Jak rekord, to oszustwo? Motorówka made in China

We wtorek Ye Shiwen wygrała swój drugi złoty medal - na 200 m stylem zmiennym. Jeśli chiński fenomen musi być na dopingu, skoro fenomenalnie pływa, to dlaczego nie oskarżyć również Michaela Phelpsa i Usaina Bolta? - pisze z Londynu Radosław Leniarski, dziennikarz Gazety Wyborczej i Sport.pl.

O Ye stało się głośno, gdy w sobotnim finale wyścigu na 400 m zmiennym, płynąc kraulem, na ostatniej prostej osiągnęła wynik lepszy od męskiego złotego medalisty Ryana Lochte. Na ostatnich 50 metrach miała czas lepszy o blisko 0,2 sekundy od Amerykanina. 16-latka z Hangzou przypominała motorówkę i pobiła rekord świata Stephanie Rice z Pekinu.

Lochte i Phelps rozmawiali o sprawie przy kolacji, inni też. Potem istną burzę wywołał szef międzynarodowego stowarzyszenia trenerów John Leonard, który stwierdził, że wynik jest podejrzany, że sytuacja przypomina mu lata 90., kiedy chińscy pływacy stosowali doping masowo, zaś same pływaczki śmigają jak te z NRD w latach 70. i 80.

W poniedziałek Phelps, zapytany o Ye, powiedział z krzywym uśmiechem: - Mnie też o mało nie wyprzedziła.

Faktycznie, on był na tym ostatnim odcinku szybszy, tak jak i czterech innych finalistów wśród mężczyzn.

Dla porządku przypomnijmy, że Lochte na całym dystansie był lepszy od Chinki o ponad 23 sekundy, co daje właściwe tło dyskusji.

Ye też indagowano - po półfinale 200 m zmiennym. Chcieliśmy wiedzieć, co odpowie na oskarżenia, ale mieliśmy do dyspozycji tylko tłumacza wolontariusza, który powiedział, że "Ye odrzuca oskarżenia i płynie dalej". Moim zdaniem było to znacznie więcej, niż Chinka powiedziała.

Dziennikarz BBC jeszcze zanim Ye wyszła z basenu, zapytał: - Jak to możliwe, by ktoś zrobił tak wielki postęp w tak krótkim czasie?

Odpowiedź jest prosta, a pytanie niekompetentne. Ye poprawiła się o 5 sekund w stosunku do wyniku sprzed dwóch lat, co jest osiągnięciem wspaniałym, ale nie oszałamiającym. Gdyby się wyzłośliwiać nad Amerykanami, to poprzednia rekordzistka świata - Rice - bijąc rekord, poprawiła się o 6 sekund. A w 1988 r. 17-letnia Janet Evans pobiła wszystkie enerdowskie konkurentki i zdobyła trzy złote medale. Polacy? Otylia Jędrzejczak od marca 2000 do sierpnia 2002, kiedy pobiła swój pierwszy rekord świata, poprawiła się o siedem sekund. Pod koniec tego okresu miała 19 lat. Wszystkim tym dziewczynom składano hołdy.

Teraz pada oskarżenie wprost, rzucone przez Amerykanów. To zdaje się szczególnie żenujące w całej historii.

Dwie afery wstrząsnęły ostatnio sportowym światem. Jedna miała miejsce w USA, druga w Hiszpanii. Pierwsza zakończyła się wtrąceniem do więzienia jednej z najjaśniejszych gwiazd lekkoatletyki Marion Jones i odebraniem jej olimpijskich medali. Afery BALCo nie wykryły wysiłki amerykańskiej agencji dopingowej, pomógł anonimowy donos i dostarczenie próbki do analizy przez zawistnego trenera.

Druga miała zasięg europejski.

Skoro oskarżamy o doping Ye, dlaczego nie oskarżyć o to samo Phelpsa i Bolta? Kto przed igrzyskami w Pekinie przypuszczał, że człowiek może biegać i pływać tak szybko?

Phelps pierwszy rekord świata pobił w wieku 15 lat, co jest jeszcze bardziej niezwykłym osiągnięciem wśród mężczyzn niż 16-letnia rekordzistka wśród kobiet. Phelps na MŚ w 2007 r. i igrzyskach w 2008 r. zdobył 15 złotych medali i ustanowił osiem rekordów globu w konkurencjach olimpijskich. Trzeba było widzieć, co robi z przeciwnikami na ostatnich prostych.

Czy można to osiągnąć bez wspomagania? Czy uprawnione jest podejrzenie - ze względu na charakterystyczną budowę szczęki - nadużywania hormonu wzrostu?

Nie, nikt tego Phelpsowi nie zarzuci. Chyba że znajdą się na to dowody. Używamy zatem słów: kosmita, nie z tej planety, człowiek-ryba, fenomen.

Chiny też mają swoje afery dopingowe (przed igrzyskami w Londynie 17-letni pływak został przyłapany przez lokalną agencję na braniu EPO). W 1998 r. wybuchła afera przed MŚ w Perth, kiedy czterech pływaków przyłapano na dopingu, a na lotnisku zatrzymano delikwenta z fiolkami różnych zabronionych specyfików. Ich trenera Zhou Zhewena federacja zdyskwalifikowała na 15 lat.

Chinami afera wstrząsnęła, zwłaszcza, że wkrótce wykluczono 27 osób z olimpijskiej reprezentacji przed igrzyskami w Sydney w 2000 r., w tym sześć z osławionej Armii Ma, lekkoatletek, które biły rekordy tuzinami.

Nigdy nie udowodniono im dopingu, później zaś wyszło na jaw, jak dziewczyny sadystycznego trenera Ma Junrena ćwiczyły. Biegały dziennie dystanse przekraczające maraton, były skoszarowane i poddane dyscyplinie.

Podobnie jest teraz. Szkoły sportowe z internatami poddają dzieci pruskiemu drylowi. Odwiedziłem jedną z nich i gdybym był młodą matką, rozpłakałbym się na widok misiów i tego, jak te dzieciaki sobie radzą, gdy rodzice są oddaleni o 2000 km. Yi Siling przebywała na zgrupowaniu przez rok.

Copyright © Agora SA