Kubica testował KERS we wtorek. - Koncentrowaliśmy się na sprawdzaniu podzespołów i funkcjonalności systemu, a nie na porównywaniu osiągów prędkości - powiedział "Gazecie" Polak.

Ale w przyszłym roku to właśnie przyspieszenie powodowane KERS ma być kluczowym elementem układanki BMW Sauber, które zapowiada walkę o mistrzostwo. Włączając "dopalacz" kierowca przez 7 sekund na każdym okrążeniu będzie korzystał z dodatkowych 85 koni mechanicznych. Bolidy powinny być szybsze, ma być więcej wyprzedzeń.

Kubica jest jednak sceptyczny. - Dodatkową moc czuć, ale nie powala to na kolana - mówi Polak pytany o wrażenia po wciśnięciu na kierownicy guzika z literą K. Jak korzysta się z KERS? - Są pewne ograniczenia, które regulują przepisy Międzynarodowej Federacji Samochodowej [FIA] - w zależności od konfiguracji toru system aktywuje się tam, gdzie jest szansa na największy zysk, czyli na wyjściach z wolnych zakrętów, za którymi są długie proste. Trzeba jednak uważać, aby nie włączyć KERS w zbyt wczesnej fazie wyjścia z zakrętu, bo wtedy można stracić przyczepność - zaznacza Kubica.

Zespół Polaka jest jednym z niewielu, jeśli nie jedynym w stawce, który testuje KERS na tak zaawansowanym poziomie. W przyszłym sezonie ten system nie będzie obowiązkowy. - Uważam, że niewiele zespołów zdecyduje się na testy KERS - mówi Kubica. I dodaje: - Nie sądzę, że my z tego względu będziemy mieli przewagę. Na dzień dzisiejszy uważam, że samochód bez KERS jest rozwiązaniem lepszym.

Kubica ma problem

Czy czas bić na alarm? - Nie, tego nie powiedziałem. Stwierdzam tylko, że na dzień dzisiejszy KERS nie daje nam żadnej przewagi, ale być może da ją niebawem. Obecnie nie skupiamy się nad wynikami - tłumaczy Polak.

Ale choć jego mina nie zdradza frustracji, choć Kubica - jak na profesjonalistę przystało - nie narzeka, to jednak wie, że ma problem. Jest wyższy i waży więcej niż jego kolega z zespołu Nick Heidfeld. To oznacza, że ważący ok. 35 kg KERS, Polakowi zmniejszy możliwość wyważenia bolidu bardziej niż Niemcowi.

Jakie to ma znaczenie? Wiadomo, że im samochód lżejszy, tym szybszy. Zespoły odchudzają bolidy do tego stopnia, że potrafią zejść kilkadziesiąt kilogramów poniżej wymaganych 605 (z kierowcą). Aby dociążyć samochód, używa się balastu montowanego pod podwoziem, który zarazem wyważą maszynę tak, aby lepiej zachowywała się na torze.

Pole manewru Kubicy będzie tu mniejsze i dlatego Polak krytykuje KERS od początku dyskusji o jego wprowadzeniu. - Ciężsi kierowcy i tak mieli już problem [Kubica, by częściowo go zniwelować, schudł rok temu o 7 kg]. Teraz on się powiększy, ale ja nie mogę zmienić przepisów - spokojnie tłumaczy 24-letni krakowianin. - Teraz każdy wysoki kierowca w F1 szczerze przyzna, że wolałby być niższy i lżejszy. Ale nic nie poradzę na to, że jestem wysoki - dodaje czwarty kierowca poprzedniego sezonu.

Czy zespół w jakikolwiek sposób próbuje pomóc Kubicy? - Na razie nic takiego nie miało miejsca - mówi Polak. Ile w związku z tym traci do Heidfelda? Kubica się uśmiecha: - Zobaczymy w przyszłym sezonie.

Dwa KERS-y

BMW Sauber testuje jednak dwa rodzaje KERS - najmocniejszy, który dodaje bolidowi 60 kilowatów [nieco ponad 80 koni mechanicznych], ale także o połowę słabszy. - KERS waży wtedy mniej, a my mamy więcej czasu na używanie go w trakcie okrążenia. Nie jest to jednak nasza nowinka - taką opcję testować będzie zapewne większość tych, którzy zdecydują się na KERS - twierdzi Polak.

Ale następców BMW Sauber nie ma wielu - najlepsze zespoły, czyli McLaren i Ferrari, których hegemonię chce w przyszłym roku podważyć zespół Polaka, domagały się nawet odsunięcia wprowadzenia KERS o rok, ale BMW Sauber tą propozycję zawetowało.

Przeciwnicy KERS tłumaczą, że praca nad systemem pochłania zbyt dużo pieniędzy. Były mistrz świata Niki Lauda mówi o kwotach rzędu 20-30 mln euro, a szef sekcji sportowej Mercedesa (dostarcza silniki McLarenowi) Norbert Haug twierdzi, że zaniechanie rozwoju KERS zmniejszyłoby koszty budowania napędu o 25 proc. Szef FIA Max Mosley zarzucił niechętnemu Ferrari brak ambicji i niechęć do innowacji oraz zapowiedział, że ekologiczne technologie nie będą wykluczane z F1 nawet w obliczu cięcia kosztów.

Ferrari testy KERS ma zacząć w styczniu, McLaren już sprawdzał system na testach w Algarve. - Na razie nie można nic porównywać. Dopiero w połowie przyszłorocznych testów przedsezonowych, będzie można stwierdzić więcej - mówi Kubica.

Sezon Formuły 1 rusza 29 marca w Australii.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.