Marcin Możdżonek: Wszystko zależy od trenera. Na pewno będę w "dwunastce" meczowej, ale nie wiem czy będę grał. Noga cały czas boli, nadal jest opuchnięta. Trenuję normalnie, ale na pewno wszystko nie wygląda jeszcze tak, jak powinno. Trudno, walczę z bólem, na igrzyska muszę być w pełnej dyspozycji.
- Mamy bardzo dużo zaawansowanego sprzętu, mamy świetnych fizjoterapeutów. Teraz to już trzy osoby, a ja spędzam u nich bardzo dużo czasu. Codziennie zajmują się mną nawet przez cztery godziny, pracujemy między treningami i wieczorami - kiedy tylko jest na to szansa. Tak naprawdę praktycznie całe dni mam zajęte. Ale coś takiego przechodził już każdy z nas, bo tak wyglądają okresy przygotowawcze. Tu nie ma czasu na zabawę.
- To jest nasze życie i nasza praca. Naprawdę jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Trzeba zacisnąć zęby, nie można narzekać.
- To prawda, że jest bardzo ciężko. To jest rok olimpijski, jest inna otoczka, walczy się o inne cele. Ale poza tym nie widzę wielkiej różnicy. Zawsze jest ciężko.
- Na pewno nie można spodziewać się po nas ładnej gry. Ona będzie mocno odbiegała od ideału, będziemy popełniać sporo błędów. Ale to dobrze - teraz nie możemy zaprezentować swoich najlepszych zagrań, bo one mają nam wychodzić w Londynie.
- Co będzie, to zobaczymy, ale szczerze wątpię, żebyśmy teraz byli w stanie tak zagrać. Chociaż, kto wie. W siatkówce dużo zależy od tego, jak grać pozwala przeciwnik.
- Zgadza się, wszyscy rywale są solidni, dlatego nie spodziewam się, że zaraz po mocnym treningu będziemy na ich tle błyszczeć. Memoriał Wagnera to turniej sprawdzający, tu nie poświęca się wszystkiego, żeby wygrać. Celem nie jest zwycięstwo za wszelką cenę, tylko sprawdzenie się przed tym, co nas czeka.
- Od razu po niedzielnym meczu lecimy do Warszawy, w poniedziałek czekają nas uroczystości w siedzibie Polskiego Komitetu Olimpijskiego, a we wtorek rano, bodajże o godz. 7.30 odlatujemy do Londynu.
- W żadnym wypadku nie stresuje, a nawet bawi, bo zdajemy sobie sprawę z tego, że to ogromne zainteresowanie jak szybko przyszło, tak szybko może przeminąć.
- No tak, ale to na nas specjalnie dużego wrażenia nie robi. Jest zainteresowanie - fajnie. Radzenie sobie z nim to też część naszej pracy. Na pewno nikt się nim nie stresuje. A nawet z przymrużeniem oka patrzymy na różne wpadki, które kiedyś nas drażniły. Przyzwyczailiśmy się, że z tak trudną, skomplikowaną grą jaką jest siatkówką, nie muszą sobie radzić ci dziennikarze, którzy na co dzień się nią nie zajmują. Pewnie, że miło jest widzieć rzetelność dziennikarską, ale kiedy komuś jej brakuje, to machamy na to ręką. Nikt się już z tego powodu nie złości, to jest po prostu zabawne. Zresztą, kibice też rzadko znają się na technicznych szczegółach. Nam wystarcza, kiedy ludziom podoba się jak gramy.
- Jeszcze na to za wcześnie. Na pewno trenerzy już przeanalizowali Włochów od A do Z, znają ich świetnie, mają wszystko rozpracowane. Ale dopiero za kilka dni tę wiedzę zaczną nam przekazywać.
Bartosz Kurek wystąpił w reklamie - co się stało z jego głosem?