Polska może zorganizować mistrzostwa Europy! Delegacja była, sprawdziła i pochwaliła. "Wypadliśmy bardzo dobrze"

- To była poważna wizytacja. Sprawdzano lotniska, hotele, stadiony treningowe i oczywiście Stadion Śląski. Delegacja z European Athletics uznała, że jest położony ładniej niż obiekt w Mińsku i nawet ładniej niż Stadion Olimpijski w Rzymie. Wypadliśmy bardzo dobrze - mówi Tomasz Majewski. Wiceprezes Polskiego Związku Lekkiej Atletyki ma nadzieję, że wkrótce Chorzów zostanie ogłoszony organizatorem mistrzostw Europy w 2024 roku.

O zorganizowanie ME 2024 walczą Polska, Białoruś i Włochy. Rywale zapraszają do swoich stolic - Mińska i Rzymu. My wskazujemy naszą lekkoatletyczną stolicę, którą po renowacji Stadionu Śląskiego jest Chorzów. W tym mieście, a także w Krakowie i Katowicach kilka ostatnich dni spędziła delegacja EA.

Zobacz wideo

Wyścig sprawdzonych

- Sprawdzano wszystko, co zawarliśmy w aplikacji. Lotniska w Katowicach i w Krakowie, zaproponowane przez nas hotele, a także Stadion Śląski pod kątem komfortu przeprowadzania oraz oglądania zawodów i jeśli chodzi o względy bezpieczeństwa, oraz stadiony treningowe, czyli drugi lekkoatletyczny stadion w Chorzowie, AKS-u, i obiekt w Rudzie Śląskiej - mówi Majewski.

- Wypadliśmy bardzo dobrze i mamy nadzieję, że w grudniu przejdziemy do ostatecznej rozgrywki. Choć rywali mamy mocnych - dodaje dwukrotny mistrz olimpijski w pchnięciu kulą.

W grudniu władze European Athletics mają odrzucić jedną z kandydatur. - Zrobi to specjalna, siedmioosobowa komisja. A w kwietniu najpewniej ci sami ludzi wybiorą ostatecznie miasto mistrzostw na 2024 rok - wyjaśnia Majewski.

W czym Chorzów jest lepszy, a w czym gorszy od Mińska i Rzymu?

- Mamy piękny, nowoczesny stadion, który już się sprawdził jako arena lekkoatletyczna [rozgrywano na nim duże mityngi, zwłaszcza Memoriał Kamili Skolimowskiej, który ściągnął na trybuny 40 tysięcy widzów. Ale sprawdzone są też Mińsk i Rzym. - mówi Majewski.

To prawda, Mińsk niedawno, we wrześniu, gościł zawodników walczących w prestiżowym meczu Europa - USA. Rzym od lat organizuje mityngi Diamentowej Ligi. - Tam mają największy stadion [na 70 tysięcy miejsc, Śląski może przyjąć 55 tys. ludzi, a stadion Dymana w Mińsku tylko 22 tysiące], z kolei Białorusini mają największe pieniądze, ich budżet na mistrzostwa jest nieograniczony. Z drugiej strony mają problem, jakiego nie mamy my i Włosi - do nich wszyscy potrzebowaliby wiz - mówi Majewski. - Ale my się skupiamy na sobie. Wiemy, że my mamy poważne atuty. Gwarantujemy bardzo duże zainteresowanie ze strony kibiców, bo mamy zdecydowanie mocniejszą reprezentację niż Włosi i Białorusini. Poza tym Stadion Śląski jest położony w pięknym Parku Śląskim, który na naszych gościach zrobił duże wrażenie - mówi wiceprezes.

Kipchoge pomoże?

Park Śląski jest jednym z największych w Europie. Poza Stadionem Śląskim znajdują się w nim m.in. ogród zoologiczny, wesołe miasteczko, największe w kraju planetarium, największy w Polsce ogród różany, liczne ścieżki rowerowe i biegowe.

- Akurat podczas wizyty ludzi z EA dopisała pogoda, więc łatwo było sobie wyobrazić, jak świetnie byłoby zrobić w parku maratony czy chody w trakcie mistrzostw. Delegacja uznała, że u nas nie tylko stadion jest piękny, ale też jest najpiękniej położony - cieszy się Majewski.

Majewski zgadza się, że parkom dopiero co świetną reklamę zrobił Eliud Kipchoge. W połowie października kenijski rekordzista świata w maratonie jako pierwszy w historii przebiegł ten dystans w czasie poniżej dwóch godzin. Specjalne, laboratoryjne warunki stworzono mu w wiedeńskim parku Prater. W nim też znajdują się m.in. stadion (50-tysięcznik, baza austriackiej kadry piłkarskiej) i lunapark, a Prater jest wielkością zbliżony do Parku Śląskiego. - Na pewno nasz park chcemy wykorzystać - podsumowuje Majewski.

Rzym wystawi Koloseum i Świętego Piotra?

Jeśli chodzi o wyprowadzanie różnych konkurencji ze stadionu, to w takich pomysłach przodują Włosi. Im marzy się zorganizowanie konkursów pchnięcia kulą w Koloseum, startów i met maratonów oraz chodów na Placu Świętego Piotra, a skoku wzwyż pod Schodami Hiszpańskimi. - Brzmi fajnie, ale to rodziłoby wielkie kłopoty organizacyjne i byłoby bardzo kosztowne. My przesadnie nie kombinujemy. Chcemy postawić na to, co mamy najlepsze. Wiemy, że umiemy świetnie organizować imprezy i liczymy, że to na nas EA postawi - kończy Majewski.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.