Mecz finałowy turnieju kobiecego obfitował w podteksty. Amerykanki od lat są elitą kobiecej piłki nożnej, występowały dotąd w wszystkich olimpijskich finałach turnieju piłkarskiego, piątkowe złoto było ich czwartym w historii i trzecim z rzędu. Ale to właśnie Japonki, niemal dokładnie rok temu, pozbawiły Amerykanki korony mistrzyń świata. Reprezentacja USA bardzo ciężko harowała wiec by "odkuć się" na igrzyskach.
Szkoda tylko, zauważają komentatorzy w USA, że wielkie zwycięstwo podopiecznych Szwedki Pii Sundhage zostało przyćmione "aferą koszulkową".
To, że sportowcy po wielkich triumfach zakładają specjalne koszulki to nic niezwykłego. Ale to, że koszulka z logiem Nike'a pojawiła się na igrzyskach olimpijskich to już gruby nietakt. Kontrowersje wzbudza także samo hasło. Zdaniem amerykańskich komentatorów wyraża brak szacunku do rywala i umacnia stereotypy o "amerykańskim imperializmie".
Ben Rothenberg, felietonista New York Timesa napisał na tweeterze: "Wielkość odnaleziona, ale nie skromność. Obrzydliwe". Wtóruje mu Courtney Nguyen ze Sports Illustrated: "Wyrzućcie te koszulki dziewczyny, zachowajcie klasę."
Przeważają jednak opinie, że za wygląd i obecność koszulek nei należy winić piłkarek - im zostały one po prostu podane. Zawinił, zdaniem dziennikarzy, ktoś na linii Nike - Team USA, który akcją tą zaszkodził i firmie Nike i wizerunkowi reprezentacji.
- Jest jeden niezawodny i właściwy sposób by świętować wielkość Ameryki - pisze felietonista Chris Chase - Zamiast paradować w komercyjnych koszulkach, stać na najwyższym stopniu podium i śpiewać amerykański hymn.