Londyn 2012. Kasabijew potwierdza, że Zieliński może zmienić obywatelstwo

- Adrian jest dorosłym, poważnym człowiekiem, wie co mówi. Proszę mi wierzyć, że taki zawodnik mógłby przebierać w ofertach od zagranicznych federacji. Nie wyobrażam sobie jednak, że taki mistrz przez niekompetentnych ludzi będzie musiał zostawić swój kraj - mówi Arsen Kasabijew, urodzony w Gruzji polski ciężarowiec, przyjaciel Adriana Zielińskiego, który startował w sobotę prawdopodobnie w najlepszym jak dotąd konkursie w podnoszeniu ciężarów na igrzyskach w Londynie.

Kasabijew startował w sobotę w Londynie w kategorii 94 kg, ale musiał wycofać się po rwaniu z powodu kontuzji kolana. Rywalizacja stała na niebotycznym poziomie. Zwyciężył rewelacyjny Kazach Ilja Ilin, chodząca legenda podnoszenia ciężarów, niepokonany dotąd w zawodach rangi mistrzowskiej (trzy tytuły mistrza świata, dwa olimpijskie złota). Ilin w dwuboju uzyskał aż 418 kg, bijąc kilkakrotnie rekord świata. Wymazał m.in. dwunastoletni rekord Szymona Kołeckiego w podrzucie, który wynosił 232 kg. Iliew ze swobodą i uśmiechem na twarzy dźwignął w ostatniej próbie 233 kg. Wypełniona po brzegi hala eksplodowała radością, bo na trybunach było kilkuset Kazachów. Ilin ma u nich status największego sportowego celebryty.

Srebrny medal zdobył Rosjanin Aleksander Iwanow (409 kg), a brązowy - Anatoli Ciricu (407 kg) z Mołdawii.

- Poziom zawodów był kosmiczny, to co pokazali rywale, to prawdopodobnie najlepszy pojedynek w podnoszeniu ciężarów w tej kategorii od co najmniej 15 lat. Słowami ciężko to opisać - powiedział po konkursie Kasabijew.

- Wycofałem się przez kontuzję kolana. Nie daje mi spokoju już od półtora roku. Nie było sensu narażać nogi, ale też dźwigać tak śmiesznie małe ciężary. Więcej nie dałem rady, nie było szans na medal, dlatego uznaliśmy, że nie podchodzę do podrzutu - dodał Kasabijew.

- Liczyłem, że podczas startu dostanę jakieś specjalne siły, że stanie się ze mną coś takiego, jak z Szymkiem Kołeckim w Pekinie, gdy mimo kontuzji wywalczył medal. Ja też już nie raz odwalałem takie numery, ale nie tym razem - dodał smutno mieszkający od 10 lat w Polsce Gruzin, który zmienił obywatelstwo i reprezentuje nasz kraj. Od lat przyjaźni się z najlepszymi polskimi sztangistami, m.in. z Kołeckim i braćmi Zielińskimi.

- Ilia wyglądał jak zawsze, pewny siebie, zdrowy. Cieszę się, że mu wyszło, bo to mój dobry przyjaciel - dodał Arsen. O złotym medalu dla Zielińskiego, z którym mieszka w wiosce olimpijskiej, powiedział: - Jeśli Ilii dałem plusa za medal, to Adrianowi należy się góra diamentów, za to co zrobił. Przygotowaliśmy się razem. Strasznie się cieszę. Super.

Między Zielińskim a Polskim Związkiem Podnoszenia Ciężarów trwa konflikt wokół wyjazdu Arsena i Adriana na wspólne zgrupowanie do Osetii, na które związek nie wyraził zgody. PZPC wszczął wobec zawodników postępowanie dyscyplinarne. - Świat się zmienia, każda sfera naszego życia idzie do przodu, w sporcie też powinno być tak, że pracujesz tak, jak najwygodniej dla ciebie, żeby dojść do celu, jakim jest medal. Adrian powinien móc pracować z takim trenerem z jakim chce, i jeździć na zgrupowania, gdzie chce. Tak wygląda dziś sport. Zawodnikowi powinno się pomagać, a nie rzucać kłody pod nogi. Adrian udowodnił, że zrobił słusznie. Nie było sensu mu przeszkadzać - podkreślił przyjaciel Zielińskiego.

Dzień po zdobyciu złotego medalu Zieliński zasugerował w rozmowie z polskimi dziennikarzami w Londynie, że nie wyklucza zmiany obywatelstwa, jeśli sytuacja w związku się nie zmieni. Kasabijew potwierdził w sobotę wieczorem jego słowa. - Adrian jest dorosłym, poważnym człowiekiem, wie co mówi. Proszę mi wierzyć, że taki zawodnik mógłby przebierać w ofertach od zagranicznych federacji. Jeżeli mu w Polsce będą przeszkadzać, to może się zastanowić, co z tym zrobić. Ja sobie jednak nie wyobrażam, że taki mistrz przez niekompetentnych ludzi będzie musiał zostawić swój ukochany kraj - zakończył Kasabijew.

Zobacz wideo
Copyright © Agora SA