Michalczuk: Przygotowania do igrzysk były katastrofalne

Karolina Michalczuk w Londynie broniła honoru polskiego boksu. Jedyna reprezentantka naszego kraju odpadła jednak już w pierwszej rundzie turnieju olimpijskiego. - Byłam źle przygotowana - mówi mistrzyni świata z 2008 roku.

Problemy Michalczuk zaczęły się jeszcze przed wylotem do Londynu, gdy w ostatniej chwili dowiedziała się, że na oficjalnym ważeniu musi stawić się kilka dni wcześniej niż planowano. Nagły wylot do Londynu i szybkie zbijanie wagi (zazwyczaj Michalczuk walczy w kategorii do 54 kg, a tej na igrzyskach nie ma) okazały się brzemienne w skutkach - nasza medalowa nadzieja przegrała pierwszą walkę z Hinduską Mary Kom i odpadła z rywalizacji.

Po przegranej Michalczuk nie kryła rozczarowania i gorzkich słów pod adresem trenera kadry Leszka Piotrowskiego. Podobne słowa padły na wczorajszej, specjalnie zwołanej konferencji prasowej. - Już po otrzymaniu kwalifikacji na igrzyska powinnam powiedzieć trenerowi Piotrowskiemu, że chcę, by przygotowywał mnie i był w narożniku ze mną mój klubowy trener Władysław Maciejewski - mówiła Michalczuk. - Chciałam się jednak zachować jak człowiek i dlatego zgodziłam się na trenera Piotrowskiego. Przygotowania do igrzysk były jednak katastrofalne, w kadrze panowała taka atmosfera, jakby ktoś umarł. Byłam źle przygotowana i na dodatek doszło to zbijanie wagi, co też miało wpływ na wynik.

Pięściarka odniosła się też do słów trenera Piotrowskiego wypowiedzianych w Londynie pod adresem trenera Maciejewskiego. Opiekun kadry zarzucał Maciejewskiemu, że zależy mu na premiach za wyniki, a nie na przygotowaniu zawodniczek. - To nieprawda, trenerowi Maciejewskiemu nigdy nie zależało na pieniądzach, przecież ja mieszkam u niego od dziesięciu lat i nigdy nie kazał mi za nic płacić - twierdzi Michalczuk.

- Te słowa to kłamstwo, podam jako przykład, że w 2005 r. pojechałem na zgrupowanie reprezentacji za darmo, by przygotować dziewczyny do mistrzostw Europy, a na turniej pojechał pan Piotrowski - mówi Maciejewski. - On po prostu nie znosi, gdy ktoś jest od niego lepszy. Nie ma honoru i godności, a poza tym kompletnie nie zna się na boksie. Związek chciał go zwolnić już dwa lata temu, ale wtedy obroniły go zawodniczki, o czym też nikt nie mówił.

Michalczuk żałuje, że o zamieszaniu i atmosferze w kadrze nie mówiła głośno przed igrzyskami. - Piotrowski gnębił mnie od 2006 r., na przykład zawsze musiałam sparować z cięższymi dziewczynami ode mnie, tak by mnie jeszcze zdołować. Inne zawodniczki mogły sparować z lżejszymi od siebie, a ja nie. Nie chcę mieć z nim już nic wspólnego.

- Teraz mówimy o całej sprawie już otwarcie i szczerze, nie ma co ukrywać - mówi trener Maciejewski.

- Powinniśmy powiedzieć to wcześniej, dużo wcześniej - dodała ze smutkiem Michalczuk, dla której igrzyska były spełnieniem marzeń, a medal byłby ukoronowaniem pięknej kariery. Na igrzyska w 2016 r. w Rio De Janeiro "Karola" już nie pojedzie. W boksie amatorskim limit wieku to 34 lata, ona ma 33.

- Został mi rok boksowania, a potem chcę zacząć normalnie żyć, urodzić dziecko, po prostu żyć jak człowiek. Chociaż pewnie będę też pomagać w szkoleniu młodzieży trenerowi Maciejewskiemu - kończy Michalczuk.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.