Londyn 2012. Bolt i Rudisha planują wielkie show

Drugi tytuł mistrza olimpijskiego na 100 m dla niego mało. W czwartek Usain Bolt chce nie tylko wygrać na 200 m, ale i przejść do historii jeszcze bardziej spektakularnie. Czyżby rekordem świata?

KONKURS! Pokaż swoją radość zwycięstwa i wygraj 7 tys. złotych!

O Jamajczyku jest tutaj wszędzie głośno, a najgłośniej o jego marzeniu - grze na prawym skrzydle Manchesteru United. Bolt zna się z menedżerem MU Aleksem Fergusonem od 2009 roku, gdy biegał w Londynie pokazówkę na 150 m, a także z czasów, gdy pomagał Cristiano Ronaldo (wówczas w MU) w szlifowaniu sprinterskiej techniki. Bolt - według bulwarówki "The Sun", która wymyśliła temat - błagał trenera o szansę.

- Ludzie myślą, że sobie żartuję, ale jak tylko Alex Ferguson zadzwoni, nie jest możliwe, bym powiedział "Nie" - stwierdził Jamajczyk. Rio Ferdinand zaćwierkał do niego na Twitterze: "Jeśli chcesz testu w MU, krzyknij, pogadam z szefem!!" i dalej, po eliminacjach na 200 m: "Bez żartów, truchtasz na 200 m! U nas będziesz wyskakiwał zza linii obrony, Scholes cię znajdzie!". Wayne Rooney podszedł do sprawy poważnie i napisał do Usaina, że co prawda "dodałbyś szybkości zespołowi, ale lepiej zostań na bieżni".

Bolt żartuje, choć są znani w świecie świetni jamajscy piłkarze, na przykład Bob Marley. Niestety, doświadczenia mówią, że taka transplantacja się nie przyjmuje. Z grupy sprinterów: Justin Gatlin, brązowy medalista na 100 m, podczas długich miesięcy, a nawet lat dyskwalifikacji za doping, chciał grać w amerykański futbol w NFL, był na testach w kilku drużynach, ale nigdzie nie dostał nawet minuty na boisku nie tylko w sezonie, ale nawet w meczach przedsezonowych. Dwain Chambers poszedł tą samą drogą z tym samym efektem.

W piłce liczy się start do piłki. Z nim Bolt ma problemy - nasiliły się ostatnio, po dłuższym okresie doskonałych biegów na pierwszych metrach.

W finale na 200 m, który odbędzie się w piątek o 21.55, start ma znacznie mniejszą wagę niż na dystansie o połowę krótszym. Dlatego nikt nie wątpi w zwycięstwo Jamajczyka, tak jak wątpiono dość powszechnie w jego triumf na 100 m. W obu konkurencjach był pokonany tylko raz w sezonie, i to przez tego samego Yohana Blake'a, 23-letniego mistrza świata, rodaka i członka tego samego klubu Racers Track Club i kumpla. Na 200 m nikt oprócz niego nie pokonał Bolta od ponad czterech lat.

Faworyt zapowiada, że w finale 200 m dokona czegoś niezwykłego.

Co może być bardziej niezwykłego, niż zostanie pierwszym człowiekiem, który obroni tytuł mistrza olimpijskiego na 100 i 200 m? Tylko rekord świata.

Na setkę Bolt był o włos, a właściwie o 0,05 s od rekordu, który pobił w mistrzostwach świata w Berlinie w 2009 roku. Był o włos, mimo że w Berlinie po pierwszych 20 metrach prowadził, a tu nie. Był o włos, mimo, że powinien pamiętać wpadkę z falstartem podczas ostatnich MŚ w Daegu, ale zdaje się, że nie pamiętał - na strzał startera zareagował lepiej niż Blake i Gatlin, czyli pozostali medaliści! To prawdopodobnie dlatego, że w tzw. call-roomie, gdzie zawodnicy czekają na sygnał do wyjścia na bieżnię, plotkuje z Blake'm i innymi karaibskimi biegaczami o samochodach, dziewczynach i muzyce. - Nie jestem fanem szachów psychologicznych - mówi Jamajczyk.

Prawdziwe wrażenie zrobiłoby jednak nie tyle pobicie rekordu, ale fenomenalny czas tego rekordu. Np. złamanie bariery 19 sekund.

Czy to realne? Pamiętajmy, rekordy na 200 m pobić bodaj najtrudniej. Od 1968 roku poprawiali je tylko Tommie Smith (ten od czarnej rękawicy i bosych stóp na podium w Mexico City), Pietro Mennea (również w Meksyku), Michael Johnson w Atlancie i Bolt. W tym czasie rekord na 100 metrów ustanawiało aż 18 sprinterów.

Chce zaszokować świat Bolt, chce zaszokować też David Rudisha na 800 m. W piątek pobiegnie w finale - niestety bez Polaków Adama Kszczota i Marcina Lewandowskiego, którzy odpadli w półfinałach.

Kenijczyk i tak dokona rzeczy wielkiej, bo wystartuje w sztafecie 4x400 m, czyli pójdzie w ślady ojca Daniela, który w Meksyku zdobył srebrny medal. Ale zanim do tego dojdzie, Rudisha - dziecko systemu zbudowanego w kenijskim Iten przez irlandzkiego zakonnika Colma O'Connella - powalczy o złoto indywidualnie.

Jego rekord świata jest niedostępny dla innych. Ma przewagę dwóch sekund nad rywalami i jest w stanie pobić ten wynik sam, bez zająców pomagających biegaczom na płatnych mityngach. Dotąd został pokonany zaledwie raz na 41 biegów. Średnia przewaga Rudishy na drugim zawodnikiem wynosi 2,1 sekundy, tymczasem przewaga zwycięzcy nad drugim na mecie w biegach bez Rudishy wynosi około 0,34 s (porównano pięć biegów tegorocznych Kenijczyka z 10 biegami Diamentowej Ligi i IAAF World Challenge).

Zatem on też może zapisać się w historii lekkoatletyki bardzo mocno.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.